Ofensywa Tet - początek końca Wietnamu Południowego

Rozpoczęta 30 stycznia 1968 r. ofensywa Armii Wietnamu Północnego (AWP) i Wietkongu na początku Nowego Roku Księżycowego doprowadziła w ostateczności do upadku Wietnamu Południowego i wycofania się Amerykanów z Półwyspu Indochińskiego.

Aktualizacja: 29.08.2019 17:35 Publikacja: 29.08.2019 16:21

Ofensywa Tet - początek końca Wietnamu Południowego

Foto: AFP

Noc z 30 na 31 stycznia 1968 r. była w Sajgonie huczna i wesoła. Trwało ogłoszone przez obie strony konfliktu wietnamskiego zawieszenie broni i w blasku fajerwerków świętowano właśnie rozpoczynający się wietnamski Nowy Rok. Głośna zabawa skutecznie zagłuszyła rozpoczęty o godz. 2 nad ranem atak 35 batalionów Wietkongu i Wietnamskiej Armii Ludowej (WAL) na miasto. 11 spośród tych batalionów miało zdobyć strategiczne cele w stolicy: Pałac Prezydencki, siedzibę sajgońskiego radia, kwaterę główną Marynarki Wojennej WP, siedzibę Szefostwa Połączonych Sztabów ARW i ambasadę amerykańską. Rozpoczęła się długo przygotowywana przez komunistów Ofensywa Tt, która swoim zasięgiem objęła wszystkie większe miasta leżące na południe od strefy zdemilitaryzowanej na 17 równoleżniku. Jej celem było doprowadzenie do powszechnego powstania i ostatecznego zjednoczenia kraju pod rządami komunistycznego reżimu z Hanoi.

Ok. godziny 3.00 nad ranem pod siedzibę sajgońskiego radia podjechało kilku ludzi w mundurach południowowietnamskiej policji i skierowało się do wejścia. Jeden z nich wyciągnął pistolet i zastrzelił strażnika. W tym samym momencie z karabinu maszynowego ustawionego w sąsiednim budynku skoszono pozostałą ochronę. Ale na tym szczęście napastników się skończyło. Jeden z techników radiowych zdołał bowiem nadać zaszyfrowaną depeszę z informacją o ataku. Odcięto prąd. Komuniści nie mogli więc nadać apelu wzywającego ludność Wietnamu Południowego do powszechnego powstania. Już następnego dnia budynek Radia Sajgon został odbity przez ściągniętych do miasta spadochroniarzy ARW (Armii Republiki Wietnamu), a wszyscy napastnicy zabici. W tym samym czasie inny oddział zaatakował budynek dowództwa armii południowowietnamskiej. Pechowo natknął się na zmotoryzowany patrol amerykańskiej Military Police. Rozpoczęła się strzelanina. Obrońcy zdążyli zamknąć bramę nr 5 i ogniem z broni maszynowej zdziesiątkowali atakujących. Drugi oddział, który miał uczestniczyć w ataku, dotarł na miejsce dopiero po pięciu godzinach, ponieważ w ciemnościach zgubił drogę. Wysadził co prawda bramę nr 4 i dostał się do budynku z napisem „Sztab Generalny", ale nie miało to już znaczenia. Napastnicy zostali odparci. Podobnie było podczas nieudanego ataku na dowództwo marynarki. 10 z 12 napastników zostało zabitych. Jeszcze gorzej było podczas szturmu na ambasadę USA. 19 napastników, w tym dwóch oficerów, zostało wybitych do nogi. Straty amerykańskie wyniosły 5 żołnierzy zabitych i 4 rannych.

Partyzantom nie udało się również zdobyć lotniska, a w zaciętych walkach ponieśli ciężkie straty. W trakcie ataku natknęli się bowiem na będące akurat w powietrzu amerykańskie śmigłowce. Piloci dziesiątkowali napastników celnym ogniem morderczych minigunów i rakiet. Zdołali także dowieźć obrońcom amunicję i ewakuować rannych.

