30. rocznica upadku ZSRR

O zmienności dziejów pisałem na tych łamach wielokrotnie. Ale najlepszym przykładem, jak meandrującą rzeką jest historia, są dwie rocznice skrajnie odmiennych w skutkach wydarzeń, które obchodzimy w tym miesiącu. Równo dekadę po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce runął ZSRR – państwo, które amerykański prezydent Ronald Reagan trafnie nazwał „imperium zła".

Publikacja: 30.12.2021 21:00

Borys Jelcyn (pierwszy z prawej) toczył z Michaiłem Gorbaczowem (w środku) nieformalną walkę o Kreml

Borys Jelcyn (pierwszy z prawej) toczył z Michaiłem Gorbaczowem (w środku) nieformalną walkę o Kreml, dążąc do demontażu ZSRR

Foto: ALAMY/BE&W

Skąd to określenie? Stąd, że 24 października 1917 r. (według kalendarza juliańskiego) narodził się ludobójczy terror, którego ofiarą padło łącznie 94 mln ludzi na całym świecie. Utopijna ideologia materializmu dialektycznego, stworzona przez niemieckich myślicieli Karola Marksa i Fryderyka Engelsa, doprawiona bolszewicką doktryną polityczno-ekonomiczną Włodzimierza Uljanowa vel Lenina, skazała na śmierć więcej istnień ludzkich niż wszystkie wojny, które toczyły się od początków cywilizacji do końca XIX wieku. Zgodnie z wizją Lenina dyktaturę proletariatu, która miała stanowić docelowy ustrój państwa komunistycznego, poprzedzała rewolucja proletariacka, a jej nadrzędnym celem był terror „oczyszczający" społeczeństwo z „brudów burżuazyjnego porządku".

W swojej monumentalnej monografii „Wielki terror" brytyjski historyk George Robert Ackworth Conquest oszacował, że ofiarą komunizmu sowieckiego padło 40 mln ludzi, z czego 20 mln zostało zamordowanych. Aleksander Sołżenicyn uznał te liczby za znacznie zaniżone. Rosyjski pisarz, laureat literackiej Nagrody Nobla, uważał, że w latach 1917–1956 Sowieci zabili 60 mln swoich obywateli. Francuscy naukowcy z Krajowego Centrum Badań Naukowych przy wsparciu prof. Andrzeja Paczkowskiego z Polski i czeskiego historyka Karela Bartoška obliczyli liczbę ofiar komunizmu na 94 mln.

Po siedmiu dekadach sowiecka utopia społeczno-gospodarcza nie wytrzymała próby czasu.

Trudno uwierzyć, że nigdy nie doszłoby do tej dziejowej tragedii, gdyby nie chwiejna postawa Aleksandra Kiereńskiego, ministra sprawiedliwości w rządzie księcia Gieorgija Lwowa, który lekkomyślnie pozwolił na powrót Lenina i jego zwolenników z emigracji w kwietniu 1917 r. A przecież musiały do niego docierać raporty wywiadu wojskowego potwierdzające obawy, że za podróżą Lenina do Rosji stoi Oddział III b Sztabu Generalnego Armii Niemieckiej – Abteilung III b, kierowany przez pułkownika Waltera Nicolai.

Czytaj więcej

Jak Amerykanie przekazali bombę atomową Stalinowi

Lenin, podobnie jak wiele lat później Hitler, wcale nie ukrywał swoich zamiarów, a jednak umiejętnie mamił miliony ludzi. Kiereński oraz członkowie jego rządu narodowego wiedzieli doskonale, że jedynym programem politycznym Lenina jest krwawa wojna domowa i terror na niespotykaną dotychczas skalę. A mimo to nikt na posiedzeniach rządu tymczasowego nie wspominał o konieczności aresztowania Lenina. Nikt nie wpadł na pomysł, aby – jak to nieraz robiono w Rosji – zwyczajnie usunąć go w skrytobójczym zamachu. Ludzie, którzy obalili carat, uważali Lenina za postać nieszkodliwą, rodzaj odmieńca, syfilityka żyjącego samotnie w świecie swoich złudzeń. Od kwietnia do lipca 1917 r. Kiereński mógł za pomocą jednego podpisu zlikwidować cały gang Lenina i uratować wiele narodów przed zbliżającą się apokalipsą. Ciekawe, czy wiele lat później, kiedy pod koniec życia samotnie błąkał się po zadymionych barach Nowego Jorku jako nikomu nieznany imigrant rosyjski, Aleksander Kiereński wypominał sobie, że nie zdusił tego szaleństwa w zarodku i w jakimś stopniu zezwolił przez to na śmierć milionów swoich rodaków i grabież majątku narodowego Rosji.

Czytaj więcej

30 lat minęło. Elity Rosji o upadku ZSRR

Po siedmiu dekadach sowiecka utopia społeczno-gospodarcza nie wytrzymała próby czasu. Zadziwiające, że nie runęła w wyniku przegranej wojny czy zamachu stanu. Uzbrojony po zęby sowiecki kolos przegrał wyścig zbrojeń, który sam narzucił Zachodowi po II wojnie światowej. 26 grudnia 1991 r. Rada Najwyższa ZSRR przyjęła deklarację o samorozwiązaniu unii 15 republik sowieckich. Zachodnia klasa polityczna łatwowiernie uznała, że to koniec rosyjskich kłopotów. Infantylnie uwierzono, że indoktrynowane od siedmiu dekad społeczeństwo jest w stanie w ciągu kilku tygodni zaadaptować się do wolnorynkowych reguł gospodarczych i uczciwie rozliczyć z przeszłością. Rewolucyjnie, a nie ewolucyjnie, homo sovieticus miał się przeobrazić w homo eligens. Czy to mogło się udać?

Skąd to określenie? Stąd, że 24 października 1917 r. (według kalendarza juliańskiego) narodził się ludobójczy terror, którego ofiarą padło łącznie 94 mln ludzi na całym świecie. Utopijna ideologia materializmu dialektycznego, stworzona przez niemieckich myślicieli Karola Marksa i Fryderyka Engelsa, doprawiona bolszewicką doktryną polityczno-ekonomiczną Włodzimierza Uljanowa vel Lenina, skazała na śmierć więcej istnień ludzkich niż wszystkie wojny, które toczyły się od początków cywilizacji do końca XIX wieku. Zgodnie z wizją Lenina dyktaturę proletariatu, która miała stanowić docelowy ustrój państwa komunistycznego, poprzedzała rewolucja proletariacka, a jej nadrzędnym celem był terror „oczyszczający" społeczeństwo z „brudów burżuazyjnego porządku".

Pozostało 83% artykułu
Historia świata
Broń masowej zagłady stara jak świat. Od jadu węża po biały fosfor
Historia świata
Bałtyk pełen wraków. Historia odkryć w monografiach
Historia świata
Nie tylko Maria Skłodowska-Curie: najważniejsze kobiety w historii nauki
Historia świata
Mity o chorobach Hitlera. Na co chorował wódz III Rzeszy?
Historia świata
Sprzedawca krawatów w Białym Domu. Harry Truman, część I