Był ranek 31 października 1984 r. W swojej rezydencji w New Delhi Indira Gandhi czekała na umówiony wywiad, który miał przeprowadzić aktor Peter Ustinov. Jak zwykle nad bezpieczeństwem pani premier czuwał jej ochroniarz, sikh Beant Singh. Po wydarzeniach, które rozegrały się zaledwie kilka miesięcy wcześniej w Amritsarze, najbliższe otoczenie doradzało Indirze Gandhi, aby pozbyła się wszystkich sikhów ze swojej osobistej obstawy. Ona jednak była pewna Singha, ufała mu, był jej ochroniarzem już ponad dziesięć lat.
Od początku lat 80. w Indiach narastał problem związany z religijną wspólnotą sikhów. Przedstawiciele tej grupy uważali się za suwerenny naród, gotowy do oderwania się od Indii i stworzenia własnego państwa. Działalność sikhijskich separatystów przybierała na sile, a ich żądania pod adresem indyjskiego rządu stawały się coraz śmielsze. W czerwcu 1984 r. doszło do dramatycznych wydarzeń w mieście Amritsar, gdzie znajdowało się najważniejsze miejsce sikhijskiego kultu – Złota Świątynia. Od 1983 r. separatyści zajmowali świątynię i uczynili z niej swoją główną twierdzę. Chcąc ostatecznie rozwiązać problem sikhów, premier Gandhi zdecydowała się na użycie siły i zdobycie Złotej Świątyni. Operacja indyjskiej armii pod kryptonimem „Niebieska Gwiazda” (4–6 czerwca 1984 r.) okazała się krwawą masakrą, w której śmierć poniosło ponad tysiąc sikhów, a drugie tyle zostało rannych. Wojsko szturmem zdobyło świątynię, jednocześnie niszcząc jej wnętrze. Wydarzenia w Amritsarze wywołały w Indiach szok zarówno wśród sikhów, jak i hinduistów. Dla tych pierwszych zbezczeszczenie świętego miejsca było niewyobrażalną zniewagą. Indira Gandhi stała się dla sikhów największym wrogiem.
Minuty, które wstrząsnęły Indiami
W ostatni dzień października 1984 r. Beant Singh pełnił służbę w rezydencji pani premier razem z Satwantem Singhem, który w ostatniej chwili zmienił miejsce patrolu, symulując problemy żołądkowe. W przeciwnym razie znajdowałby się na posterunku przy bramie wjazdowej do rezydencji. Mężczyźni już od 6.30 patrolowali przydzielony im rejon, wiedząc, że przed godziną 9 Indira Gandhi będzie przechodzić tędy w kierunku ogrodu na umówiony wywiad.
Kiedy o godz. 9 Indiry Gandhi nie było jeszcze w ogrodzie, producent telewizyjny Rory O’Farrell zaczął się niecierpliwić. Peter Ustinov próbował rozładować atmosferę, mówiąc, że jemu nigdzie się nie spieszy. Kamery i sprzęt nagłaśniający były już gotowe. O 9.05 Indira Gandhi wyszła z domu, przed którym czekał na nią oficer policji D.K. Bhatt oraz jej osobisty sekretarz. Cała trójka udała się w stronę wyznaczonego miejsca w ogrodzie.
Była dokładnie 9.08, kiedy Beant i Satwant ujrzeli panią premier w alejce. Szła jako pierwsza, a kilka kroków za nią podążał Bhatt wraz z sekretarzem. Od ochroniarzy dzieliło Gandhi niespełna 100 metrów. Przechodząc, pozdrowiła Beanta i Satwanta w tradycyjny hinduski sposób przez złożenie dłoni na wysokości piersi i pochylenie głowy. Powiedziała również „Namaste”, czyli „Bądźcie pozdrowieni”. W tym momencie Satwant podniósł rękę, w której trzymał karabin maszynowy Sten. Z kolei znajdujący się w odległości około 3 metrów Beant wyciągnął rewolwer kaliber 32 mm i oddał trzy strzały. Wszystkie pociski trafiły Indirę Gandhi, która upadła na asfaltową alejkę. Satwant wystrzelił do leżącej serię z karabinu maszynowego. Pociski przeszyły jej ciało od wysokości lewego biodra aż po pierś. Znajdujący się około 5 metrów od pani premier sekretarz i Bhatt nie wykonali żadnego ruchu. Sparaliżowany oficer policji nie sięgnął nawet do kabury po pistolet.