Piotr I Okrutny i królowa z krypty

Władza złączona z obsesją, zbrodnia i okrutna zemsta – to domena teatru. Ale portugalskiego dramatu nie wymyślił Szekspir. Rozegrał się naprawdę.

Publikacja: 16.03.2023 22:00

Piotr I Okrutny całuje dłonie zmarłej sześć lat wcześniej, ale przystrojonej w szaty królewskie Inês

Piotr I Okrutny całuje dłonie zmarłej sześć lat wcześniej, ale przystrojonej w szaty królewskie Inês

Foto: Musée des beaux-arts de Lyon/ Joconde/ RickMorais / wikipedia/ CC BY-SA 1.0

Po przeciwnych stronach transeptu bazyliki św. Marii w Alcobaça – największego z portugalskich kościołów – stoją dwa sarkofagi. Kamienne trumny, z bliźniaczym przepychem kute w białym marmurze, sugerują groby monarszej pary. W jednej faktycznie spoczął Piotr I, ósmy król Portugalii, ale wbrew zwyczajowi obok nie leży Konstancja z Peñafiel – żona i matka następcy tronu, lecz ciało kochanki. Ich tragiczny romans jest legendą średniowiecznej Europy, a okoliczności królewskiego pogrzebu flamy wciąż budzą grozę.

Enfant terrible się żeni

Jako trzeci syn, a czwarty z siedmiu potomków Alfonsa IV (licząc tylko dzieci z prawego łoża), Piotr miał nikłe szanse na panowanie. Co więcej, gdy przyszedł na świat w 1320 r., ojciec jeszcze nie został królem, a władzę musiał wyrwać przyrodniemu bratu spoza małżeństwa. Jednak Piotra faworyzowała biologia, uśmiercając rodzeństwo jedno za drugim, aż został jedynym spadkobiercą korony.

Niestety, wybór natury budził lęk króla i dworu w Lizbonie, rosnący wraz z chłopcem. Nawet fizyczne defekty ani problem z jąkaniem nie martwiły tak mocno, jak mroczna osobowość infanta. Mniejsza o kochanki (te na dworach były wręcz pożądane), podatność na nienazwane perwersje i pijackie ekscesy. Gorące uczucie (o którego naturze „lepiej nie mówić” – jak skromnie wspomina dziejopis), którym Piotr pałał do giermka, również dało się zmilczeć, póki książę nie uciekał przed kobietami. Niestety, faworyt wolał płeć piękną, także podatną na jego wdzięk i nierozważnie związał się z Katarzyną Tosse, żoną lokalnego zarządcy. Biedak gorzko żałował romansu, bo zbrzydł i bardzo się roztył, gdy zdradzony infant pozbawił go „narzędzi grzechu” ostrym narzędziem.

To przykład, jak Piotr stał się kłębkiem rządz i histerycznych emocji, łatwo eksplodujących amokiem. Wprawdzie po śmierci zyskał przydomek „Sprawiedliwego”, o czym świadczy cokół pomnika w Cascais, ale gdy z bliska spojrzeć na brązową figurę, dłoń władcy w fałdach płaszcza zwinięta jest w pięść. Detal podpowiada drugą tożsamość króla, zwanego też Piotrem Okrutnym.

Folgowaniu impulsom sprzyjała swoboda, jaką infant zyskał w wieku 15 lat, mając osobny dwór, dygnitarzy i faworytę, zapisaną w annałach jako pani Eleonora. Jednak w tamtych czasach był już dorosły, a jako jedyny sukcesor ojca dźwigał obowiązki dynastyczne od urodzenia. Możliwe, że pierwszy raz ożenił się jako dziewięcioletnie dziecko, poślubiając Blankę Kastylijską w zbliżonym wieku, lecz projekt rozmył się przez niemożność skonsumowania związku.

Kolejną, dorosłą już próbę przedłużenia dynastii podjęto w roku 1336. Wybór padł na Konstancję z Peñafiel, córkę magnata Jana Manuela z Kastylii. Konstancja była trochę starsza od Piotra i przypadła mu z drugiej ręki – ale za to nie byle jakiej. Wcześniej poślubiła króla Kastylii Alfonsa XI, gdy była ledwie siedmioletnią dziewczynką, choć władca zmienił zdanie, nim skonsumował związek, żonę uwięził, a z pomocą papieża rozwiązał małżeństwo. Nowym ślubem król związał się z Portugalią, biorąc za żonę Marię, rodzoną siostrę infanta Piotra. Związek z Konstancją był więc transakcją wiązaną, a poza tym równie potężny, bo obrażony Jan Manuel również żądał wydania córki za portugalskiego księcia jako zadośćuczynienie zniewagi. Że narzeczona nie pochodziła od królów, było raczej zaletą – męski potomek kastylijskiej dynastii zagrażał suwerenności korony.

