Absurdalne pomysły na walkę z inflacją

Niepokojące wieści o wzroście inflacji w Polsce pod koniec tego roku wydają się forpocztą nadchodzących zmian w układzie władzy.

Publikacja: 16.12.2021 15:32

Spotkanie byłego prezydenta USA Geralda Forda i aktora Chevy’ego Chase’a  (który zasłynął z parodiow

Spotkanie byłego prezydenta USA Geralda Forda i aktora Chevy’ego Chase’a  (który zasłynął z parodiowania tego prezydenta) w Muzeum Geralda R. Forda w 1986 r.

Foto: BEW

Niewiele rządów wytrzymało i wygrało starcie z gwałtownym obniżeniem wartości waluty narodowej. Nie będę tu przytaczał przykładów z początku polskiej niepodległości, kiedy w latach 1918–1923 hiperinflacja spowodowała wzrost cen nawet o 360 proc. miesięcznie, a najwyższy nominał banknotu wynosił 10 milionów marek polskich.

Lepszym przykładem i adekwatnym do obecnej sytuacji Polski jest inflacja amerykańska z początku lat 70. ub. wieku, kiedy w czasie prezydentury Forda gospodarka amerykańska zaczęła się gwałtownie staczać w dół. Oczywiście nie była to wina samego Geralda Forda, który objął urząd w sierpniu 1974 r., a więc już w czasie jednego z najgorszych kryzysów gospodarczych w historii Stanów Zjednoczonych, charakteryzującego się wysokim bezrobociem i inflacją, która w owym roku wzrosła do 12,3 proc. – po kryzysie naftowym w 1973 r.

Ford dziwnie przystąpił do walki z tym zjawiskiem. Jesienią 1974 r. ogłosił kampanię antyinflacyjną, którą nazwał „Whip Inflation Now" („WIN"). Podszedł do niej jak do jakiejś akcji misyjnej. Wierzył, że powstanie oddolny ruch na rzecz walki z inflacją poprzez zachęcanie do oszczędności osobistych i nabywanie zdyscyplinowanych nawyków wydatkowych, szczególnie w odniesieniu do środków publicznych. Ford odrzucał koncepcję centralnie narzucanych przez biurokrację rządową restrykcji cenowych. Naiwnie wierzył w rozwiązanie problemu poprzez dobrowolne samoograniczenie wydatków przez obywateli. W przemówieniu do narodu prezydent zwrócił się z nietypową prośbą o przysyłanie mu pomysłów na walkę ze wzrostem cen. Obiecał, że z nadesłanych propozycji wybierze dziesięć najlepszych.

8 października 1974 r. w przemówieniu zatytułowanym „Whip Inflation Now", wygłoszonym przed obiema izbami parlamentu, szef rządu ogłosił inflację „wrogiem publicznym numer jeden". Ford zaproponował szereg propozycji publicznych mających na celu bezpośredni wpływ na podaż i popyt, aby zapanować nad wzrostem inflacji. Były to jednak bardzo dziwne propozycje, które wzbudzały zdumienie opinii publicznej. Sugerowane działania obejmowały m.in. namawianie ludzi do wspólnych dojazdów do pracy, wyłączanie termostatów w domach czy zakładanie własnych ogródków warzywnych.

Czytaj więcej

Edward Gierek z wizytą w Białym Domu u Geralda Forda

Kampania „WIN" stała się natychmiast przedmiotem drwiny ze strony mediów i świata rozrywki. Ludzie nosili w klapach znaczki „WIN" do góry nogami, tworząc napis „NIM", który odczytywano jako „No Immediate Miracles" (nie ma natychmiastowych cudów), „Nonstop Inflation Merry-go-round" (radosna inflacja krąży sobie dookoła) lub „Need Immediate Money" (potrzebuję natychmiast forsę).

Kiedy prezydent zaproponował akcję „WIN" na posiedzeniu swojego gabinetu w Białym Domu, wśród członków rządu zapadła krępująca cisza. Alan Greenspan, przewodniczący Rady Doradców Ekonomicznych w gabinecie Forda, wspominał wiele lat później w swojej książce „The Age of Turbulence", że kiedy usłyszał propozycję prezydenta, to pierwsza myśl, jaka mu przyszła do głowy, brzmiała: „to niewiarygodnie głupi pomysł".

Oczywiście ta kampania społeczna nigdy nie miała być centralnym elementem programu antyinflacyjnego. Nie można zdławić inflacji, jedząc obiad rodzinny z jednej miski czy śpiąc z sąsiadami w jednym łóżku i pod jedną kołdrą. Ekonomiści z gabinetu Forda szykowali profesjonalne narzędzia do walki z rozpędzającym się wzrostem cen. Kampania miała jedyne oswoić Amerykanów z koniecznością chwilowego zaciśnięcia pasa. Odniosła jednak dokładnie odwrotny skutek. Stała się jedną z najbardziej wyśmianych akcji społecznych zgłaszanych przez Biały Dom w historii Stanów Zjednoczonych.

Ten sarkazm mediów pogłębił niefortunny wypadek prezydenta Forda w lipcu 1975 r. w Wiedniu. Podczas wysiadania z Air Force One prezydent poślizgnął się na jednym ze stopni schodów i runął w ręce swoich ochroniarzy. Ponieważ nie był to pierwszy taki incydent, jego upadki stały się przedmiotem ciągłych żartów telewizyjnych aktora Chevy'ego Chase'a, króla pratfalla w „Saturday Night Live".

W Polsce nikt sobie nie żartuje z inflacji. Na szczęście nikt też nie wymyśla tak głupich akcji jak „WIN".

Niewiele rządów wytrzymało i wygrało starcie z gwałtownym obniżeniem wartości waluty narodowej. Nie będę tu przytaczał przykładów z początku polskiej niepodległości, kiedy w latach 1918–1923 hiperinflacja spowodowała wzrost cen nawet o 360 proc. miesięcznie, a najwyższy nominał banknotu wynosił 10 milionów marek polskich.

Lepszym przykładem i adekwatnym do obecnej sytuacji Polski jest inflacja amerykańska z początku lat 70. ub. wieku, kiedy w czasie prezydentury Forda gospodarka amerykańska zaczęła się gwałtownie staczać w dół. Oczywiście nie była to wina samego Geralda Forda, który objął urząd w sierpniu 1974 r., a więc już w czasie jednego z najgorszych kryzysów gospodarczych w historii Stanów Zjednoczonych, charakteryzującego się wysokim bezrobociem i inflacją, która w owym roku wzrosła do 12,3 proc. – po kryzysie naftowym w 1973 r.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Pasażerowie "Titanica" umierali w blasku gwiazd
Historia świata
Odzwierciedlają marzenia i aspiracje panny młodej. O symbolice dywanu posagowego
Historia świata
Bezcenne informacje czy bezużyteczne graty? Kapsuły czasu trwalsze od fundamentów
Historia świata
Ludobójstwo w Rwandzie – szczyt obłędu
Historia świata
Prezydent, który zlecił jedyny atak atomowy w historii. Harry S. Truman, część III