Jaki zakres władzy otrzyma Mateusz Morawiecki

Choć wicepremier będzie koordynował większości resortów gospodarczych, może nie uzyskać kontroli nad kilkoma kluczowymi kwestiami.

Aktualizacja: 30.09.2016 07:05 Publikacja: 29.09.2016 21:39

Słowem kluczem jest koordynacja - wyjaśniał na czwartkowej konferencji wicepremier Mateusz Morawiecki cel powołania do życia Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów. - Koordynacja polityki gospodarczej ma doprowadzić, przy zachowaniu pewnej niezależności wszystkich ministrów, do maksymalnego uspójnienia wszystkich działań czy to na rynku pracy, czy rynku finansowym, czy fiskalnych, rozwojowych, inwestycyjnych czy szeroko rozumianych działań gospodarczych. To jest moje absolutnie priorytetowe zadanie, które na siebie przyjmuję - mówił Morawiecki.

Tego jednak, jakim zespołem ma na kierować Morawiecki w czwartek nie ujawniono. Wejście w skład Komitetu takich ministerstw jak energii, infrastruktury i budownictwa, gospodarki morskiej oraz finansów i rozwoju (którymi w ramach unii personalnej pokieruje Morawiecki), wydaje się oczywiste. Potencjalnie jako ministerstwa gospodarcze można także uznać resort cyfryzacji i środowiska.

Oczko w głowie pani premier

Ciekawe jest za to, jak zostanie potraktowany resort rodziny, pracy i polityki społecznej. Jerzy Hausner, superwicepremier w rządzie Leszka Millera, swoją strategię rozwoju oparł na trzech filarach: przedsiębiorczość, rynek pracy i reforma zabezpieczeń społecznych. Tymczasem polityka rodzinna (w tym głównie program 500+) i system emerytalny wydają się być w gesti szczególnych zainteresowań premier Beaty Szydło oraz jej najbardziej zaufanego człowieka w rządzie – Henryka Kowalczyka. Jeśli resort pracy nie wejdzie w skład KERM-u, to tak naprawdę cała polityka społeczna, rodząca najwięcej kosztów budżetowych, będzie poza zasięgiem Morawieckiego.

Strategicznym członkiem KERM powinno być także Ministerstwo Skarbu, a właściwie holding, który go zastapi, a który ma zarządzać i sprawować nadzór nas spółkami publicznymi. - Nowy twór, który zastąpi resort skarbu, powinien być przypisany wicepremierowi od spraw gospodarczych, czyli Mateuszowi Morawieckiemu – uważa Janusz Steinhoff, wicepremier i minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka.

Co dalej ze spółkami

Rola spółek publicznych w planie Morawieckiego jest nie do przecenienia, mają one być jednym ze źródeł finansowania ważnych inwestycji. Na razie jednak nadzór na Skarbem sprawuje nie kto inny tylko Henryk Kowalczyk. - We wtorek razem przedstawimy propozycje nowego sposobu zarządzania spółkami skarbu państwa i majątku Skarbu Państwa – mówiła premier Szydło w środę. Jednocześnie zaznaczyła, że jej gabinet chce zwiększyć kontrolę i audyt mienia państwowego. A to może sugerować, że zgodnie z koncepcją przedstawioną przez byłego już ministra SP Dawida Jackiewicza, bezpośredni nadzór na publicznymi przedsiębiorstwami może pozostać przy pani premier.

Podobnie przedstawia się sprawa kolejnej bardzo istotnej polityki - podatkowej. W czwartek wicepremier potwierdził, że prace nad jednolitym podatkiem kontynuować będzie szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk. – Polityka rynku pracy, zabezpieczeń społecznych, nadzoru właścicielskiego, czy podatkowa są bardzo ważnymi elementami polityki gospodarczej. Naturalne wydaje się, że osoby, które się zajmują tymi kwestiami, powinny być członkami KERM – komentuje Stanisław Gomułka, b. wiceminister finansów, główny ekonomista BCC.

Da radę?

Nawet jeśli jednak w skład Komitetu nie będą wchodzić wszystkie resorty gospodarcze, to potencjalne "królewstwo" ministra Morawieckiego i tak wygląda imponujące. Pod jego skrzydłami, jak wynika z analizy Rzeczpospolitej znaleźć się ma kilkanaście instytucji, które dysponują w sumie budżetem wartym dziesiątki miliardów złotych. Zatrudniają ok. 70 tys. osób, tak dużymi zasobami zarządza bezpośrednio tylko minister spraw wewnętrznych (policja) i szef obrony narodowej (wojsko).

Sam Morawiecki przyznawał wczoraj, że zakres prac jest przeogromny, a lista wymienionych przez niego priorytetów i zadań była bardzo długa. Po części wiążą się one z realizacją jego strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju.

