Materiał powstał we współpracy z Clifford Chance

Który z czynników obecnego kryzysu najbardziej wpływa na biznes – czy jest to Covid-19, wojna w Ukrainie, napływ uchodźców czy też może inflacja i drożyzna?

Agnieszka Janicka: Wszystkie te czynniki mają wpływ na gospodarkę. Z mojego punktu widzenia największym problemem na rynku transakcji są wysokie stopy procentowe oraz trudność w uzyskiwaniu finansowania. Dług prywatny jest również bardzo drogi, w związku z tym dynamika transakcji jest zupełnie inna niż kilka lat temu. Procesy akwizycyjne trwają teraz o wiele dłużej. Stanowi to duży problem dla niektórych podmiotów, tzw. zombie ekonomicznych, które wcześniej jeszcze jakoś działały, gdy pieniądz był tani, choć już wtedy było im trudno. Teraz, gdy sytuacja rynkowa znacznie się pogorszyła, możemy spodziewać się, że niektóre z tych podmiotów będą musiały przejść restrukturyzację.

Ilona Wołyniec: Co prawda nie obserwujemy w banku zwiększającej się liczby koniecznych restrukturyzacji, ale rzeczywiście wysokie stopy procentowe są wyzwaniem. Klienci są obecnie mniej skłonni, żeby pożyczać, bo to bardzo obciąża ich płynność. Przyglądając się jednak jakości portfela, czy to korporacji, czy małych firm, czy też osób fizycznych, to cały czas jest ona na bardzo dobrym poziomie. Zatrzymanie inwestycji przez firmy wywołane m.in. konsekwencjami pandemii spowodowało, że mają one poduszkę płynnościową pozwalającą im przetrwać czas wysokich stóp. Z punktu widzenia sektora finansowego wszystkie te zdarzenia, które możemy wręcz nazwać plagami, były i są bardzo negatywne, bo przełożyły się na spowolnienie gospodarcze i zachwiały przewidywalność, która występowała w gospodarce. Gospodarki zawsze były cykliczne, te cykle były regularne. Teraz skok od bardzo niskich do bardzo wysokich stóp procentowych to nie był jakiś długi proces, mówimy de facto o zjawisku kilkumiesięcznym, od poziomu 0,1 proc. w skali roku do poziomu ponad 6 proc. Ten szybki proces był oczywiście w szczególnych warunkach uzasadniony, natomiast gospodarka miała naprawdę niewiele czasu, żeby dostosować się do zmienionej rzeczywistości. To pokazuje równocześnie, że niskie stopy, które miały miejsce w przeszłości, okazały się złym prognostykiem dla gospodarki, gdyż pieniądz był zbyt tani i wielu podmiotom, np. w USA, wydawało się, że dalej tak będzie.

AJ: Zjawiska, z którymi mamy dziś do czynienia, nie są łatwo wytłumaczalne ani przewidywalne. Nie możemy też o nich przeczytać w podręczniku do ekonomii. Stagflacja, problemy banków, szczególnie tych na Zachodzie, to dla wielu ogromny szok. Na szczęście u nas jest inaczej. Banki polskie, mimo turbulencji, są dobrze zarządzane i w mojej opinii bezpieczne.

Mamy aktualnie do czynienia ze splotem wielu czynników. Czytając opracowania ekspertów, nie widzę jasnej drogi, kiedy skończy się spowolnienie gospodarcze lub jak będzie wyglądała gospodarka za kilka lat. Wydaje mi się, że jeśli chodzi o Polskę, to nasza gospodarka, jak dotychczas, dobrze się obroniła. Oczywiście nie twierdzę, że sytuacja nie jest złożona, ale biorąc pod uwagę skalę czynników, to myśląc o polskiej gospodarce, pozostaję optymistką.

Na rynku pojawiają się nowe technologie, które mają nam pomóc także w trudnych momentach. To m.in. sztuczna inteligencja, w tym ChatGPT.

