Bandyci w sowieckich mundurach

W ponurej historii Związku Sowieckiego najważniejsze miejsce zajmują terror i represje. Lustrzanym odbiciem totalitaryzmu był specyficzny świat zorganizowanej przestępczości. Jednak legendę zeków i kryminalnych autorytetów biją na głowę dokonania mafijnych struktur milicji, a zwłaszcza KGB, stojących na straży bolszewickiej „praworządności”.

Publikacja: 02.02.2023 21:00

Kolejnym etapem współpracy KGB i mafii były XXII Letnie Igrzyska Olimpijskie (Moskwa, 19 lipca–3 sie

Kolejnym etapem współpracy KGB i mafii były XXII Letnie Igrzyska Olimpijskie (Moskwa, 19 lipca–3 sierpnia 1980). Dzięki porozumieniu ulice stolicy na czas olimpiady „oczyszczono” z prostytutek i złodziei

Foto: AP/East News

14 listopada 1986 r. w Moskwie doszło do najkrwawszego i najgłośniejszego w historii Związku Radzieckiego napadu na konwój przewożący gotówkę. Sprawców zwabiła kwota 450 tys. ówczesnych rubli, co wedle państwowego kursu odpowiadało ok. 400 tys. dol.

Feralnego dnia, tuż po godzinie 21, pod moskiewski dom towarowy Mołodiożnyj podjechała biała wołga. Był to ostatni punkt na trasie inkasentów, którzy zbierali utargi ze sklepów w tej części stolicy. Ponieważ konwojenci mieli już sporo gotówki, zgodnie z instrukcją dowódca zespołu Karpiński i kierowca pozostali w samochodzie. Po utarg wyszedł inkasent Nowikow, który pokwitował i odebrał pieniądze. Było ich jak zwykle sporo, ponieważ w rozsypującej się gospodarce dom towarowy słynął ze sprzedaży deficytowych, w tym importowanych produktów. W drodze powrotnej Nowikowowi towarzyszyła sierżant milicji Wiera Anfiłowa pełniąca w Mołodiożnym codzienny dyżur.

Czytaj więcej

Afganistan: sowiecki Wietnam

Kiedy włożyli torbę z utargiem do samochodu, ogień z zaskoczenia otworzyło dwóch napastników. Pierwszy zastrzelił Nowikowa i Anfiłową. Drugi – w mundurze oficera milicji – zabił kierowcę oraz ciężko zranił kierownika ekipy konwojowej. Po masakrze sprawcy pochwycili worki z pieniędzmi i uciekli. Nieliczni przechodnie zeznali, że całość sprawiała wrażenie, jakby milicjant z bronią w ręku gonił bandytę. Gdy sprawcy zorientowali się, że nie przyciągają uwagi, już spokojnym krokiem doszli do samochodu marki Łada, którym odjechali.

Pościg i szokujące ustalenia

Krwawy napad postawił na nogi moskiewską milicję. Dzięki jednemu ze świadków patrol drogówki szybko namierzył i zablokował pojazd bandytów. Wówczas ku zaskoczeniu milicjantów z łady wyszedł ich kolega, który natychmiast zaczął strzelać. Ku jeszcze większemu zdumieniu, ogień prowadził również lejtnant armii radzieckiej. W potyczce rannych zostało dwóch funkcjonariuszy milicji oraz jeden z bandytów. Przekonała się o tym ekipa pościgowa, która na trasie dalszej ucieczki znalazła jego zwłoki.

Pogoń zakończyła się na nowej blokadzie. Samochód bandytów, unikając zderzenia z radiowozem, wpadł w poślizg, przewracając się na dach. Sprawcy uciekali dalej pieszo, lecz zostali schwytani.

Prokurator generalny ZSRS osobiście zlecił dochodzenie Issie Kostojewowi. Śledczy do specjalnych poruczeń wsławił się rozpracowaniem uzbeckiej afery bawełnianej (był to gigantyczny przekręt korupcyjny z udziałem republikańskiego sekretarza partii komunistycznej, szefów KGB, milicji i dyrektorów największych kołchozów).

Jakież było zdumienie Kostojewa, gdy milicja zidentyfikowała zwłoki bandyty. Okazał się nim oficer 9. Głównego Zarządu KGB czuwającego nad bezpieczeństwem pierwszych osób w państwie. Po przejściu na emeryturę 46-letni pułkownik Konstantyn Gołobkow w uznaniu za wzorową służbę otrzymał intratną posadę dyrektora kołchozu kostierowskiego. Nie było to zwykłe gospodarstwo rolne, tylko należący do Kremla ośrodek myśliwski, w którym polowała cała wierchuszka imperium.

