Jan Żabiński: Bohater, człowiek czynu, naukowiec i kochający dziadek

8 kwietnia br. przypada 125. rocznica urodzin Jana Żabińskiego – osobistości wielkiego ducha, polskiego bohatera, który jako dyrektor warszawskiego zoo wraz z żoną Antoniną w czasie II wojny światowej uratował około 300 Żydów z Holokaustu, mimo że zarówno jemu, jak i jego bliskim groziła za to śmierć z rąk hitlerowców.

Publikacja: 07.04.2022 16:19

Jan Żabiński

Jan Żabiński

Foto: NAC

Opowieść o Janie i Antoninie Żabińskich została przedstawiona światowej publiczności w książce Diane Ackerman „Azyl” (2007 r.), która stała się podstawą scenariusza dla bardzo udanego filmu hollywoodzkiego pod tym samym tytułem (wszedł na ekrany kin w 2017 r.). To historia odwagi, wytrwałości, determinacji i brawury ludzi niosących pomoc bez wahania. Główne role heroicznych małżonków zagrali Johan Heldenbergh i Jessica Chastain. Film dotarł do milionów ludzi na całym świecie, ale nadal zbyt wielu nie wie, co się wydarzyło w warszawskim zoo podczas II wojny światowej.

Jan Żabiński – opiekun warszawskiego zoo – wraz z żoną Antoniną uratował około 300 osób, głównie żydowskiego pochodzenia. Jan wstąpił do podziemnego ruchu oporu i prowadził tajną operację przemycania Żydów z warszawskiego getta do zoo. Następnie Antonina ukrywała te osoby w domu Żabińskich na terenie zoo, w jego piwnicach i podziemnych tunelach zoo, a potem przekazywała je w bezpieczne miejsca. Małżonkowie działali tak pomimo groźby utraty życia zarówno własnego, jak i ich bliskich.

Dyrektor warszawskiego zoo

Jan Żabiński urodził się 8 kwietnia 1897 r. w Warszawie. Uczył się w szkole Jana Kreczmara, którego bardzo cenił. Tam też zaprzyjaźnił się z Antonim Słonimskim oraz poznał Szymona Tenenbauma, którego rodzinę ocalił w czasie wojny od Zagłady.

Studia zoologiczne ukończył w Warszawie (Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego), a doktorat z fizjologii obronił na Uniwersytecie Warszawskim. Nie była mu też obca sztuka wojskowa – zaciągnął się do Wojska Polskiego w odrodzonej Rzeczypospolitej, brał także udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r. oraz służył w osobistej ochronie marszałka Piłsudskiego.

Od dzieciństwa lubił zwierzęta (zamiłowanie do nich zaszczepiła mu matka). Po obronie pracy doktorskiej zaangażował się w program ratowania żubra. Dr Jan Żabiński – szeroko znany i podziwiany w Europie w kręgach zoologicznych naukowiec i nauczyciel – był współzałożycielem warszawskiego zoo oraz jego dyrektorem od roku 1929 (do 1951 r.). Zbudował i rozwinął zoo oraz przekształcił je w jeden z najbardziej znanych i podziwianych ogrodów zoologicznych w Europie. Podczas jego kadencji urodził się jedyny dotąd w polskich ogrodach zoologicznych, a 12. na świecie urodzony w niewoli słoń Tuzinka, który przez niemieckich okupantów został przetransportowany do Rzeszy. Po wojnie Żabiński kontynuował prace nad ochroną ginących gatunków zwierząt, a w szczególności żubra, którym zajmował się już wcześniej. Był autorem wielu popularnych książek zoologicznych, nauczał także w prywatnym gimnazjum.

Żonę Antoninę, z domu Erdman, poznał na studiach w Warszawie – w Instytucie Zoologicznym. Antonina podzielała pasję Jana do zwierząt. Była też znaną autorką książek dla dzieci, a podczas II wojny światowej prowadziła dziennik, który później został przekształcony w książkę „Ludzie i zwierzęta” – na jej podstawie powstał polski film dokumentarny „O zwierzętach i ludziach” (premiera: 9 czerwca 2019 r.). Również książka Diane Ackerman „Azyl” („The Zookeeper’s Wife”) w dużym stopniu opierała się na materiale znajdującym się w pamiętniku Antoniny Żabińskiej.

Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej Żabińscy zamieszkali wraz z synem Ryszardem w willi pośrodku zoo, gdzie podczas niemieckiej okupacji, w 1944 r., urodziła się córka Teresa.

W obliczu wojny

Jan Żabiński był zaprzyjaźniony z inteligencją żydowską, jego dom odwiedzała śmietanka intelektualna ówczesnej Polski. Przed II wojną światową w willi Żabińskich w warszawskim zoo bywali m.in.: Antoni Słonimski, Julian Tuwim, Jan Sztaudynger.

