Ludzkość poszukująca pokarmów coraz bardziej mięsnych (białka zwierzęce i kalorie pomagają przeżyć) rosła liczebnie, wędrowała i torowała sobie drogę w świecie. Żeby zdobyć więcej tych pokarmów, ćwiczyła własną sprawność i nauczyła się posługiwać środkami, dzięki którym ewoluowała ku cywilizacji: stworzyła broń, narzędzia, organizację społeczną. W miarę jak urozmaicało się jej pożywienie, rósł jej geniusz” – napisała w eseistycznym zapale Maguelonne Toussaint-Samat („Historia naturalna i moralna jedzenia”). Najnowsze badania amerykańskich antropologów i prymatologów w pełni potwierdzają tę wizję, a artykuł o tym ukazał się w czasopiśmie „Science”.
Nie można bezpośrednio badać społeczności praprzodków, ale można obserwować zbliżone do nich, wciąż egzystujące współczesne prymitywne ludy i plemiona żyjące ze zbieractwa i łowiectwa. Obserwując takie grupy, amerykańscy badacze skonstatowali, że wydatkują one więcej energii na zdobywanie pożywienia niż wielkie małpy, a więc pod tym względem są od nich „gorsze”. Jednak taki tryb zdobywania pożywienia pozwala im uzyskiwać większą ilość kalorii w krótszym czasie i pod tym względem są „lepsze”. Właśnie ta prawidłowość ułatwiła naszym praprzodkom rozwój społeczny.
Człowiek należy do rzędu prymatów, naczelnych, podobnie jak wielkie małpy, tzw. człekokształtne. W porównaniu z nimi homo sapiens ma większy mózg zużywający więcej kalorii, jego ciąża trwa dłużej, ma dłuższe życie osobnicze. Wszystko to wiąże się z poważnymi kosztami energetycznymi.
Wychodząc od tego stwierdzenia, naukowcy z Duke University zajęli się strategiami zdobywania, czyli zaspokajania potrzeb energetycznych przez człowieka na wczesnym etapie rozwoju. A konkretnie badacze porównali strategie stosowane przez człowieka i wynikające z nich korzyści ze strategiami i korzyściami wielkich małp. Chcieli zrozumieć, jak praludzie zdobywali dodatkową energię, co wyróżniało ich wśród prymatów. Porównali „budżety energetyczne” żyjących na wolności goryli, szympansów i orangutanów z populacją współczesnych łowców-zbieraczy ze wschodniej Afryki.
Obserwowane, wymienione wyżej ludzkie społeczności zużywają więcej energii niż wielkie małpy na zaspokojenie swoich potrzeb alimentacyjnych, lecz w ostatecznym rozrachunku dostarczają „do domu” więcej posiłków, które są bardziej kaloryczne od tych trafiających „na stół” naszych ewolucyjnych kuzynów. Owoce i rośliny – pożywienie małp – są łatwiejsze do zdobycia, nie wiążą się z ryzykiem, jakie niesie ze sobą polowanie, ale jest to pożywienie dużo uboższe w białko i kalorie.