Już na piątkowym spotkaniu przedstawiony ma zostać harmongoram prac nad tym planem oraz projekty niektórych ustaw - np. pakiet eksportowy, czy uławień dla biznesu.

Deklarował też przesunięcia środków w kierunku inwestycji i zwiększenie oszczędności krajowych. Jako minister finansów zapowiedział dbałość o stabilność finansów publicznych i utrzymanie deficytu poniżej 3 proc. PKB, przeprowadzenie przez Sejm projektu ustawy budżetowej na 2017 r., poprawę ściągalności podatków, ułożenie relacji między fiskusem a przedsiębiorcami, zmniejszenie kosztów administracji itp. - Morawiecki, jako z jednej strony minister odpowiedzialny za finanse, z drugiej szef resortu rozwoju, będzie musiał pogodzić dyscyplinę finansów i budżetu, a jednocześnie realizować cele rozwojowe. To będzie wielka sztuka. Trochę pan premier będzie musiał sam siebie kontrolować. Ale da radę - mówiła premier Szydło.

Opinie

Janusz Steinhoff, b. wicepremier i minister gospodarki

Przypisanie ministrowi rozwoju nadzoru nad finansami jest ewenementem. To eksperyment, którego powodzenie zależy w dużej mierze od samego premiera Morawieckiego. Faktem jest natomiast to, że minister finansów ma władzę, jakiej nie ma żaden inny minister, może np. wetować większość aktów wykonawczych. Połączenie tych stanowisk ułatwi premierowi Morawieckiemu realizację jego programu. Gdybym jednak ja miał decydować, powołałbym właśnie Komitet Ekonomiczny RM, lecz mimo wszystko zostawiłbym resort finansów komuś innemu. Taka rywalizacja i konieczność osiągnięcia kompromisu między ministrami jest zdrowsza dla państwa.

Janusz Piechociński, b. wicepremier, minister gospodarki

Wicepremier Morawiecki będzie teraz łączył kompetencje, które wcześniej miało trzech ministrów: Bieńkowska, Szczurek i ja. I zapewniam, że cała trójka miała co robić. Ja sam nieskromnie powiem, że chociaż byłem ministrem pracoholikiem, działającym na pełnych obrotach przez 15–16 godzin na dobę, wciąż miałem poczucie, że brakuje mi jeszcze 10 dodatkowych godzin. Dlatego nie widzę tego w praktyce.

To niesłychany ogrom pracy. To już nie jest skala Wenus, tylko Jowisza. Nie będzie miał czasu ani na refleksje, ani na monitorowanie, a o kontakcie np. z przedsiębiorcami można zapomnieć. Zostanie zalany całą masą decyzyjności.

Stanisław Gomułka, b. wiceminister finansów, główny ekonomista BCC

Powołanie KERM oceniam bardzo pozytywnie. To ciało, które nie ma funkcji decyzyjnych, zawsze ostateczną decyzję podejmuje Rada Ministrów. Ale Komitet pełni ważną rolę doradczą dla rządu w kwestiach gospodarczych. To tam powinny też zapadać podstawowe ustalenia dotyczące takich kwestii jak polityka rynku, polityka podatkowa i wydatkowa rządu, strategiczne plany dotyczące np. górnictwa, itp. Uważam, że w KERM powinni uczestniczyć wszyscy członkowie rządu zajmujący się sprawami gospodarczymi. To tam ucierają się poglądy, to tam ministrowie mogą zgłaszać zastrzeżenia. Efektem powinno być przestawienie do akceptacji rządu już uspójnionych projektów w kwestiach gospodarki.

Słowem kluczem jest koordynacja - wyjaśniał na czwartkowej konferencji wicepremier Mateusz Morawiecki cel powołania do życia Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów. - Koordynacja polityki gospodarczej ma doprowadzić, przy zachowaniu pewnej niezależności wszystkich ministrów, do maksymalnego uspójnienia wszystkich działań czy to na rynku pracy, czy rynku finansowym, czy fiskalnych, rozwojowych, inwestycyjnych czy szeroko rozumianych działań gospodarczych. To jest moje absolutnie priorytetowe zadanie, które na siebie przyjmuję - mówił Morawiecki.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Gospodarka
Hiszpania liderem wzrostu w eurolandzie
Gospodarka
Francję czeka duże zaciskanie budżetowego pasa
Gospodarka
Największa gospodarka Europy nie może stanąć na nogi
Gospodarka
Balcerowicz do ministrów: Posłuszeństwo wobec premiera nie jest najważniejsze
Gospodarka
MFW ma trzy scenariusze dla Ukrainy. Jeden optymistyczny, dwa – dużo gorsze