Jan Żabiński kochał zwierzęta, a one to wyczuwały – nawet lwy

Jan Żabiński kochał zwierzęta, a one to wyczuwały – nawet lwy

NAC

Podczas ataku Niemców na Warszawę we wrześniu 1939 r. wiele zwierząt z warszawskiego zoo w wyniku bombardowań zginęło lub uciekło z ogrodu, a część zwierząt przetransportowano do ogrodów zoologicznych w Rzeszy w celu „przechowania” (włącznie ze wspomnianym wyżej słoniem Tuzinka). Jeszcze inne Niemcy zastrzelili podczas polowania, które urządzili sobie w warszawskim ogrodzie zoologicznym w sylwestra 1940 r.

Willa Żabińskich, znajdująca się na gruntach zoo i znana jako „Dom pod Zwariowaną Gwiazdą”, przekształciła się w schron i skrytkę dla Żydów szmuglowanych przez Jana Żabińskiego z warszawskiego getta. Uciekinierzy byli ukrywani głównie w piwnicy, ale na sygnał zagrożenia (np. wizyty jakiegoś niemieckiego oficera) uciekali do ustawionych obok zwierzęcych klatek poprzez tunel, którego otwór był w piwnicy i prowadził do ogrodu. Zbliżające się zagrożenie zwiastowały uciekinierom umówione wcześniej dźwięki arii – grane na fortepianie przez Antoninę, która była zdolną pianistką. Antonina na fortepianie w salonie grała wówczas arię „Jedź, jedź, jedź na Kretę!” z operetki Offenbacha „Piękna Helena”, a kiedy zagrożenie mijało i można było wrócić do willi, grała Chopina. Młody syn Żabińskich – Ryszard – także pomagał rodzicom: przynosił jedzenie i zajmował się potrzebami tych wielu uciekających i chowających się ludzi.

Żabińscy stali się ratownikami, ochroniarzami i opiekunami zoo i jego historii, lecz zostali zmuszeni do zabicia wielu zwierząt, głównie z powodu bezpieczeństwa publicznego. Przede wszystkim chodziło jednak o przekształcenie zoo w farmę świń, która miała dostarczać żywność niemieckim wojskom okupacyjnym.

Jan Żabiński wstąpił i pozostał członkiem polskich sił podziemnych Armii Krajowej. Na terenie zoo ukrywał broń, nauczał też na tajnych kompletach. W roku 1940, po powstaniu getta, został mianowany superintendentem parków warszawskich i oficjalnie zajmował się hodowlą świń w celu wyżywienia niemieckich wojsk. Aby tuczyć świnie, potrzebne były odpady, które pozyskiwano z terenu getta. Żabiński jako pracownik miasta otrzymał oficjalne zezwolenie na przekraczanie bram getta. To dało mu sposobność do szmuglowania Żydów na zewnątrz getta oraz do udzielania im schronienia na terenie zoo. Niektórzy z nich ukrywali się tam kilka miesięcy, inni kilka dni. W tym czasie Żabińscy załatwiali im fałszywe dokumenty i pomagali znaleźć bezpieczną kwaterę po „aryjskiej” stronie miasta. Wszystkie te działania bohaterskich małżonków według niemieckich okupantów kwalifikowały się jako zbrodnie i przestępstwa, za które cała ich rodzina mogła zostać stracona.

Sprawiedliwi wśród Narodów Świata

Uciekinierzy żydowscy opisywali dom Żabińskich jako nowoczesną arkę Noego, a doktora Żabińskiego jako człowieka wyjątkowo skromnego i bezinteresownie pomagającego zarówno żydowskim przyjaciołom, jak i dostawcom czy zupełnie obcym osobom.

Nie ma co prawda żadnej oficjalnie uznanej liczby ocalonych przez Żabińskich osób (z powodu zagrożenia, jakie stanowili odwiedzający willę oficerowie niemieccy, Żabińscy nie mogli prowadzić dzienników dokumentujących nazwiska ukrywanych osób), lecz szacuje się, że było to około 300 osób. Wśród ocalonych znajdowali się m.in.: znana rzeźbiarka Magdalena Gross z mężem, pisarka Rachela Auerbach, Regina i Samuel Kenigswein z dziećmi, Eugenia Sylkes, Marceli Lewi-Łebkowski z rodziną, Marysia Aszerówna, rodzina Keller, profesor Ludwik Hirszfeld (współorganizator Polskiej Akademii Nauk), Leonia i Irena Tenenbaum – żona i córka światowej sławy entomologa dr. Szymona Tenenbauma. Tenenbaum przed pójściem do getta pozostawił u Jana Żabińskiego w piwnicy około 500 gablot z owadami (około 0,5 mln okazów!), które ocalały i na kilka tygodni przed powstaniem warszawskim zostały przeniesione do muzeum zoologicznego w Warszawie (Muzeum i Instytut Zoologii PAN), gdzie znajdują się do dzisiaj. Jan Żabiński i inni przyjaciele Tenenbauma przygotowali jego ucieczkę z getta, lecz on nie chciał opuścić swoich przyjaciół i zdecydował się tam pozostać. Zmarł w getcie 29 czerwca 1941 r.

Dla niektórych spośród ukrywanych przez Żabińskich osób ich willa okazała się prawdziwym domem, w którym mieszkali także po zakończeniu wojny. Tak się stało z Magdaleną Gross, dla której Antonina zorganizowała pracownię, gdzie rzeźbiarka mogła kontynuować swoją pracę w glinie i pozostawiła kilka rzeźb. Magdalena Gross mieszkała w willi Żabińskich kilka lat po zakończeniu wojny, tam też poznała swojego męża.

Antonina i Jan Żabińscy – polscy bohaterowie, uhonorowani w 1965 r. przez Państwo Izrael tytułem Spr

Antonina i Jan Żabińscy – polscy bohaterowie, uhonorowani w 1965 r. przez Państwo Izrael tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata

www.zabinskifoundation.com

Lecz Żabińscy ukrywali i ocalili nie tylko intelektualną elitę, lecz również mniej zamożnych albo niepochodzących z intelektualnych kręgów dostawców produktów i usług dla ogrodu zoologicznego i innych znajomych lub potrzebujących i proszących o pomoc ludzi. Syn Reginy i Samuel Kenigsweinów – Mieczysław – który po wojnie wyjechał do Izraela, zmienił imię i nazwisko na Moshe Tirosh, dał świadectwo w Yad Vashem o ocaleniu jego rodziny przez Żabińskich. Ojciec jego matki Reginy Kenigswein dostarczał przed wojną pożywienie dla zwierząt w warszawskim zoo. Jan Żabiński, który poważał bardzo ojca Reginy, udzielił im schronienia. Moshe/Mietek i jego siostra zostali ukryci przez Jana i Antoninę w willi, a ich rodzice – w pustych klatkach po zwierzętach. Moshe/Mietek był pełen podziwu dla poświęcenia, ciepła i troski, z jaką Żabińscy opiekowali się nim i jego rodziną.

Żabińskiemu udało się też przechować broń na terenie zoo, by użyć jej w powstaniu warszawskim. Jako aktywny członek Armii Krajowej Żabiński, ps. Franciszek, uczestniczył w powstaniu warszawskim w sierpniu i wrześniu 1944 r. Dowodził plutonem kompanii Kedywu „Kolegium C” w batalionie „Kiliński”. Został ranny, a po kapitulacji powstania wywieziony do obozu w Niemczech jako jeniec wojenny. Antonina kontynuowała opiekę nad niektórymi żydowskimi osobami pozostałymi w ruinach miasta. Większość ocalonych przez Żabińskich osób przeżyła wojnę.

Po zakończeniu wojny w roku 1945 Jan Żabiński powrócił do Warszawy i podjął ponownie swoje obowiązki jako dyrektor warszawskiego zoo. Małżonkowie zaczęli ratować i odbudowywać to, co pozostało. W roku 1948 otworzyli oficjalnie zoo dla zwiedzających, nadal też mieszkali w willi wraz z dziećmi Ryszardem i Teresą (do marca 1951 r.). Jan Żabiński był szykanowany przez władze PRL z powodu jego członkostwa w AK – został zmuszony do opuszczenia stanowiska dyrektora warszawskiego zoo. Po zakończeniu misji w warszawskim ogrodzie zoologicznym rodzina Żabińskich przeniosła się do mieszkania przy ul. Kazimierzowskiej na Mokotowie. Jan Żabiński zmarł 26 lipca 1974 r. w Warszawie.

Dwukrotnie został odznaczony Krzyżem Walecznych (po raz pierwszy po wojnie polsko-bolszewickiej, po raz drugi – w 1944 r. po powstaniu warszawskim). We wrześniu 1965 r. Jan i Antonina Żabińscy zostali uhonorowani przez Państwo Izrael tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. W październiku 1968 r. dr Jan Żabiński posadził drzewo na Górze Pamięci w Jerozolimie podczas ceremonii sadzenia drzew w Yad Vashem. W roku 2008 pośmiertnie został odznaczony wraz z żoną Antoniną Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski z gwiazdą.

Jan Żabiński napisał kilkadziesiąt książek i uczestniczył w ponad 1000 pogadanek radiowych poświęconych tematyce zoologicznej. Zapytany o to, dlaczego podjął się tak niebezpiecznej i bohaterskiej misji w czasie wojny, powiedział: „To nie bohaterstwo – tylko zwykła ludzka przyzwoitość. Tak należało zrobić”.

W kwietniu 2020 r. córka Jana i Antoniny Żabińskich – Teresa Zawadzki-Żabińska (zmarła w styczniu 2021 r.) – razem z synem Dominikiem Zawadzkim, wnukiem Jana i Antoniny, oraz dwoma dodatkowymi fundatorami (Richardem Hallwardem i Davidem Dixonem, partnerem w firmie prawniczej Dentons, która udziela fundacji usług pro bono) ustanowili Fundację Żabińskich. Głównym celem fundacji jest ochrona i podtrzymywanie spuścizny po Janie i Antoninie Żabińskich – ich humanitarnym podejściu do ludzi potrzebujących pomocy bez względu na ich pochodzenie. Fundacja Żabińskich obecnie wspiera potrzebujących z Ukrainy poprzez wysyłanie paczek z produktami higieny osobistej i suchą żywnością dla pracowników ogrodów zoologicznych we współpracy z warszawskim zoo i Fundacją Panda. Wspomaga też 11-letnią uciekinierkę z objętej wojną Ukrainy, utalentowaną młodą pianistkę, finansując jej naukę w szkole muzycznej. Fundacja prowadzi zbiórkę funduszy na te cele (więcej na ten temat: www.zabinskifoundation.com).

Wspomnienia Anny Żabińskiej

Anna Żabińska, najstarsza wnuczka Jana i Antoniny Żabińskich, opowiedziała kilka wspomnień o dziadku: „Pamiętam, jak dziadek jeździł rowerem po zoo, a za nim chodził zawsze oswojony łoś, który nazywał się Adam. Zawsze dziadek i łoś robili razem inspekcję po ogrodzie. Dziadek też opowiedział mnie i mojej młodszej siostrze Kasi historię o naszym tacie Rysiu, którego pokochała jak własne dziecko szympansica Lusia, kiedy był jeszcze małym dzieckiem w wieku około 3 lat. Ryś chodził z nią na sanki. Któregoś dnia Lusia weszła z Rysiem na drzewo, a mały Ryś nie umiał zejść z tego drzewa. Płakał, aż tata Jan przyszedł i pomógł mu zejść z drzewa.

Dziadek był osobą niezwykle zasadniczą – nie znosił wygłupiania się, ale bardzo kochał swoje wnuczki, mnie i moją siostrę Kasię (młodszą ode mnie o 2 lata). Nazywał nas Anna i Katarzyna – a nie Ania i Kasia, jak reszta rodziny, bo był bardzo poważną osobą. Co rok wyjeżdżaliśmy na wakacje do Sopotu z rodzicami i dziadkami. Ja i Kasia chodziłyśmy z dziadkiem na spacery w różne miejsca, lecz najwięcej chodziliśmy nad morze, gdzie dziadek kupował flądry i przynosił je gospodyni, aby je usmażyła. Dziadek uwielbiał smażone flądry.

A jak już byłyśmy nad morzem, na plaży, to zasypywałyśmy dziadka piaskiem aż po nos, a on nie protestował, tylko pozwalał nam to robić. Dziadek był świetnym kompanem do zabawy, a my uwielbiałyśmy się z nim bawić.

Czasami chował rzeczy i grał na fortepianie, a my grałyśmy z nim w »ciepło – zimno«. Kiedy byłyśmy daleko od ukrytej rzeczy – dziadek grał bardzo cicho, a kiedy zbliżałyśmy się do skrytki – to dźwięki wygrywane przez dziadka na fortepianie wzmacniały się aż do takiego stopnia, że czasami trudno było je wytrzymać.

Dziadek lubił nam zadawać zagadki przyrodnicze; zabierał też nas na spotkania autorskie w domach kultury, gdzie opowiadał o zwierzętach w zoo. (...) W Warszawie przyjeżdżał co dwa tygodnie do naszego domu na Bielanach i chodził z nami na spacery, a my zawsze naciągałyśmy go, by kupował nam rozmaite zabawki. Bardzo kochałyśmy dziadka, bo emanowało z niego ciepło i miłość; bardzo lubiłyśmy się z nim bawić”.

Anat Arazi jest prezesem zarządu Fundacji Żabińskich oraz doświadczonym międzynarodowym menedżerem

Historia Polski
Odcisk palca na chlebie sprzed 8600 lat
Historia Polski
2 kwietnia mija 19. rocznica śmierci Jana Pawła II
Historia Polski
Kołtun a sprawa polska. Jak trwała i trwa plica polonica
Historia Polski
Utracona szansa: bitwa nad Worsklą. Książę Witold przeciwko Złotej Ordzie
Historia Polski
Tajemnica pierwszej koronacji. Jakie sekrety kryje obraz Jana Matejki