Grupa atakująca pałac prezydencki od razu napotkała na bardzo silny opór i musiała się wycofać do znajdującego się obok budynku. Broniła się tam jeszcze przez kolejne dwa dni. Przeżyły tylko dwie osoby. Jeńcy przyznali, że atak na pałac był atakiem samobójczym. Żaden strategiczny cel komunistów nie został osiągnięty. Jednak w mieście nadal toczyły się walki. Tysiące drobniejszych potyczek miały miejsce na obszarze całego miasta. W dzielnicach, w których pojawił się Wietkong, nie było widać entuzjazmu i przychylności mieszkańców. Komuniści rozstrzeliwali na miejscu żołnierzy ARW, którzy przebywali na przepustkach w swoich domach. Na podstawie list proskrypcyjnych wyciągano z domów i zabijano policjantów i pracowników administracji rządowej. Z drugiej strony ARW również nie patyczkowała się z Wietkongiem. Ostatecznie walki w Sajgonie liczącym trzy miliony mieszkańców (dwa miliony sajgończyków i milion osób, które schroniły się w nim przed wojną) trwały do 7 marca i zakończyły się całkowitym zwycięstwem.

Nagroda Pulitzera

W piątek 1 lutego 1968 r. fotoreporter AP Eddie Adams wraz z Vo Suu, kamerzystą NBC, stali się świadkami wydarzenia, do którego doszło w pobliżu pagody An Quang w Sajgonie. Reporterzy ci zarejestrowali jak szef południowowietnamskiej policji, generał Nguyen Ngoc Loan, strzela z rewolweru w głowę wietnamskiego cywila. Nakręcony przez Suu film obiegł cały świat, podobnie jak fotografia Adamsa, która trafiła na pierwsze strony wielu gazet. Zarejestrowane przez obu reporterów wydarzenie poruszyło światową opinię publiczną. Adams za swoje zdjęcie otrzymał wiele nagród łącznie z Nagrodą Pulitzera. Fotografia stała się ikoną ruchów pacyfistycznych i antywojennych. Nikt nie zadawał sobie pytania, kim był zastrzelony młodzieniec w kraciastej koszuli. Prawdę znał jednak autor zdjęcia. Ów młody człowiek nazywał się Nguyen Van Lem i był członkiem osławionych szwadronów śmierci Wietkongu. Jego celem były rodziny sajgońskich policjantów. Na chwilę przed wykonaniem tego zdjęcia został właśnie schwytany nad masowym grobem, w którym znajdowały się zwłoki co najmniej siedmiu policyjnych rodzin. Generał Loan miał być zgodnie z planem zabity w pierwszych chwilach ataku, jednak zamach nie doszedł do skutku.

Gdy rozpoczęła się ofensywa Tt, zachodnie media nadawały z Sajgonu dużo mylących informacji. Wiele godzin po obronie ambasady amerykańskiej cały czas informowały o tym, że budynek został zdobyty przez Wietkong. Nie pomogła konferencja prasowa dowódcy sił amerykańskich w Wietnamie, gen. Williama Westmorelanda. Podobnie było podczas całej ofensywy Tt. W trakcie nieoficjalnego spotkania z przedstawicielami mediów Sekretarz Stanu Dean Rusk, odnosząc się do dziennikarskich relacji z frontu, a w szczególności do fotografii Adamsa, zapytał: „Po czyjej, do cholery, stronie jesteście?". Jeden z oficerów amerykańskiej kawalerii powietrznej, stojąc obok stosu poległych żołnierzy wroga, stwierdził, że „ku naszej kompletnej konsternacji, w ciągu następnych tygodni nikt nie nagłaśniał tego bitewnego triumfu. Wręcz przeciwnie, czytaliśmy, że zostaliśmy pokonani!".

