Odbudowa Ukrainy szansą dla biznesu

Polska gospodarka odczuwa skutki wojny w Ukrainie. Jednocześnie polscy przedsiębiorcy sposobią się do odbudowy kraju sąsiadów.

Publikacja: 21.12.2022 21:00

Materiał powstał we współpracy z Polskim Instytutem Ekonomicznym

Efekty wojny w Ukrainie wpływają niekorzystnie na globalną gospodarkę. Co oczywiste, odcisnęły też swe piętno i na naszej. O tym jakie, dyskutowali uczestnicy debaty pt. „Wpływ wojny w Ukrainie na polską gospodarkę”.

Skala wpływu

– Jest wiele czynników będących efektem wojny w Ukrainie, które wpłynęły na naszą gospodarkę, poczynając od marca br. W pierwszych miesiącach wojny doszło do odpływu pracowników z przemysłu, w szczególności z sektora budowlanego. Potem zarejestrowało się u nas ponad 1,4 mln uchodźców, którzy z jednej strony szybko wchodzili na rynek pracy, na początku do prostych usług, ale potem do handlu, przetwórstwa przemysłowego, prac biurowych, z drugiej zaś podbijali wyniki sprzedaży detalicznej, a to istotne z punktu widzenia walki z inflacją. Nie możemy zapominać, że populacja konsumentów znacząco wzrosła – mówił Marcin Klucznik, starszy analityk zespołu makroekonomii w Polskim Instytucie Ekonomicznym (PIE).

– Inny efekt to wzrost cen energii. Skutkiem wojny jest przede wszystkim wzrost cen gazu, choć ze względu na nasz miks energetyczny był on niższy niż w innych krajach. Ten wzrost cen energii był bodźcem dla firm do inwestycji w efektywność energetyczną. Wyniki ankiety PIE i BGK wskazują, że od 40 do 45 proc. firm, w zależności od branży, decydowało się na inwestycje mające na celu obniżenie cen energii – dodał ekspert PIE.

– Spowolnienie gospodarcze jest u nas widoczne, ale w naszej ocenie nie wynika z wojny w Ukrainie, lecz bardziej z globalnego spowolnienia. Oczywiście, widoczny jest napływ uchodźców i ma on wpływ na rynek pracy i konsumpcję. Paradoksalnie jednak skutki wojny w Ukrainie na naszą gospodarkę są pozytywne, bo objawiają się właśnie napływem uchodźców, wyższą konsumpcją, podbijaniem wskaźników makroekonomicznych. Nie odbiły się także inwestycjach. Ich dynamika pozostała zaskakująco dobra. Również nie miało to wpływu na bezpośrednie inwestycje zagraniczne, których napływ pozostał solidny – wyliczał Marcin Kujawski, starszy ekonomista w BNP Paribas Bank Polska. Z negatywów wskazał na rosnące ceny energii, choć – jak podkreślił – w zakresie energetyki nasz kraj był dość dobrze przygotowany na to, co się wydarzyło. – Dywersyfikacja pozyskania źródeł energii, przede wszystkim gazu ziemnego, wyglądała dobrze. W październiku br. uruchomiliśmy gazociąg Baltic Pipe, który uniezależnił nas od Rosji. Do tego dochodzą nowe połączenia z Niemcami, Czechami, Słowacją, Litwą i Ukrainą. Mamy też produkcję własną na poziomie 20–25 proc. Reasumując, najgorsze scenariusze się nie spełniły – wyjaśniał Kujawski.

– Wojna z punktu widzenia przedsiębiorców to dodatkowy czynnik komplikujący sytuację w kontekście stabilności otoczenia gospodarczego, bo przecież inne znane od lat problemy nie zniknęły. Doszło poczucie niepewności otoczenia międzynarodowego. Oczywiście, część branż mocno odczuła zakłócenia, a nawet brak dostępności do określonej kategorii towarów, np. drewna czy stali. Na przykład branża meblarska boryka się z pogłębieniem braku dostępności drewna ze Wschodu, budowlanka dotknięta jest m.in. wysokimi kosztami stali, a cały przemysł zmaga się z wysokimi cenami energii – mówił Tomasz Salomon, wicedyrektor Departamentu Handlu i Współpracy Międzynarodowej w Ministerstwie Rozwoju i Technologii (MRiT).

Jednak, jak podkreślił, polski eksport ogółem rośnie, dotyczy to także Ukrainy, do której w pierwszych dziewięciu miesiącach br. sprzedaliśmy o 47 proc. towarów więcej rok do roku, notując jednocześnie spadek sprzedaży do Rosji o 38 proc. i na Białoruś o 20 proc. Firmy, które utraciły te dwa rynki, znajdują jednak nowych odbiorców w UE i poza nią.

– Obrót towarami z Ukrainą kwitnie, ale nie usługami, co wynika z wciąż obowiązującego moratorium płatniczego Banku Centralnego Ukrainy. Handel dobrami jest bezpieczny nie tylko dlatego, że go ubezpieczamy, ale także dlatego, że jego gros odbywa się teraz na zasadzie przedpłat. Sieci handlowe z Ukrainy zabiegają o dostawy, bo ukraińskie fabryki nie działają. To także szansa dla naszej budowlanki i sektora wykończenia wnętrz w świetle 40-proc. spadku na rynku krajowym. Również elektronika będąca w regresie w Polsce rekompensuje sobie to sprzedażą w Ukrainie. Jesteśmy dla Ukrainy partnerem pierwszego wyboru – mówiła Katarzyna Kowalska, wiceprezes zarządu KUKE.

Atuty polskich firm

W dyskusji o odbudowie Ukrainy, do której już teraz, za pośrednictwem Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH), zgłosiło się ponad 1400 polskich przedsiębiorstw pada często pytanie, na ile nadzieje polskiego biznesu na udział w odbudowie Ukrainy są realne, a na ile rozdmuchane, choćby z uwagi na możliwości naszej gospodarki/firm w porównaniu z gospodarkami Niemiec, Wielkiej Brytanii czy Francji, których przedstawiciele również zgłaszają chęć udziału w odbudowie.

– Polskie firmy już przed wojną inwestowały w Ukrainie. W szczególności miało to miejsce w trzech branżach. Po pierwsze, to przetwórstwo przemysłowe, w którym chodziło częściowo o przenoszenie produkcji do Ukrainy. Po drugie, były to usługi finansowe, i po trzecie, handel. I te inwestycje mają znaczenie z punktu widzenia perspektywy odbudowy ukraińskiej gospodarki. Wydaje się, że polskie firmy będą w stanie konkurować z zachodnimi gigantami z dwóch powodów. Przede wszystkim dlatego, że nasza skala zaangażowania będzie inna. O ile w Ukrainie będą inwestować duże zachodnie koncerny, wchodząc w część branż tamtejszej gospodarki, o tyle polskie mniejsze i średnie firmy są dużo bardziej elastyczne i będą wypełniać brakujące luki. Ponadto dlatego, że my już tam inwestowaliśmy i mamy związki biznesowe z Ukrainą, na co dodatkowo nakłada się bliskość geograficzna i kulturowa – analizował Marcin Klucznik. Przypomniał też, że władze ukraińskie nadały ustawowo polskim obywatelom specjalny status, który pozwala im na łatwiejsze inwestowanie w Ukrainie. I ma to być nasz atut w okresie odbudowy Ukrainy i przy inwestycjach w tym kraju.

Trzy ścieżki odbudowy

– Koordynatorem procesu odbudowy Ukrainy przez polskie firmy jest PAIH, angażując wszystkie podmioty z grupy Polskiego Funduszu Rozwoju, ale nie tylko. Projekt ma na celu m.in. wskazanie polskim przedsiębiorcom, jakie scenariusze mogą wchodzić w grę przy odbudowie Ukrainy. Nie określono bowiem jeszcze modelu odbudowy. Te ścieżki mogą być trzy – mówił Tomasz Salomon.

Jak wskazał, po pierwsze, mogą to być środki organizacji międzynarodowych przeznaczone na konkretne projekty, które będą realizowane w ramach współpracy władz ukraińskich z tymi organizacjami. – Możemy więc już teraz pokazywać przedsiębiorcom procedury postępowań zamówień publicznych poszczególnych organizacji. Po drugie, to projekty władz ukraińskich realizowane we współpracy z poszczególnymi krajami darczyńcami, bo zapewne część państw będzie chciała uczestniczyć w odbudowie, niezależnie od projektów organizacji międzynarodowych. Po trzecie, cześć inwestycji będzie realizowana bezpośrednio przez władze Ukrainy. Pytanie o proporcje tych trzech ścieżek, ale już teraz staramy się, aby polskie firmy poznały rynek ukraiński z każdej perspektywy – wyliczał przedstawiciel MRiT.

– Kluczową kwestią przy odbudowie Ukrainy będzie finansowanie. Kijowska Szkoła Ekonomii szacuje, że same straty w infrastrukturze sięgają ponad 60 mld dolarów. Koszt odbudowy będzie jednak dużo wyższy ze względu na szybko rosnące ceny materiałów budowlanych i fakt, że nie odbudowuje się w formule 1:1, ale już wg najnowszych norm i technologii. Będzie to wymagało zaangażowania ze strony wspólnoty międzynarodowej, w szczególności UE. Skala finansowania wpłynie na sposób i tempo procesu odbudowy – zauważył Marcin Klucznik i wskazał, że inne wyzwanie to siła robocza, choć można założyć, że gros prac budowlanych wykonają sami Ukraińcy.

– Straty kapitału trwałego Ukrainy są ogromne. Dane z września br. to już 127 mld dolarów. To ok. 25 proc. polskiego PKB. W odbudowę może się więc zaangażować przede wszystkim polski sektor budowlany. Nasze firmy mogą tam inwestować, zakładać filie, zatrudniać i działać na miejscu. Warto jednak zauważyć, że polski sektor budowlany cierpi na strukturalny niedobór pracowników i może to ograniczyć bezpośrednie zaangażowanie się polskich firm. Tym bardziej że ponownie część ukraińskich pracowników może wrócić do Ukrainy, aby ją odbudowywać. Poza budowlanką będzie to szansa dla sektora przetwórstwa przemysłowego, który może odtwarzać ukraiński park maszynowy, pojazdy, maszyny rolnicze, bo przecież to wszystko zniszczono – wskazywał Marcin Kujawski. – Druga droga to dalsze zwiększanie eksportu do Ukrainy – dodał ekspert BNP Paribas Bank Polska.

– Jeśli chodzi o perspektywy dla zagranicznych, w tym polskich, firm, to odbudowa może być szansą dla budownictwa modułowego, w którym czas budowy jest o 80 proc. krótszy. Innym segmentem, w którym możemy mieć swój udział i który raczej nie będzie podlegał konkurencji ze strony firm z Niemiec czy Francji, jest część energetyki. Wynika to z faktu, że sieci energetyczne w Ukrainie są w fatalnym stanie, ale też z zainstalowanych mocy w OZE. Ukraina ma dużo lepsze od Polski warunki do fotowoltaiki, a z drugiej strony Polska odpowiada za ok. 10 proc. mocy PV w UE. Mamy więc przewagi konkurencyjne, z których zapewne polskie firmy skorzystają. Nie obawiałbym się, że polskie przedsiębiorstwa zostaną sprowadzone jedynie do roli podwykonawców – podkreślał ekspert PIE.

Perspektywa czasowa

Kiedy realnie może się zacząć odbudowa Ukrainy, czy wtedy, gdy wojna się zakończy? W ocenie Katarzyny Kowalskiej pierwszy krok do odbudowy Ukrainy polski biznes może wykonać szybko, inwestując w zachodniej części tego kraju, ku czemu jest wola, a co może umożliwić szybszy transport pomiędzy naszymi krajami. Jednak aby tak się stało, niezależnie od finansowania, Bank Centralny Ukrainy musi znieść moratorium na nasze usługi. Jeśli to się wydarzy, sektor finansowy nie tylko w Polsce, ale i za granicą będzie analizował pierwsze projekty.

– Na arenie międzynarodowej mówi się, że inwestycje popłyną do Ukrainy, gdy zacznie się pasywna część wojny. Różnie się ją definiuje, ale warto przypomnieć, że wojna w Ukrainie trwa od 2014 r. i do br. inwestycje napływały. W pasywnej części wojny chodzi o zatrzymanie bezpośrednich granic konfliktu i brak ich zmiany przez dłuższy czas – tłumaczyła wiceprezes KUKE. I jak przypomniała, rząd Ukrainy w lipcu br. zakładał zakończenie wojny do grudnia br. A co do finansowania, to ok. 35 proc. środków rząd w Kijowie spodziewa się otrzymać w postaci grantów od m.in. UE, USA, Wlk. Brytanii i EBOiR, 35 proc. sam przeznaczy na zamówienia publiczne, a pozostałe 30 proc. mają stanowić inwestycje sektora prywatnego.

– Tak naprawdę kontrakty otrzymają ci, którzy zapewnią finansowanie. Już wcześniej nasze firmy otrzymywały w Ukrainie zamówienia, bo przychodziły nie tylko z dobrymi produktami lub usługami wysokiej jakości, ale też z gotowym finansowaniem. O ile już wtedy odgrywało ono bardzo ważną rolę, o tyle jeszcze większą rolę ma teraz. Nie jest to dla nas zaskoczenie i jako agencja wsparcia eksportu będziemy promować interesy polskich firm. Już teraz przygotowujemy z MRiT zmiany ustawowe, które umożliwią polskim firmom przedstawianie partnerom ukraińskim konkretnych ofert wykonawczo-finansowych – zapowiedziała Kowalska.

Materiał powstał we współpracy z Polskim Instytutem Ekonomicznym

Materiał powstał we współpracy z Polskim Instytutem Ekonomicznym

Efekty wojny w Ukrainie wpływają niekorzystnie na globalną gospodarkę. Co oczywiste, odcisnęły też swe piętno i na naszej. O tym jakie, dyskutowali uczestnicy debaty pt. „Wpływ wojny w Ukrainie na polską gospodarkę”.

Pozostało 98% artykułu
Gospodarka
Warszawa utknęła w globalnym rankingu miast
Gospodarka
Szokujące prognozy Saxo Banku na 2024 rok. To może być koniec kapitalizmu
Gospodarka
Cel 1,5 stopnia jest „martwy”. Są powody do paniki klimatycznej?
Gospodarka
Brytyjczycy już tęsknią do jednolitego rynku
Gospodarka
S&P: Dług publiczny Polski jest pod kontrolą
Materiał Promocyjny
Jakie technologie czy też narzędzia wspierają transformację cyfrową biznesu?