Arbat w Moskwie. 14 listopada 1986 r. w stolicy ZSRS doszło do napaści na konwój przewożący 450 tys.

Arbat w Moskwie. 14 listopada 1986 r. w stolicy ZSRS doszło do napaści na konwój przewożący 450 tys. ówczesnych rubli

SPUTNIK/EAST NEWS

Rannego Gołubkowa dobił strzałami w głowę były inspektor wydziału kryminalnego moskiewskiej milicji Igor Knigin. Dwa lata wcześniej został dyscyplinarnie zwolniony ze służby. Miał nawyk bicia przesłuchiwanych oraz wymuszania zeznań lub łapówek. Mimo „czarnej kartoteki” zatrudnił się jako myśliwy w kremlowskim kołchozie. To on był mózgiem grupy, którą nazwał „pierwszą sowiecką mafią”.

Wciągnął do niej kolegę z milicji. Walerij Finiejew, również inspektor tego samego wydziału, miał mniej szczęścia. Za identyczne przestępstwa został wysłany na resocjalizację do twerskiej kolonii karnej. Ponieważ jednak był „swój”, odbywał wyrok na ulgowych warunkach, często korzystając z przepustek. Bandycką stawkę uzupełniał zastępca dowódcy ds. politycznych wojskowego batalionu budowlanego lejtnant Jewgienij Subaczow – dla odmiany: wzorowy oficer, członek partii i aktywista Komsomołu.

Podczas przesłuchań zatrzymanych sprawców okazało się, że nazwa mafia nie jest na wyrost. Grupa przestępcza była zwiastunem kryminalnych band, które po 1991 r. opanowały rosyjski biznes i ulice. Banda Knigina okazał się prekursorem zabójstw na zlecenie. Za sutą opłatą zamordowała moskiewskiego handlarza narkotykami, a zarazem mistrza bokserskiego Oganiezowa, od którego chciała się uwolnić żona. Sprawcy w milicyjnych mundurach dokonali fikcyjnego zatrzymania ofiary. Sportowiec i diler w jednej osobie zginął zasztyletowany w drodze na rzekome przesłuchanie. Ponadto nie był to pierwszy skok bandy na kasę. Dokonali wcześniej kilku napadów na konwoje z pieniędzmi w różnych rejonach Moskwy. Pobierali też haracze od tzw. cechowników, czyli biznesmenów szarej strefy.

Negatywny dobór kadr

Zdemaskowanie bandy w mundurach ujawniło rozkład najważniejszych dla imperium struktur terroru i represji. Równie ważne jest pytanie, co pchnęło na ścieżkę kryminalną przedstawicieli sowieckich elit, za które uważały się KGB, MSW i armia? Odpowiedź kryje się w przysłowiu, że ryba psuje się od głowy.

Okazuje się, że siły bezpieczeństwa imperium sprzyjały powstawaniu grup bandyckich i mafijnych. Totalitaryzm utrzymywał posłuch społeczny kontrolą policyjną i represjami wobec wszystkich obywateli. Dlatego nie był w stanie zapobiegać szerzącemu się bandytyzmowi. Natomiast pozbawiony kontroli aparat przymusu szybko przejmował najgorsze cechy świata kryminalnego. Lata terroru zrodziły w KGB i sowieckiej milicji poczucie bezkarności, połączone z aspiracjami do wyjątkowego uprzywilejowania. Wielu funkcjonariuszy odczuwało z tego powodu rozczarowanie i frustrację.

Na marginesie: nomenklaturowe ambicje były najważniejszym z powodów, którymi kierował się Władimir Putin, wstępując do KGB. Oficjalnie przyszłego prezydenta poruszył serial „Tarcza i miecz” sławiący wojenne sukcesy sowieckiego wywiadu. Jednak z publicznych wypowiedzi Putina na temat życiowych wyborów przebija ówczesna zazdrość o pozycję materialną i status władców imperium.