Welcome to Khe Sanh

Amerykanie spodziewali się inwazji na Wietnam Południowy, ale myśleli, że rozpocznie się ona przy granicy z Laosem i Kambodżą, gdzie dzięki szlakowi Ho Chi Mina Wietkong, będzie mogła korzystać ze swoich dróg zaopatrzenia. Dlatego pod koniec 1967 r. znacznie wzmocnili niewielką początkowo bazę korpusu Marines w Khe Snh. W ufortyfikowanym obozie znajdowało się 6 tys. znakomicie uzbrojonych i wyszkolonych żołnierzy piechoty morskiej. Pas startowy zapewniał ciągłość dostaw. Na okolicznych wzgórzach znajdowały się umocnione posterunki. Jednak pewna analogia nasuwała się sama. Kilkanaście lat wcześniej w ufortyfikowanym obozie Dien Bien Phu francuscy spadochroniarze i Legia Cudzoziemska poniosły druzgocącą klęskę, po której Francja utraciła wpływy w Indochinach. Jednak generał William Westmoreland wiedział, że o powtórce nie ma mowy. Ewentualną blokadę bazy mógł w każdej chwili przerwać, korzystając ze swoich sił odwodowych. No i miał do dyspozycji lotnictwo z bombowcami strategicznymi B-52 włącznie. Na polowej wieży kontroli lotów w bazie marines był napis: „Welcome to Khe Snah". Na „gości" marines nie musieli jednak długo czekać. 20 stycznia w nocy pluton z kompanii „India" patrolujący teren w okolicy wzgórza 881 natknął się na znaczne siły nieprzyjaciela. W krótkiej, ale bardzo ostrej potyczce zginęło 20 marines. W Khe Sanh natychmiast ogłoszono stan najwyższej gotowości bojowej. Wieczorem tego samego dnia do zasieków otaczających bazę podszedł wietnamski żołnierz machający białą flagą. Porucznik La Than Tonc postanowił zdezerterować i zdradził Amerykanom, że szturm planowany jest na godzinę 0.30.

„Niagara 1", „Niagara 2"

Generał Westmoreland postawił na lotnictwo. Już 7 stycznia rozpoczęła się operacja „Niagara 1". Polegała na wzmożonym zwiadzie lotniczym. Działania przyniosły efekt. Zauważono wzmożony ruch na granicy. Wietnamczycy ściągnęli w okolice bazy dwie dodatkowe dywizje, batalion czołgów i dwa pułki artylerii. W sumie w pobliżu Khe Sanh znajdowało się już około 40 tysięcy żołnierzy. Zapowiadało to nieuchronne nadejście operacji „Niagara 2". Setki pilotów phantomów, skyhawków, thunderchiefów i skyraiderów czekały na rozkaz. Czekały także załogi transportowych herkulesów i śmigłowców. W strugach monsunowych dreszczów czekali na pozycjach marines. Zgodnie z zapowiedzią porucznika Tonca natarcie komunistów ruszyło o 0:30. Rozpoczął się pierwszy z 77 dni najbardziej zaciekłych i krwawych walk w tej wojnie. Wietnamczycy atakowali pozycje na wzgórzach i bezpośrednio bazę. Na samym początku Amerykanie stracili swój skład amunicji i 90 proc. zapasów. Ruszył więc most powietrzny na ogromną skalę obsługiwany przez 186 samolotów C-130 Hercules i mniejszych C-123 i C-7A. Do tego 500 śmigłowców transportowych i bojowych, które obsługiwały pozycje na wzgórzach. 6 tysięcy ludzi musiało mieć czym strzelać, jeść i opatrywać rany. Do akcji weszło lotnictwo bojowe. Mimo fatalnej pogody amerykańskie samoloty dziesiątkowały Wietkong ogniem broni pokładowej, rakietami i napalmem. Bombowce B-52 w akcjach o kryptonimie „Arc Light" zrzuciły setki tysięcy bomb. Ich naloty były najbardziej spektakularne. Polegały na atakowaniu skoncentrowanych wojsk, punktów z zaopatrzeniem i schronów wroga. Teren dzielono na kwadraty. Każdorazowo bombardowały je trzy B-52 naprowadzane nad cel za pomocą radaru. Ataki takie można było przeprowadzać co 90 min i z uwagi na liczbę zrzucanych bomb siały one w kwadracie straszliwe spustoszenie. Aby eliminować niedobitki, ok. 15 min. po bombardowaniu zmasowany ogień na atakowany kwadrat otwierała artyleria. W ramach operacji „Arc Light" wykonano 2548 lotów i zrzucono 59 542 tony bomb. Naloty kosztowały amerykańskich podatników miliard dolarów. Wietnamczycy jednak nie zrezygnowali. Oblężenie wciąż trwało. Codziennie dochodziło do krwawych starć na krótki dystans i bezpośrednio na bagnety. Wreszcie po 77 dniach komuniści ostatecznie się wycofali. W trakcie oblężenia stracili ok. 15 tysięcy ludzi. Straty amerykańskie wyniosły 274 marines. Mimo spektakularnego zwycięstwa, w czerwcu 1968 r. Amerykanie opuścili bazę. Najsilniejsza armia świata przegrała z... mediami i opinią publiczną.

