Królowa motorsportu coraz śmielej rozpycha się na ważnym, lecz trudnym dla niej amerykańskim rynku.
Organizatorzy rozegranego w niedzielę wyścigu w Miami przygotowali wielkie widowisko, którego osią były zmagania najlepszych kierowców świata, ale w otoczce, której nie powstydzą się największe sportowe imprezy w USA.
Lista gości, którzy przewinęli się przez padok, była imponująca. Wśród największych sportowych sław, goszczonych przez organizatora lub poszczególne zespoły, znaleźli się m.in.: David Beckham, siostry Williams, Lindsey Vonn, Dennis Rodman, LeBron James, Tony Parker czy Michael Jordan, który jest wielkim fanem Formuły 1.
– Wie wszystko o naszym sporcie. Zrywa się w niedzielę rano i ogląda wyścigi. Doskonale wiedział, jakie problemy strategiczne miałem w poprzednich wyścigach – z opowiadał Pierre Gasly, kierowca AlphaTauri, który spotkał się z legendą koszykówki.
Przepustka z Netflixa
Najpopularniejszy amerykański sport, czyli futbol, reprezentował w Miami najlepszy rozgrywający w dziejach NFL Tom Brady. Siedmiokrotny zdobywca Super Bowl rozegrał partyjkę golfa z siedmiokrotnym mistrzem świata Formuły 1 Lewisem Hamiltonem, który od lat nie ukrywa swojej wielkiej fascynacji Stanami Zjednoczonymi.
Nowe władze komercyjne Formuły 1, Liberty Media – to zresztą amerykańska korporacja – rozumieją współczesne potrzeby rynku mediów i sportu. Potrafią odnaleźć się w świecie cyfrowej komunikacji i coraz bardziej powszechnego dostępu do gwiazd, za kulisy.
Prawdziwą przepustką na rynek w USA okazał się serial „Drive to Survive” na platformie Netflix – przedstawiający świat Formuły 1 w sposób przemawiający do amerykańskich widzów.
Puryści kręcą nosem na przerysowane wątki, ze sztucznie kreowanymi konfliktami, ale nawet oni przyznają, że serial rzeczywiście pozwala zajrzeć za kulisy, w miejsca nieznane nawet najbardziej zagorzałym fanom Formuły 1.
Wyścig wokół stadionu
Przedstawiciele Liberty Media już od momentu przejęcia komercyjnych praw w 2017 roku snuli plany organizacji wyścigów w „miastach docelowych” – słynnych lokalizacjach, gdzie Formuła 1 może stworzyć widowisko na miarę futbolowego Super Bowl, wykorzystując lokalną pasję do sportu i korzystając ze światowej popularności takiego miejsca.
Miami stało się pierwszym miastem, gdzie odbywają się mecze koszykarskiej NBA, futbolowej NFL, baseballowej MLB, piłkarskiej MLS, najpopularniejsze w USA wyścigi NASCAR oraz – od teraz – także Grand Prix Formuły 1.
Zawody w Miami początkowo miały odbywać się nad zatoką Biscayne, ale sprzeciw mieszkańców wymusił zmianę planów. Ostatecznie tor powstał wokół stadionu futbolowego drużyny Miami Dolphins – co prawda również nie obyło się bez lokalnych protestów, ale ostatecznie podpisano kontrakt na dziesięć sezonów.
Obawy mieszkańców związane z zakłócaniem codziennego życia przez fanów – bilety rozeszły się w mgnieniu oka, organizatorzy zapowiedzieli ponad 80 tysięcy kibiców dziennie – okazały się bezpodstawne.
Na mecze NFL przychodzi średnio 65 tysięcy widzów, więc organizatorzy i lokalne służby świetnie radziły sobie z zarządzaniem ruchem drogowym i przepływem fanów.
Kolejka nad torem
Na miejscu zadbano o odpowiedni poziom rozrywki. Zmaganiom kierowców Ferrari, Red Bulla i reszty stawki towarzyszyły koncerty – w dniu wyścigu występowali Tiesto, Maluma i The Chainsmokers – w kilkunastu strefach kibica można było spróbować lokalnych specjałów i skorzystać z różnych wyścigowych rozrywek (symulatory czy zmiana koła na czas), a nad częścią toru kursowały wagoniki kolejki linowej.
Wyścigowy weekend rozpoczął się już w środę, od godzinnego pokazu z udziałem wszystkich kierowców, wzbogaconego występem Kygo i pokazem fajerwerków.
Przez cały weekend przez padok – czyli wyścigowe sanktuarium, do którego wstęp poza kierowcami, pracownikami zespołów i przedstawicielami mediów mają tylko najważniejsi goście – przewinęło się mnóstwo sław pozasportowego świata.
Michael Douglas wręczał pamiątkową miniaturkę opony zdobywcy pole position, Charles’owi Leclercowi z Ferrari. Wśród pochłoniętych pracą mechaników i wiecznie spieszących się kierowców przeciskali się otoczeni fotoreporterami Matt Damon, Ryan Reynolds z Blake Lively, Pharrell Williams, Shawn Mendes, Renée Zellweger czy członkowie Black Eyed Peas. Podczas sobotnich kwalifikacji kamery wychwyciły w garażu Mercedesa byłą pierwszą damę USA Michelle Obamę.
Teraz Las Vegas
Obecność gwiazd wywołała zainteresowanie mediów, które na co dzień mogą nie zwracać większej uwagi na wyścigowe zmagania – nie mówiąc już o popularności uzyskiwanej dzięki relacjom takich gości w ich mediach społecznościowych.
Doniesienia z toru w Miami pojawiały się na antenach wielu stacji telewizyjnych, które przekazywały amerykańskim widzom świeże informacje o wielkim widowisku – nie tylko wyścigowym.
Władze Formuły 1 doskonale rozumieją, jak trafić na amerykański rynek. Do pełni szczęścia brakuje mocnego amerykańskiego zespołu – bo ekipa Haas to co najwyżej solidny przedstawiciel środka stawki – oraz amerykańskiej gwiazdy za kierownicą.
Jednak tamtejsza wyścigowa legenda, Michael Andretti, którego ojciec Mario zdobył mistrzostwo Formuły 1 w 1978 roku, planuje wprowadzenie własnego zespołu do królowej motorsportu. Za rok do Miami i Austin dołączy także wyścig w Las Vegas, gdzie władze Formuły 1 za ćwierć miliarda dolarów kupiły teren, na którym powstanie padok ulicznego toru.
Zawody Grand Prix na serio i coraz skuteczniej podbijają USA, ale ważne w tym wszystkim jest także to, aby pod płaszczykiem rozrywki i widowiska nie stracić z oczu sportowych aspektów najważniejszych wyścigów na świecie.
Autor jest komentatorem telewizji Eleven Sports