Po śmierci Stalina, a więc po dziesięcioleciach masowego terroru, okazało się, że ZSRS jest bodaj najbardziej skryminalizowanym państwem świata. MGB, a następnie MSW i KGB odnotowywały rocznie ponad milion przestępstw, zdając sobie sprawę, że ewidencjonują tylko co piąty akt kryminalny. Nikita Chruszczow łapał się za głowę, bo w USA dokonywano rocznie 12 tys. morderstw, podczas gdy w komunistycznym raju ponad 30 tys. Co gorsza, z początkiem lat 60. wskaźniki zbrodni poszły ostro w górę. Zatem propagandowy slogan Chruszczowa: „Przegonimy Amerykę!” – nabierał mocno ironicznej wymowy.

Tymczasem do służby w milicji nikt się nie garnął. Armia podsuwała MSW najgorszych poborowych i odrzuconych kandydatów do szkół oficerskich. KGB w ogóle kategorycznie zabroniło rekrutacji funkcjonariuszy milicji, twierdząc, że są zdeprawowani przez służbę. Pracy ludowego milicjanta podejmowali się więc osobnicy z góry nastawieni na korupcję i przemoc, choć czasem miało to zabawny efekt.

W latach 70. szefa odesskiej milicji zainteresował oficer drogówki, który nie chciał awansu. Wolał kontrolować kierowców na jednej i tej samej wylotówce z miasta. Tajna kontrola nie wykazała łapówkarstwa. Zamiast tego dzielny inspektor dawał się zapraszać przez kierowców na koniak w pobliskim barze. Tyle że wypijał codziennie… 20 szklaneczek i nadal był trzeźwy! Tajemnica tkwiła w zmowie z barmanem, który lał mu herbatę i dzielił się zyskiem z rzekomej sprzedaży koniaku.

Inteligencja milicjanta potwierdzała inną regułę. „18 marca 1966 r. starszy inspektor milicji Ałma-Aty, wracając z podróży służbowej, został zaproszony na przekąskę przez kierowców dwóch innych samochodów. W odpowiedzi pijany milicjant nazwał ich świniami, a następnie otworzył ogień z pistoletu. Zginęło troje podróżnych”.

„1 maja 1972 r. funkcjonariusze milicji obwodu wołyńskiego udali się na zadanie operacyjne. Samochód, którym podróżowali, ugrzązł w błocie. Za odmowę pomocy w wyciągnięciu maszyny zastrzelili kołchoźnika”. Tak brzmią dwa z setek wewnętrznych raportów MSW na temat przestępczości własnych funkcjonariuszy.

Sytuację próbował zmienić najbardziej kontrowersyjny minister spraw wewnętrznych Nikołaj Szczełokow (pełnił tę funkcję w latach 1968–1984). Podniósł stróżom porządku wynagrodzenia i wprowadził zachodnie procedury śledcze. Jednocześnie był tak skorumpowany, że po śmierci swojego przyjaciela Leonida Breżniewa popełnił samobójstwo obciążony kompromitującymi dowodami winy.

Jego zastępca Jurij Czurbanow zrobił karierę, ponieważ był zięciem Breżniewa. Został skazany na 12 lat łagru za udział w przemycie diamentów i łapówkarstwo. Obu ministrów zdemaskowało KGB, które było mafią „w białych rękawiczkach”.

Kreatorzy mafii

Za jeden z priorytetów KGB stawiało sobie przyciągniecie do współpracy świata kryminalnego. Początkowo celem była kontrola nielegalnej gospodarki i bossów grup przestępczych, mających z kolei doskonałe kontakty z najwyższą nomenklaturą. W ten sposób policja polityczna zbierała haki na prominentnych funkcjonariuszy partii komunistycznej, którzy stali wyżej w hierarchii władzy.

Igor Knigin – były milicjant, szef moskiewskiej mafii

Igor Knigin – były milicjant, szef moskiewskiej mafii

domena publiczna

Pierwszym udokumentowanym epizodem współpracy było stworzenie przez KGB dzisiejszej mafii kaukaskiej. Na przełomie lat 60. i 70. XX w. gangsterzy współpracujący z Komitetem wydali wojnę tradycyjnym strukturom gruzińskiej, ormiańskiej i azerskiej przestępczości, opartym na hierarchii kryminalnych autorytetów. W zamian dostali obietnicę przejęcia nielegalnych interesów.

Kolejnym etapem współpracy były letnie igrzyska olimpijskie Moskwa 1980. Dzięki porozumieniu z mafią Komitet nie tylko oczyścił stolicę z prostytutek, żebraków i złodziei. Poprosił również świat kryminalny o utrzymywanie porządku publicznego w czasie trwania prestiżowej imprezy. Chodziło szczególnie o kontekst terrorystyczny.

Następnie według historyka Aleksieja Muchina od połowy lat 80. relacje KGB z sowiecką mafią mocno się zintensyfikowały. Komitet utworzył w tym celu specjalny wydział operacyjny ds. kontaktów. Najcięższe więzienia ZSRS, takie jak Tułunskaja (Irkuck), Centrał (Włodzimierz) oraz słynna kolonia karna Biełyj Lebied’ w Solikamsku zostały odebrane MSW i przeszły pod kontrolę KGB.

Za zgodą bossów mafijnych oficerowie tajnej służby werbowali rokujących przedstawicieli kryminalnych elit odsiadujących wyroki. Umowa dotyczyła zwiększenia swobody nielegalnej działalności w zamian za pomoc Komitetowi. Według badaczy przedmiotu w chwili rozpadu imperium co najmniej 70 proc. znanych przestępców było powiązanych z KGB.

Z drugiej strony to przywódcy kryminalni uświadomili KGB ryzyko wybuchu konfliktów etnicznych oraz dążeń separatystycznych, które faktycznie rozsadziły ZSRS od środka. Mafia była zainteresowana negocjacjami z KGB, chciała bowiem wziąć legalny udział w spodziewanym podziale i prywatyzacji ogromnego majątku państwa.

Już w latach 80. współpraca z mafią pozwoliła Komitetowi wykrywać sprawców głośnych przestępstw i nomenklaturowych afer korupcyjnych. Pokłosiem tej współpracy jest najprawdopodobniej Putin. Według rosyjskich dziennikarzy śledczych młody funkcjonariusz po powrocie z placówki w NRD został oficerem łącznikowym petersburskiego KGB z mafią.

Pierwszy demokratyczny mer północnej stolicy Rosji Anatolij Sobczak nienawidził i bał się KGB. Miał jednak świadomość, że bez pomocy Komitetu nie zapewni środków na przetrwanie miasta w czasach ostrego kryzysu. Tymczasem petersburskie KGB kontrolowało absolutnie wszystko: od administracji, gospodarki i polityki, po struktury przestępcze. Dlatego Sobczak zgodził się mianować oficera czynnej rezerwy Komitetu swoimi zastępcą, pomimo protestów i oburzenia niedawnych dysydentów.

Dlaczego Sobczak wybrał Putina? Były szef obecnego prezydenta, generał Oleg Kaługin, powiedział wprost: – On wychował się w latach 80. wśród bandytów, dlatego mógł im zlecać konkretne zamówienia. Dotyczyły zwłaszcza kontroli działalności portu, spółek i terminali paliwowych, celnych i dużych przedsiębiorstw. Dzięki KGB zorganizowane grupy bandyckie Petersburga przeszły od standardowej „ochrony”, do przejmowania własności na rzecz wskazanych osób trzecich.

14 listopada 1986 r. w Moskwie doszło do najkrwawszego i najgłośniejszego w historii Związku Radzieckiego napadu na konwój przewożący gotówkę. Sprawców zwabiła kwota 450 tys. ówczesnych rubli, co wedle państwowego kursu odpowiadało ok. 400 tys. dol.

Feralnego dnia, tuż po godzinie 21, pod moskiewski dom towarowy Mołodiożnyj podjechała biała wołga. Był to ostatni punkt na trasie inkasentów, którzy zbierali utargi ze sklepów w tej części stolicy. Ponieważ konwojenci mieli już sporo gotówki, zgodnie z instrukcją dowódca zespołu Karpiński i kierowca pozostali w samochodzie. Po utarg wyszedł inkasent Nowikow, który pokwitował i odebrał pieniądze. Było ich jak zwykle sporo, ponieważ w rozsypującej się gospodarce dom towarowy słynął ze sprzedaży deficytowych, w tym importowanych produktów. W drodze powrotnej Nowikowowi towarzyszyła sierżant milicji Wiera Anfiłowa pełniąca w Mołodiożnym codzienny dyżur.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Cud nad urną. Harry Truman, cz. IV
Historia świata
Popychały postęp i były źródłem pomysłów. Jak powstawały akademie nauk?
Historia świata
Wenecki Kamieniec. Tam, gdzie Szekspir umieścił akcję „Otella"
Historia świata
„Guernica”: antywojenny manifest Pabla Picassa