26 dni w Hue

Wszystkie duże miasta w Wietnamie Południowym zostały zaatakowane. Jednak w każdym z nich komuniści ponieśli dotkliwe straty. Nie powiodło się też zorganizowanie powszechnego powstania. Ofensywa nie ominęła też pięknej, dawnej stolicy cesarskiego Wietnamu – miasta Hue. Początkowo dawna stolica została zdobyta przez Wietkong i WAL. Następnie w ciężkich bojach odbita przez siły Południa wspomagane przez wojska amerykańskie. Nawet przy asyście czołgów i pojazdów pancernych działania w Hue były powolne i krwawe. Przebijające się ulicami kolumny napotykały niezwykle intensywny ogień broni automatycznej i rakiet. Ze względu na zabytkowy charakter miasta początkowo na prośbę rządu w Sajgonie ograniczono użycie lotnictwa i artylerii do bezpośredniego wspierania walczących oddziałów. Hue nie uniknęło też masakry ludności cywilnej. Uważa się, że komuniści zastrzeli, zabili pałkami lub pogrzebali żywcem prawie 6 tysięcy ludzi. Prawdopodobne jest jednak, że część tych ofiar to sympatycy Wietkongu zabici przez żołnierzy południowowietnamskich. Ostatecznie piękne miasto Hue zostało kompletnie zniszczone.

Ofensywa Tt nie powiodła się, a z militarnego punktu widzenia Stany Zjednoczone odniosły wielkie zwycięstwo. Zginęło 1536 żołnierzy amerykańskich, a rany odniosło 7764. Straty Wietkongu i WAL wyniosły 45–80 tysięcy zabitych. WAL wycofała się za linię 17 równoleżnika, a niedobitki Wietkongu do dżungli. A jednak Hanoi potrafiła wygrać ofensywę propagandowo. Zaufanie obywateli do rządu USA zostało mocno podkopane. Ameryka, licząc się z opinia publiczną, nie mogła dokończyć dzieła i ostatecznie rozgromić sił komunistycznych. Zaczął się proces „wietnamizacji", czyli przekazywania kontroli siłom ARW i wycofywania się wojsk amerykańskich z Indochin.

Epilog

Dowódca sajgońskiej policji generał Loan wyemigrował do USA. W 1998 r. za uszczerbek, jaki na jego wizerunku wywołała pamiętna fotografia, Eddie Adams przeprosił generała i jego rodzinę. Na łamach magazynu „Time" słynny fotoreporter napisał: „Na tej fotogra?i zginęły dwie osoby: ta, która ginie od kuli, i gen. Nguyen Ngoc Loan. Generał zabił bojownika Wietkongu; ja zabiłem generała swoim aparatem fotograficznym. Fotografie są najpotężniejszą bronią na świecie. Ludzie wierzą im, choć fotografie kłamią, nawet jeśli są pozbawione manipulacji. One są tylko półprawdami. To, czego to zdjęcie nie powiedziało, brzmiało »co byś zrobił, będąc na miejscu generała podczas tego gorącego dnia, kiedy złapałbyś tzw. złego gościa po tym, gdy ten rozwalił jednego, dwóch lub trzech amerykańskich żołnierzy?«".

Noc z 30 na 31 stycznia 1968 r. była w Sajgonie huczna i wesoła. Trwało ogłoszone przez obie strony konfliktu wietnamskiego zawieszenie broni i w blasku fajerwerków świętowano właśnie rozpoczynający się wietnamski Nowy Rok. Głośna zabawa skutecznie zagłuszyła rozpoczęty o godz. 2 nad ranem atak 35 batalionów Wietkongu i Wietnamskiej Armii Ludowej (WAL) na miasto. 11 spośród tych batalionów miało zdobyć strategiczne cele w stolicy: Pałac Prezydencki, siedzibę sajgońskiego radia, kwaterę główną Marynarki Wojennej WP, siedzibę Szefostwa Połączonych Sztabów ARW i ambasadę amerykańską. Rozpoczęła się długo przygotowywana przez komunistów Ofensywa Tt, która swoim zasięgiem objęła wszystkie większe miasta leżące na południe od strefy zdemilitaryzowanej na 17 równoleżniku. Jej celem było doprowadzenie do powszechnego powstania i ostatecznego zjednoczenia kraju pod rządami komunistycznego reżimu z Hanoi.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie