Materiał powstał we współpracy z GPW
Przedsiębiorstwa wczoraj i jutro – jak dostosować swój biznes do szybko zmieniającej się rzeczywistości?
Ostatnie trzy lata były bez wątpienia trudne dla przedsiębiorców. W tym czasie musieli wykazać się dużą kreatywnością, odwagą w podejmowaniu trudnych decyzji oraz konsekwencją w działaniu, żeby dopasować się do szybko zmieniającej się rzeczywistości. Pierwszym czarnym łabędziem, trzymając się terminologii znanego ekonomisty Nasima Taleba, była pandemia Covid-19, która wybuchła na początku 2020 roku i spowodowała czasowe zamknięcie wielu gałęzi gospodarki oraz zerwanie łańcuchów dostaw. Recesja wywołana pandemią była bardzo gwałtowna, ale na szczęście była relatywnie krótka. Było to możliwe dzięki bardzo szybkiemu wprowadzeniu programów rządowych w największych krajach świata, w tym w Polsce. Programy rządowe okazały się bardzo dobrym lekarstwem, gdyż pozwoliły uniknąć długotrwałej recesji, fali bankructw i wzrostu bezrobocia, ale miały też swój efekt uboczny w postaci wygenerowania impulsu inflacyjnego w gospodarce światowej. Drugim czarnym łabędziem była agresja Rosji na Ukrainę w lutym tego roku i wojna na Ukrainie trwająca już dziesięć miesięcy. Warto przypomnieć, że Rosja na wiele miesięcy przed rozpoczęciem wojny zaczęła destabilizować europejski rynek gazu. Kryzys na rynku surowców energetycznych znacznie zwiększył inflację, co wymusiło na bankach centralnych rozpoczęcie cyklu podwyżek stóp procentowych. Dziś przedsiębiorcy muszą mierzyć się z największą inflacją i najwyższymi stopami procentowymi od kilkudziesięciu lat. Wysokie stopy procentowe zaczynają również wpływać na osłabienie popytu i spowolnienie gospodarcze, co przekłada się coraz bardziej na pogorszenie wyników finansowych firm. Przedsiębiorcy starają się dostosować do obecnej sytuacji, np. przyspieszając wdrażanie informatyzacji, automatyzacji i robotyzacji, ale z drugiej strony wysokie stopy procentowe zniechęcają do zadłużania się pod inwestycje.
Wyzwania i niepewność to nowy świat nie tylko polskich firm. Czy myśli pan, że i z tym sobie poradzą polscy przedsiębiorcy?
Jestem przekonany, że polscy przedsiębiorcy sobie poradzą. Wiele razy w ciągu ostatnich 30 lat pokazali, że potrafią działać w warunkach dużej zmienności i niepewności gospodarczej, co według mnie wyróżnia ich pozytywnie na tle np. krajów Europy Zachodniej pod kątem kreatywności, elastyczności i przedsiębiorczości. Warto zauważyć, że Polska poradziła sobie najlepiej ze wszystkich krajów UE w czasie pandemii, gdyż miała najwyższy wzrost PKB w okresie od IV kwartału 2019 r. do I kwartału 2022 r. O pozytywnym postrzeganiu polskiej gospodarki świadczy też rekordowy w naszej historii napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych do Polski w 2021 r. w wysokości 24,8 mld dol. Poprzedni rekord z 2007 r. wynosił 19,9 mld dol.
Czy warto myśleć o wejściu na giełdę w tak niepewnych czasach?
Jeżeli spółka ma zdrowy, perspektywiczny biznes i potrzebuje teraz kapitału na przyspieszenie rozwoju organicznego albo przejęcie konkurenta po atrakcyjnej cenie, to uważam, że tak. Debiut giełdowy w okresie rynkowej niepewności wiąże się oczywiście z pewnym ryzykiem, bo trudniejsza sytuacja makroekonomiczna i geopolityczna obniża skłonność inwestorów do podejmowania ryzyka. Przeprowadzając ofertę publiczną w czasie bessy trzeba również zaakceptować niższą wycenę spółki, co wiąże się z tym, że z emisji akcji trafi do spółki mniej pieniędzy na rozwój. Tak było chociażby w przypadku spółki Creotech Instruments, która w tym roku przechodziła z rynku NewConnect na główny rynek GPW i musiała obniżyć cenę akcji w ofercie publicznej o 20 proc.
Jednak najlepszym przykładem potwierdzającym, że w czasie bessy również warto wchodzić na giełdę, jest według mnie historia spółki LPP. W lutym 2001 r. byłem CIO i zarządzającym funduszami w jednym z krajowych TFI. Pojechaliśmy wówczas do Gdańska do siedziby spółki LPP, żeby spotkać się z zarządem spółki i podjąć decyzję, czy warto zainwestować w akcje spółki sprzedawane w IPO. Podobnie jak teraz wyceny na giełdzie były relatywnie niskie, gdyż rynek był w fazie bessy po pęknięciu bańki internetowej w roku 2000. Prezes Marek Piechocki powiedział nam wówczas, że ma świadomość, że akcje spółki LPP są sprzedawane w IPO po niskiej cenie (48 zł), ale dla niego ważniejsze było szybkie pozyskanie środków na dalszy dynamiczny rozwój spółki. W ramach IPO spółka LPP pozyskała wówczas ok. 17 mln zł, które przeznaczyła na rozbudowę sieci salonów Reserved. Dziś akcje LPP kosztują prawie 10 000 zł czyli 200 razy więcej, a spółka ma kapitalizację 18 mld zł. Jestem przekonany, że prezes Marek Piechocki podjął w 2001 r. właściwą decyzję, gdyż z perspektywy czasu widać, że ważniejsze było szybkie pozyskanie przez spółkę 17 mln zł niż czekanie miesiącami na polepszenie koniunktury giełdowej, żeby sprzedać akcje trochę drożej. Zatem nawet w bessie warto wejść na giełdę.
Materiał powstał we współpracy z GPW
Lista 2000 - 2022 - pasek wz.1