Głupcy, którzy oddali władzę Hitlerowi

mianowany kanclerzem Niemiec. Jak mu się to udało? Co zachwyciło Niemców w tym karykaturalnie wyglądającym austriackim neurotyku? Dlaczego naród, który dał światowej kulturze Goethego, Manna, Kanta, Bacha, Dürera czy Fromma, nagle pozwolił się uwieść kabotyńskiemu kuglarzowi?

Publikacja: 26.01.2023 19:42

21 marca 1933 r. w kościele garnizonowym w Poczdamie odbyło się uroczyste posiedzenie Reichstagu z u

21 marca 1933 r. w kościele garnizonowym w Poczdamie odbyło się uroczyste posiedzenie Reichstagu z udziałem prezydenta Rzeszy Paula von Hindenburga i nowego kanclerza Adolfa Hitlera

Foto: Everett Collection/shutterstock

90 lat temu podrzędny piwiarniany agitator i krzykacz został  Odpowiedź na to pytanie stanowi dla mnie zagadkę od czasu, kiedy jako dziecko po raz pierwszy zobaczyłem zdjęcie Hitlera łudząco podobnego do włóczęgi wykreowanego przez Charlesa Chaplina. Tyle że filmowy tramp był istotą do szpiku kości dobrą i współczującą bliźnim. Adolf Hitler nie rozumiał miłosierdzia. I chociaż może to zabrzmieć banalnie, to trzeba powiedzieć wyraźnie, że Hitler był uosobieniem czystego zła i wszelkiej pogardy dla wszystkiego co ludzkie.

Ale to nie on stanowi wielką zagadkę tego, co się wydarzyło 90 lat temu. Psychopatów jego pokroju na tym świecie nie brakuje. Mamy tego przykład, spoglądając dzisiaj na wschód. Zagadkę stanowi społeczeństwo, które tak łatwo oddaje swoje prawa i przywileje w zamian za bełkotliwe frazesy. Dlaczego miliony ulegają tak ułomnym odmieńcom jak Stalin, Kim Ir Sen, Pol Pot, Kaddafi, Idi Amin czy Putin?

Czytaj więcej

Rakieta V-2: Tajna broń Hitlera

Dyktatorzy ze zdumiewającą łatwością ogłupiają milionowe populacje, roztaczając wokół siebie tajemny urok bajkowego flecisty z Hameln, który prowadził oczarowane stado szczurów ku samozagładzie. Demokracja stanowi znakomite podłoże do wysiewu totalitaryzmów.

Ale sama demokracja nie wystarczy, żeby zrodzić potwora. Niezbędne są też takie składniki jak: politykierstwo, partyjniactwo i pazerne pragnienie władzy i zaszczytów. Czyż to nie są fundamentalne komponenty każdej klasy politycznej?

Na początku 1933 r. narodowi socjaliści tworzyli najliczniejszą frakcję parlamentarną (230 mandatów) w 608-osobowym Reichstagu. Z prostej kalkulacji wynika, że nawet 37 proc. głosów nie pozwalało im na praworządne przejęcie władzy. To polityczne intryganctwo środowiska centrum oraz populistycznych formacji prawicowych w rodzaju Deutschnationale Volkspartei Alfreda Hugenberga, a także nieformalne wsparcie lobby przemysłowego otworzyły nazistowską puszkę Pandory. Pierwsi wierzyli, że kiedy Hitler jako kanclerz napotka ogrom problemów społeczno-gospodarczych błyskawicznie się załamie i sam odda władzę, a jego rezygnacja przyczyni się do ogłoszenia nowych wyborów do Reichstagu, w których NSDAP nie zdobędzie ani jednego mandatu. Któż bowiem będzie głosował na populistów, którzy obiecywali złote góry, a nie byli w stanie niczego zmienić?

Oto przykład głupiego intryganctwa partyjnego. Tzw. demokraci naiwnie wierzyli, że Hitler będzie grał według ich reguł. A przecież on wcale nie ukrywał, że po dojściu do władzy zaprowadzi autarchię w najczystszej postaci. Już 17 października 1930 r. zapowiedział publicznie: „Jeśli dojdziemy kiedyś do władzy, to utrzymamy ją z pomocą Bożą. Nie damy już jej sobie odebrać”.

Przemysłowcy i finansiści nie byli już tak naiwni jak politycy. Postanowili wesprzeć Hitlera za konkretne obietnice. Co ciekawe, Hitler tak naprawdę dotrzymał słowa. Niemiecki biznes wraz z Wehrmachtem sześć lat później podzielił Europę.

Rozumowanie niemieckich demokratów o wypaleniu Hitlera na stanowisku kanclerza byłoby całkiem logiczne, gdyby dotyczyło człowieka, który rzeczywiście szanowałby prawo i konstytucję. Elity polityczne Republiki Weimarskiej głupio przekombinowały, a przedsiębiorcy zwyczajnie się sprzedali za obietnice, które w 1933 r. wydawały się jeszcze mrzonkami. W wyniku nacisków byłego kanclerza Franza von Papena prezydent Paul von Hindenburg odwołał 28 stycznia 1933 r. Kurta von Schleichera ze stanowiska kanclerza, żeby dwa dni później oddać władzę na srebrnej tacy Hitlerowi. Naiwni demokraci uwierzyli w siłę zwycięzcy spod Tannenbergu. Powtarzali sobie, że przecież od marca 1930 r. zgodnie z art. 48 konstytucji weimarskiej władzę w Niemczech formalnie sprawuje prezydent i to on będzie trzymał Hitlera na smyczy. Tymczasem 86-letni Hindenburg niczym stary kajzer mieszkał odizolowany od świata w swojej operetkowej rezydencji przy Wilhelmstraße 73. Żył już tylko wspomnieniami przeszłości i rzadko udzielał audiencji. Hitler niczym ukryty szakal czekał na wiadomość o jego śmierci. A kiedy ją usłyszał, pożarł Niemcy.

90 lat temu podrzędny piwiarniany agitator i krzykacz został  Odpowiedź na to pytanie stanowi dla mnie zagadkę od czasu, kiedy jako dziecko po raz pierwszy zobaczyłem zdjęcie Hitlera łudząco podobnego do włóczęgi wykreowanego przez Charlesa Chaplina. Tyle że filmowy tramp był istotą do szpiku kości dobrą i współczującą bliźnim. Adolf Hitler nie rozumiał miłosierdzia. I chociaż może to zabrzmieć banalnie, to trzeba powiedzieć wyraźnie, że Hitler był uosobieniem czystego zła i wszelkiej pogardy dla wszystkiego co ludzkie.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Pasażerowie "Titanica" umierali w blasku gwiazd
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Historia świata
Odzwierciedlają marzenia i aspiracje panny młodej. O symbolice dywanu posagowego
Historia świata
Bezcenne informacje czy bezużyteczne graty? Kapsuły czasu trwalsze od fundamentów
Historia świata
Ludobójstwo w Rwandzie – szczyt obłędu
Historia świata
Prezydent, który zlecił jedyny atak atomowy w historii. Harry S. Truman, część III