Red Bull ma skrzydła

Mercedes wreszcie znalazł godnego siebie rywala. Ekipa, która dominowała przez siedem sezonów z rzędu, tym razem może przegrać mistrzowski tytuł.

Aktualizacja: 02.11.2021 19:55 Publikacja: 02.11.2021 19:13

Lewis Hamilton (z lewej) i Max Verstappen na podium po Grand Prix USA w Austin

Lewis Hamilton (z lewej) i Max Verstappen na podium po Grand Prix USA w Austin

Foto: AFP

Do końca zmagań pozostało pięć wyścigów – pierwszy z nich w ten weekend w Meksyku – a w klasyfikacji kierowców Max Verstappen z Red Bulla ma 12 pkt przewagi nad niepokonanym w ostatnich latach Lewisem Hamiltonem z Mercedesa.

Zdarzały się sezony, w których walkę z niemieckim zespołem próbowało nawiązać Ferrari, jeszcze z Sebastianem Vettelem w kokpicie, ale w 2017 czy 2018 roku Mercedes w drugiej połowie sezonu odjeżdżał bezradnym rywalom.

Teraz Red Bull naciska do końca, a Verstappen potrafi być górą nawet na torach, na których tradycyjnie swoją siłą popisywał się Hamilton. Sytuacja obrońcy tytułu byłaby jeszcze trudniejsza, gdyby nie kilka wyścigów, w których pretendent tracił punkty nie z własnej winy.

Lepiej mu ustąpić

Sześć okrążeń przed metą Grand Prix Azerbejdżanu w jadącym na czele wyścigu Red Bullu pękła opona. Na Silverstone ostra walka o prowadzenie zakończyła się dla Verstappena w barierach, a Hamilton mimo kary czasowej za doprowadzenie do kolizji wygrał przed własną publicznością. Na Węgrzech tuż po starcie Valtteri Bottas, zespołowy partner Hamiltona, w pierwszym zakręcie doprowadził do karambolu z udziałem kilku samochodów z czołówki. Verstappen uszkodzoną maszyną zajął dziewiąte miejsce, a jego rywal był drugi.

Trwająca od 2014 roku obecna era technologiczna – z hybrydowymi, turbodoładowanymi jednostkami napędowymi – w całości należy do Mercedesa i prawie w całości do Hamiltona.

W metryce dzieli ich 12 lat, czyli całe wyścigowe pokolenie. Kiedy Hamilton zdobywał w sezonie 2008 pierwszy ze swoich siedmiu mistrzowskich tytułów, jeszcze za kierownicą McLarena, jedenastoletni Verstappen jeździł gokartami pod czujnym i surowym okiem swojego ojca Josa, byłego kierowcy Formuły 1.

Od tamtej pory Brytyjczyk pobił lub wyrównał niemal wszystkie najważniejsze rekordy – siedem tytułów (jak Michael Schumacher), ponad 100 pole position (drugi na liście „Schumi" zdobył 68), równa setka zwycięstw wobec 91 Schumachera, 177 wizyt na podium przy 155 na koncie niemieckiego mistrza.

Trwająca od 2014 roku obecna era technologiczna – z hybrydowymi, turbodoładowanymi jednostkami napędowymi – w całości należy do Mercedesa i prawie w całości do Hamiltona. Tylko w sezonie 2016 przegrał walkę o mistrzostwo z zespołowym partnerem Nico Rosbergiem. Towarzysząca ich walce presja była tak duża, że Rosberg po zdobyciu tytułu zakończył karierę.

Verstappen zaliczał wtedy swój drugi sezon startów w Formule 1 i wygrał Grand Prix Hiszpanii. W wieku 18 lat został najmłodszym zwycięzcą, wykorzystując zderzenie Hamiltona i Rosberga. W kolejnych latach dał się poznać jako zawodnik, który w walce na torze nie boi się nikogo. Bardziej doświadczeni rywale oskarżali go o agresywną jazdę, ale Verstappen dopiął swego: nauczył ich, że lepiej mu ustępować, niż próbować się bronić. W jego przypadku o presji mowy być nie może, od najmłodszych lat był przygotowywany do walki i zwyciężania za wszelką cenę.

Zastanawiano się, jak młody Holender podejdzie do pojedynków na torze, gdy w grę będzie wchodził mistrzowski tytuł (wcześniej na więcej nie pozwalał mu sprzęt), a nie sukcesy w pojedynczych wyścigach. Sezon 2021 przyniósł odpowiedź. Verstappen podejścia nie zmienił i kilka incydentów pokazało, że trafił swój na swego, bo Hamilton też nie zwykł odpuszczać w walce koło w koło, choć na początku tegorocznych zmagań kilkakrotnie wykazał się przezornością i ustępował rywalowi pola.

Dwa nieznane tory

Kibice otrzymali zatem fantastyczną batalię z udziałem dwóch najlepszych zespołów i ich bezkompromisowych liderów. Doszło do tego trochę przypadkowo, bo miał to być sezon przejściowy, ostatni przed mającą zmienić oblicze Formuły 1 rewolucją techniczną. Nikt nie nastawiał się na zmianę układu sił, ale drobne modyfikacje w przepisach aerodynamicznych sprawiły, że Red Bull dostał skrzydeł, a Mercedes złapał zadyszkę.

Przydały się też wysiłki Hondy, dostarczającej Red Bullowi jednostki napędowe. Japończycy odchodzą z F1 po tym sezonie, ale na pożegnanie przygotowali silnik, który w połączeniu z tradycyjnie znakomitym nadwoziem Red Bulla daje Verstappenowi argumenty w walce o tytuł.

Po stronie Mercedesa jest doskonałe zaplecze przyzwyczajonego do zwyciężania zespołu, determinacja Hamiltona oraz jego doświadczenie. Dobrą robotę wykonuje także Bottas, podczas gdy jego odpowiednik z Red Bulla Sergio Pérez co prawda jest doświadczonym zawodnikiem, ale dopiero teraz dostał samo-chód z najwyższej półki i nie prezentuje równej formy. Red Bull jest głodny sukcesów – przed erą hybrydową zespół ten zdobywał z Sebastianem Vettelem cztery mistrzowskie dublety z rzędu.

Verstappen nigdy przedtem nie walczył o tytuł, ale o psychikę Holendra wszyscy zdają się być spokojni. Na papierze przewagę szybkości i wszechstronności na zróżnicowanych torach ma Red Bull, ale na tym etapie każda awaria, każdy błąd może się okazać już nie do odrobienia. W decydującej rozgrywce liczyć się będzie każdy szczegół, zwłaszcza że w kalendarzu mamy jeszcze wyścigi na dwóch nieznanych nikomu torach w Katarze i Arabii Saudyjskiej.

Wyścigi pozostałe do rozegrania w sezonie 2021:

7 listopada Grand Prix Mexico City, Meksyk

14 listopada Grand Prix S?o Paulo, Brazylia

21 listopada Grand Prix Kataru

5 grudnia Grand Prix Arabii Saudyjskiej

12 grudnia Grand Prix Abu Zabi, Zjednoczone Emiraty Arabskie

Klasyfikacja kierowców po 17 wyścigach z 22:

1. Max Verstappen (Holandia, Red Bull) 287.5 pkt.

2. Lewis Hamilton (Wielka Brytania, Mercedes) 275,5 pkt.

3. Valtteri Bottas (Finlandia, Mercedes) 185 pkt.

4. Sergio Pérez (Meksyk, Red Bull) 150 pkt.

5. Lando Norris (Wielka Brytania, McLaren) 149 pkt.

Klasyfikacja konstruktorów po 17 wyścigach z 22:

1. Mercedes 460,5 pkt.

2. Red Bull 437,5 pkt.

3. McLaren 254 pkt.

4. Ferrari 250,5 pkt.

5. Alpine 104 pkt.

Autor jest komentatorem telewizji Eleven Sports

Do końca zmagań pozostało pięć wyścigów – pierwszy z nich w ten weekend w Meksyku – a w klasyfikacji kierowców Max Verstappen z Red Bulla ma 12 pkt przewagi nad niepokonanym w ostatnich latach Lewisem Hamiltonem z Mercedesa.

Zdarzały się sezony, w których walkę z niemieckim zespołem próbowało nawiązać Ferrari, jeszcze z Sebastianem Vettelem w kokpicie, ale w 2017 czy 2018 roku Mercedes w drugiej połowie sezonu odjeżdżał bezradnym rywalom.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Formuła 1
Wilk z Wall Street w owczej skórze. Kim jest Toto Wolff?
Formuła 1
Wojna domowa u mistrzów świata. Wyścigowa potęga Red Bulla trzęsie się w posadach
Formuła 1
Formuła 1. Startuje Grand Prix Bahrajnu, faworyt jest tylko jeden
Formuła 1
Formuła 1. Moda na karbon
Formuła 1
Szef Red Bull Racing F1 w opałach. Wewnętrzne dochodzenie wobec Hornera