Trzeba wspomnieć, że stosunki obu królestw były skomplikowane. Z jednej strony potrzebowały siebie do walki z muzułmanami, z czego wynikły sojusze. Z drugiej – Kastylia wciąż pamiętała, że Portugalia była jej lennym hrabstwem z południa Galicji. Wprawdzie władcy Kastylii i Leónu przestali używać cesarskiego tytułu, ale przekonania o zwierzchności nad półwyspem nie zarzucili, nawet uznając królewski tytuł Alfonsa I Zdobywcy – zbuntowanego hrabiego z Guimarães. Stąd szła nieufność, szczególnie silna na zamku w Lizbonie.

Małżeństwo było transakcją, za którą szły gigantyczne koszty; sam posag kosztował Jana Manuela ogromną sumę 300 tys. sztuk złota, a Alfons IV oddał w wianie dochody trzech portugalskich miast.

Umowę zawarto w Évora, gdzie zainteresowanych zgromadził klasztor św. Franciszka. Prawie wszystkich, bo 6 lutego 1336 r. obecna była portugalska para królewska z infantem Piotrem oraz pełnomocnicy z Kastylii – prócz samej Konstancji.

Strony zawarły kontrakt zaocznie, gdyż Alfons XI (zbieżność imion władców komplikuje opowieść) odmówił uwolnienia narzeczonej Piotra z Kastylii. Kaprys nie był chwilowy, bo mimo upływu lat król blokował konsumpcję małżeństwa i przeprowadzkę pani z Peñafiel do Portugalii. Po fiasku mediacji, gróźb i apeli na zamku w Lizbonie rosła frustracja, aż w 1339 r. szło ku otwartej wojnie.

Niebezpieczne związki, sztylety i ciąże

Spór mimowolnie zażegnał Sułtanat Grenady, szykując ostatnią w dziejach Al-Andalus inwazję na północ. Otrzeźwieni królowie zawarli układ w Sewilli i siedli na koń, gromiąc Maurów koło Tarify, a spóźniony cztery lata orszak Konstancji wkroczył do Portugalii.

Nie wiemy, jakie wrażenie odniosła para, widząc się po raz pierwszy w 1340 r. (przecież nie o to szło w dynastycznych transakcjach) tuż przed ceremonią w lizbońskiej Sé, lecz akceptacja mogła oszczędzić przyszłych problemów. Przy tym Konstancja sama przywiozła połowę zmartwień w prywatnym orszaku.

Wśród jej dam dworu była Inês de Castro – młoda arystokratka z Galicji – bardzo wysokiego stanu, jak na tę rolę, gdyż miała przodków zarówno w domu panującym Kastylii, jak i Portugalii. Chyba wabił ją splendor życia na dworze królewskim, lecz zbliżyła się do majestatu stanowczo za blisko. Nim dwór się obejrzał, została kochanką Piotra. Faworyty, flamy, metresy i nałożnice były jawną stroną monarchii, stąd dynastie roją się od nieślubnej progenitury. Jednak romans z przyboczną dwórką żony, dziejący się na jej oczach, nawet w pałacowych zwyczajach był brutalnie ostentacyjny i budził absmak.

Gdy miłostka zmieniła się w związek, Konstancja próbowała z nim walczyć, choć zamiast trucizny użyła wybiegu. Gdy urodziła mężowi syna, wyznaczyła Inês na matkę chrzestną, co w obyczaju i kanonie kościelnym zmieniało jej stosunki z Piotrem w akt kazirodczy. Mimo to kochankowie nie przejęli się prawem, nawet gdy zgorszony Alfons IV zesłał Inês do najdalszej twierdzy w Bragança. Niewzruszony ciążą żony Piotr pojechał za flamą na północ, Konstancja zaś zmarła po porodzie drugiego syna, który żył ledwo tydzień.

Pogrzeb księżnej w Santarém nie kończył kryzysu, lecz go pogłębił. Wprawdzie Piotr otwarcie mieszkał z Inês w Coimbrze, lecz nie miał wolnych rąk, póki żył ojciec. Alfons IV się martwił, gdyż los państwa wisiał na chorym ciele jedynego syna Konstancji, za to pani de Castro rodziła synów Piotra jednego za drugim – w przeciwieństwie do Ferdynanda – zdrowych i silnych, lecz nieślubnych. Nie był to jedyny mankament, gdyż po matce dostali krew kastylijskiej dynastii, co groziło roszczeniami politycznymi. Król musiał Piotra ożenić, lecz infant nie akceptował innej kandydatki, prócz Inês.

Sprawa stała się niebezpieczna, gdy w Kastylii zmarł Alfons XI, zostawiając królestwo na pastwę wojny domowej. Prawowity następca tronu Piotr I (jak portugalskie odbicie, też nosi przydomek „Okrutny”, żeby komplikować podręczniki historii) walczył o władzę ze zbuntowanym przyrodnim bratem, a nieślubnym synem zmarłego ojca – stąd wielu zwolenników Henryka z Trastámara chroniło się w Portugalii, a wśród nich bracia Inês. Co gorsza, dzięki pozyskanej przyjaźni Alvaro Pires i Ferdynand de Castro jawnie doradzali Piotrowi.

Sytuacja groziła wplątaniem Portugalii w wojnę z Kastylią, dlatego król troił naciski. Dziś z podmokłej łąki pod wzgórzem Coimbry sterczą kikuty, zwane Starym Klasztorem, ale stało tu wielkie opactwo, świeżo odbudowane przez Izabelę – świętą Kościoła katolickiego, a prywatnie babkę infanta. W tym raczej niezdrowym miejscu, regularnie zalewanym przez rzekę Mondego, Inês spędziła ostatnie miesiące życia, uwięziona przez Alfonsa IV – pewnie z nadzieją, że problem rozwiąże malaria lub rozłąka wyleczy syna z obsesji.

Co pchnęło władcę ku ostateczności – pomruki Kastylii czy pogłoski o spiskach Piotra – nikt nie wie. Tak czy owak, w 1355 r. król zamknął czas wątpliwości. Trzech zaufanych ludzi Alfonsa IV wjechało do klasztoru w Coimbrze dzień po Trzech Królach i z zawodową wprawą użyło sztyletów – jak niesie tradycja – w obecności małych dzieci infanta.

Truchło na tronie

Jeśli król oczekiwał po zbrodni końca kłopotów, furia Piotra rozwiała złudzenia. Zraniony infant podniósł przeciw ojcu rebelię, co poniekąd leżało w tradycji królestwa, gdyż Portugalia też jest skutkiem wojny Alfonsa I z rodzoną matką.

Książę z armią stronników plądrował kraj i oblegał Porto póki zwaśnionych mężczyzn nie zdyscyplinowała matka i żona. Po mediacjach Beatrycze Kastylijskiej syn przysiągł rezygnację z odwetu, Alfons IV zaś oddał księciu część kompetencji władczych, choć po śmierci króla po kilku miesiącach pokoju sens traciła zarówno wojna, jak i pojednanie.

Gdy Piotr przyjął koronę w 1357 r., bez dziwactw zajął się administracją, a przy tym zaskakująco wprawnie. Sądzono, że sprawa Inês jest ostatecznie zamknięta. Aż do 1361 r.

Po trzech latach rządzenia król zaskoczył dwór oświadczeniem, że zmarła pani de Castro jest jego żoną, ukradkiem poślubioną za życia. Deklaracji nie poparł dokumentami, choć znalazł trzy osoby potwierdzające zdarzenie. Mimo to historia wyglądała na szytą grubymi nićmi, gdyż rzekomym świadkom – w tym biskupowi – brakło pewności co do miejsca i czasu zaślubin.

Przeciw prawu Piotr miał władzę i konsekwencję maniaka; szczątki Inês wyjęto z klasztornej krypty, by je złożyć w Klasztorze Królewskim św. Marii cystersów, gdzie wcześniej chowano władców, królewskie żony i dzieci. Jeśli zmarłej nie przydano majestatu za życia, musiał go wyrazić monarszy pochówek, lecz królowi to było mało.

Wedle podań i ustnej tradycji, zanim ciało opuściło Coimbrę, Piotr usadził ubrane ceremonialnie zwłoki na podwyższonym tronie, po czym kląkł i całował skraj płaszcza lub (zależnie od źródła) pierścienie na strupieszałych palcach umarłej. Po nim gest oddania powtórzyli obecni arystokraci, urzędnicy i dwór, symbolicznie uznając Inês (choć pod przymusem) za matkę królów. Dopiero po upiornej uroczystości ciało odjechało z żałobnym orszakiem do Alcobaça.

Literatura traktuje gest Piotra jako objaw szaleństwa, choć desperacki ruch miał dorzeczne podstawy. Król był czterdziestoletnim mężczyzną, a zatem w tamtych realiach u schyłku życia (rzeczywiście zmarł siedem lat później), a jedyny syn Konstancji starzał się bez następcy. Sytuacja groziła końcem dynastii i wojną o schedę, choć w zapasie było aż trzech synów Inês. Kiedy konflikt faktycznie wybuchł, ujawniono starania u papieża w Awinionie o uznanie małżeństwa. Sprawa nie miała finału, lecz na wewnętrzne potrzeby gest w Coimbrze mógł być decydujący.

Obłędowi przeczy też dekada rządzenia, uznana za czas pokoju i prosperity. Jednak pogrzeb Inês nie skończył zemsty. Wbrew złożonej przysiędze król dopadł dwóch zabójców kochanki, choć się ukryli w Kastylii. Egzekucji Pêro Coelho i Álvaro Gonçalvesa dokonał na uczcie, podczas której sam chłostał skazanych, a gdy kończył posiłek, wyrwano im serca. Piszą, że rozmyślnie wybrał kata niezbyt doświadczonego, by się mozolił z pracą, ku satysfakcji i rozrywce bankietujących – zwłaszcza gdy oprawca brnął do klatki piersiowej przez łopatkę ofiary – po czym ciała spalono. Trzeci morderca roztropnie uciekł do Francji i dożył wybaczenia przed śmiercią Piotra.

Króla pochowano obok kochanki, a oba sarkofagi, opatrzone inskrypcją „wierny do końca świata”, są arcydziełem portugalskiego gotyku. Jednak sanktuarium nie dało Inês wiecznego spoczynku, bo po zbezczeszczeniu klasztoru w 1910 r. przez rewolucję republikańską jej czaszka walała się po posadzce kościoła.

Upiorne starania nie zatrzymały również wojny, która wybuchła po śmierci Ferdynanda I – ostatniego króla dynastii burgundzkiej. Mimo to krew Piotra przetrwała na portugalskim tronie, gdyż Jan I Wielki także był jego synem, choć z całkiem innej kochanki – Teresy Gille Lourenço.

Poza tym kryzys kończył erę hiszpańskich roszczeń – Jan Kastylijski, pragnąc portugalskiej korony, poniósł klęskę pod Aljubarrotą, teraz znaną jako Batalha. Był powód, aby upamiętnić bitwę wielką katedrą, gdyż temat suwerenności nie wrócił, a wkrótce oba królestwa zostały największymi imperiami na świecie.

Pamięć o królewskim romansie przetrwała, zwłaszcza odkąd stała się częścią eposu „Os Lusiadas” Luísa de Camõesa – darzonego państwowym kultem wieszcza i twórcy literackiego języka portugalskiego. Potem pojawiły się dziesiątki oper, baletów i spektakli teatralnych. Niestety, sztuka zamieniła dramat w ckliwą operę mydlaną.

Po przeciwnych stronach transeptu bazyliki św. Marii w Alcobaça – największego z portugalskich kościołów – stoją dwa sarkofagi. Kamienne trumny, z bliźniaczym przepychem kute w białym marmurze, sugerują groby monarszej pary. W jednej faktycznie spoczął Piotr I, ósmy król Portugalii, ale wbrew zwyczajowi obok nie leży Konstancja z Peñafiel – żona i matka następcy tronu, lecz ciało kochanki. Ich tragiczny romans jest legendą średniowiecznej Europy, a okoliczności królewskiego pogrzebu flamy wciąż budzą grozę.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Cud nad urną. Harry Truman, cz. IV
Historia świata
Popychały postęp i były źródłem pomysłów. Jak powstawały akademie nauk?
Historia świata
Wenecki Kamieniec. Tam, gdzie Szekspir umieścił akcję „Otella"
Historia świata
„Guernica”: antywojenny manifest Pabla Picassa