We wtorek rozpoczyna się przyjmowanie zapisów na akcje firmy w wezwaniu ogłoszonym przez fundusz private equity Waterland, który chce skupić 66 proc. walorów. Zarząd spółki, który jest w otwartym konflikcie z głównym akcjonariuszem, czyli inną firmą windykacyjną Best i jej prezesem Krzysztofem Borusowskim (posiada prawie 33 proc. akcji Kredyt Inkaso), otwarcie mówi, że nowy inwestor to szansa, aby wyjść z patowej sytuacji, w której spółka tkwi od dłuższego czasu.

Geneza konfliktu

Kiedy Best wchodził do akcjonariatu KI, mowa była o połączeniu obu podmiotów i stworzeniu realnej konkurencji dla lidera branży, wrocławskiego Kruka. Firmy nie dogadały się jednak w sprawie parytetu wymiany akcji. Efekt? Otwarta wojna i wzajemne oskarżenia. – Patrząc na działania Bestu z perspektywy czasu, wydaje mi się, że jedynym celem tej spółki oraz Krzysztofa Borusowskiego było wyłącznie przejęcie aktywów Kredyt Inkaso pod przykrywką połączenia obu podmiotów. Musieliśmy bronić interesów spółki i jej pozostałych akcjonariuszy. Nie zgodziliśmy się na warunki zaproponowane przez pana Borusowskiego, gdyż w sposób ewidentny godziły one w interes Kredyt Inkaso – mówi Szewczyk. – Brak możliwości porozumienia doprowadził do sytuacji, w której Best swoimi bezpodstawnymi atakami zaczął dyskredytować i deprecjonować Kredyt Inkaso w oczach inwestorów. Znaleźliśmy się w patowej sytuacji konfliktu między akcjonariuszami, a także między Bestem a zarządem Kredyt Inkaso. Rozważaliśmy różne opcje, łącznie ze sprzedażą aktywów i zakończeniem działalności operacyjnej. Uznaliśmy jednak, że będzie to niekorzystne dla akcjonariuszy. Postanowiliśmy więc poszukać dla spółki nowego inwestora. Chociaż z racji konfliktu pozyskanie dla spółki nowego inwestora wydawało się niemożliwe, to jednak udało nam się to zrealizować – dodaje Szewczyk.

Wszystko albo nic

Waterland w okresie od 16 do 23 sierpnia za jedną akcję Kredyt Inkaso oferuje 22 zł. W okresie od 24 do 29 sierpnia ma ona wynosić 20 zł. – Mam nadzieję, że wezwanie zakończy się sukcesem. Naszym zdaniem cena 22 zł odzwierciedla wartość godziwą firmy w obecnej sytuacji, gdzie konflikt z Bestem przełożył się negatywnie na działalność operacyjną, możliwości finansowania i realizacji strategii rozwoju – mówi Paweł Szewczyk, prezes Kredyt Inkaso. Problem w tym, że inaczej ofertę tę postrzegają fundusze, które są w akcjonariacie firmy. – Każdy walor ma swoją cenę. 22 zł zaproponowane przez Waterland naszym zdaniem nie odzwierciedla wartości godziwej spółki – mówi jeden z zarządzających.

Gra idzie o wysoką stawkę. Chodzi nie tylko o samą firmę, ale także pracujących tam ludzi. Szewczyk stawia bowiem sprawę jasno. – Spór scementował zespół menedżerów w Kredyt Inkaso. Mogliśmy oczywiście oddać spółkę Bestowi, zapewnić sobie posady w połączonym podmiocie, ale postanowiliśmy walczyć o uczciwość, sprawiedliwość i interes innych akcjonariuszy. Pozyskanie inwestora, który zechce wejść do spółki w takim momencie, w środku ostrego konfliktu korporacyjnego, było nie lada wyzwaniem. Jeśli wezwanie się nie powiedzie, ja i zespół menedżerski odejdziemy ze spółki. Nie będziemy już w stanie nic dla niej zrobić – mówi szef KI.

W opinii Michała Fidelusa, analityka Vestor DM, z punktu widzenia dalszego prowadzenia działalności operacyjnej Kredyt Inkaso, zakończenie obecnego sporu między akcjonariuszami spółki jest kluczowe. – Mimo że zaproponowana w wezwaniu cena wydaje się relatywnie niska, inwestor finansowy, jakim jest wzywający, mógłby zapewnić stabilizację i pozwolić spółce skoncentrować się wyłącznie na działalności operacyjnej. Do zakończenia zapisów w wezwaniu jest jeszcze trochę czasu. Jesteśmy przed publikacją wyników kwartalnych Kredyt Inkaso oraz Bestu. Biorąc pod uwagę determinację Bestu do przejęcia Kredyt Inkaso oraz zaproponowaną przez WPEH cenę w wezwaniu, możliwe, że zainteresowane strony nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa – uważa Michał Fidelus.