AJ: Jestem pod dużym osobistym wrażeniem ChatGPT. W praktyce prawniczej musimy jednak bardzo spokojnie i ostrożnie podchodzić do generatywnej sztucznej inteligencji. Choć pojawienie się ChatGPT to ogromne wydarzenie, jeśli chodzi o wiele dziedzin życia, to uważam, że w codziennej pracy kancelarii prawnej generatywna sztuczna inteligencja nie dokonała jeszcze rewolucji. My prawnicy musimy bowiem podchodzić bardzo odpowiedzialnie do porad prawnych dla klientów, dbając m.in. o bezpieczeństwo i poufność danych. Obecnie nie używamy ChatGPT w pracy, jednakże aktywnie weryfikujemy możliwości wykorzystania sztucznej inteligencji. Posiadamy wiele narzędzi, dzięki którym stosujemy sztuczną inteligencję i jesteśmy w tym zakresie jednym z liderów na rynku. Pamiętajmy też, że te narzędzia nie pojawiły się nagle, ich zastosowanie jest od dawna gorącym tematem. Na przestrzeni lat widzę dużą ewolucję, ale nie rewolucję, w sposobie, w jaki doradzamy klientom. Automatyzacja znacznie pomaga w zarządzaniu procesem na przykład analiz prawnych, ale to nie jest tak, że w kancelarii zadajemy sobie pytanie, czy jeszcze jesteśmy potrzebni.

IW: Polska bankowość jest jedną z najbardziej zaawansowanych technologicznie. Gdy porównamy nasz rozwój technologiczny, sposoby realizacji transakcji i wykorzystanie nowoczesnych narzędzi, przykładowo z bankowością amerykańską, to naprawdę my ją wyprzedzamy o dekady. Rozwój technologiczny w polskiej bankowości już się dokonał i cały czas postępuje. Oczywistym jest już wykorzystywanie czatbotów do komunikacji z klientami. Są to różnego rodzaju asystenci głosowi i internetowi, którzy doradzają klientowi przy procedowaniu bardzo wielu wniosków w formie elektronicznej, bez kontaktu z pracownikiem banku, co przyspiesza cały proces. A dla bankowości szybkość operacji i realizacji potrzeb klienta jest kluczowa, a rozwój technologii pozwala na realizację tego celu. Także nie obawiam się, że czatboty nas zastąpią, gdyż są takie dziedziny, w których to człowiek jest i będzie niezastąpiony. Mamy np. scoring oceniający klientów indywidualnych czy też indywidualną ocenę klientów korporacyjnych, gdzie liczą się nie tylko cyfry, ale także prześledzenie bardzo wielu elementów firmy. Chodzi o ocenę behawiorystyki, przyjrzenie się sposobowi zarządzania, sprawdzenie, kto jest właścicielem. Tak więc liczą się także umiejętności miękkie.

A jakie zagrożenia mogą się wiązać z technologiami?

IW: Będzie na przykład węższa grupa osób, która będzie rozumiała te technologie. Wszyscy inni będą tylko odbiorcami efektów ich działania. To moim zdaniem może spowodować zanik indywidualności i postępującą standaryzację. Gdyż potrzeba wiedzy będzie się zmniejszać wobec konsumowania tego, co dostarczą technologie. A to właśnie indywidualizm leży u podstaw rozwoju gospodarki. Obawiam się, że wskutek rozwoju technologii ludzie przestaną odczuwać potrzebę zdobywania wiedzy i poszukiwania innowacji, skoro wszystko będzie w zasięgu ręki. Nowe technologie mogą więc nas rozleniwić intelektualnie. Widzę zagrożenie także dla więzi społecznych, spędzania czasu z innymi. Jeśli technologie będą zastępować wspólne działania, to będziemy się czuć coraz bardziej samotni. Jest to więc także potencjalnie zagrożenie dla naszego zdrowia psychicznego. Już dziś są sytuacje, gdy przy stole siedzi grupka młodych ludzi wpatrzonych w telefony. Może piszą do siebie SMS-y…?

Przejdźmy do technologii zielonych. Mam wrażenie, że ESG to nowe RODO. Kiedy wchodziły przepisy o ochronie danych wszyscy prawnicy odkryli rynek, a wszyscy przedsiębiorcy odkryli, że potrzebują pomocy prawników. Teraz sytuacja wydaje się podobna z ESG.

AJ: Temat ESG jest już znany od wielu lat, ale teraz rzeczywiście są wdrażane kolejne istotne regulacje. „Nowe pokolenia” chcą pracować w firmach, które są przyjazne środowisku i ludziom. Podejście biznesu również bardzo się zmienia, jego przedstawiciele chcą dbać o planetę, natomiast osoby, które sprzyjają ludziom i środowisku, chcą być widoczne. Konkretne działania możemy podejmować także my. Na przykład w kancelarii dbamy o efektywność energetyczną budynku, ograniczamy zużycie wody czy papieru. Oczywiście pozytywnym, prawdziwym działaniom przedsiębiorców towarzyszą również działania pozorne. Są one określane mianem greenwashingu. To nielegalny zabieg marketingowy polegający na deklarowaniu działań proekologicznych, które nie mają jednak pokrycia w rzeczywistości. Akurat w przypadku naszych klientów o takich działaniach nie słyszałam. Traktują oni ESG jako temat poważny, który jest obowiązkiem każdego przedsiębiorcy.

To kosztowny obowiązek.

AJ: Tak, wiążą się z nim inwestycje, ale z pewnością opłacają się w dłuższej perspektywie.

W ekologii zwykle byliśmy w tyle w stosunku do innych krajów. Czy to myślenie się zmienia?

AJ: Myślę, że tak. Wystarczy spojrzeć, ile powstaje w Polsce instalacji OZE, w tym fotowoltaicznych. Jesteśmy na dobrej drodze do bycia „zielonymi” zgodnie z wymogami UE, co wiąże się także z konkurencyjnością gospodarki. Zmiany będą postępować, jeśli powstaną odpowiednie regulacje prawne i jeśli się to będzie opłacało. Widzimy, że jeśli system wsparcia jest dobry, to w danym obszarze wzrasta aktywność.

A jak wygląda wdrażanie zasad ESG w bankowości?

IW: Bardzo dobrze. Jako PKO Bank Polski mamy w swojej strategii realizację polityki ESG zarówno wobec samych siebie, jak i wspieranie naszych klientów w dążeniu do tych celów. W naszym przypadku np. szukamy efektywności energetycznej, segregujemy śmieci, mamy program dotyczący ograniczania zużycia papieru. To są dla nas bardzo ważne obszary. Ale chyba najwięcej mamy do pokazania, wspierając transformację energetyczną, bowiem nie będzie miała ona miejsca bez wsparcia ze strony sektora bankowego. Rozumiemy te działania bardzo szeroko. To nie tylko wspieranie inwestycji w farmy wiatrowe i słoneczne, ale także w przesył energii. Obecnie utrata energii w przesyle może sięgać 30 proc. Gdyby udało się te straty ograniczyć i wykorzystywać energię bardziej efektywnie, moglibyśmy zmniejszyć jej produkcję np. z węgla. Wspieramy także źródła neutralne klimatycznie, takie jak atom. Bo wiadomo, że musimy odejść od węgla, ale czymś musimy go zastąpić dla zachowania stabilnej podstawy systemu energetycznego, gdzie zielone źródła, wiatraki i fotowoltaika tego nie zapewnią. Wspieramy także wszelkie inwestycje w systemy, które pozwalają zmniejszyć energochłonność przedsiębiorstw i w ten sposób także ograniczać emisje CO2. Tak więc po stronie sektora finansowego podejmowany jest cały szereg działań związanych ze wspieraniem transformacji energetycznej.

Materiał powstał we współpracy z Clifford Chance