Problem nie omija również zamówień publicznych. Nikt nie zna liczby umów renegocjowanych z tych przyczyn. Do Urzędu Zamówień Publicznych docierają już sygnały o zwiększonej liczbie renegocjacji kontraktów. – Skala tego zjawiska jest niemożliwa do oszacowania. Każda z umów to inny problem. Mogą to być np. terminy wykonania kontraktu, i tu można negocjować przesunięcia. Najważniejszy jest dialog między zamawiającym a wykonawcą. Ale te kłopoty nie mogą być usprawiedliwieniem do zaniżenia pierwotnej oferty, nie mówiąc o zarabianiu na trudnej sytuacji – mówi Hubert Nowak, prezes Urzędu Zamówień Publicznych.
– Na rynku zamówień publicznych pojawiło się wiele okoliczności, które skutkują tym, że wykonawcy poważnie zastanawiają się, czy powinni dalej realizować umowy. Jeżeli wystąpiły okoliczności, których w dniu jej zawarcia nie dało się przewidzieć, jak np. pandemia Covid-19 lub wojna w Ukaranie, wykonawcy mogą wystąpić do zamawiającego z wnioskiem o zmianę umowy – wskazuje adwokat Żaneta Urbaniak, Kancelaria SK&S. I dodaje: – W takim przypadku wartość każdej kolejnej zmiany nie może przekroczyć 50 proc. wartości pierwotnego kontraktu. Dla tego typu zmian nie jest wymagane ich wcześniejsze przewidzenie w umowie.
– Poważniejsze umowy o zamówienie publiczne zwykle mają klauzule waloryzacyjne umożliwiające wykonawcy wykazanie, że np. koszty związane z realizacją umowy wzrosły, więc należy mu się podwyższenie wynagrodzenia – ocenia mec. Jacek Liput z kancelarii Gawroński & Partners.
Przepisy nie ograniczają możliwości renegocjacji umowy do samej waloryzacji. Może to być np. zmiana terminów realizacji itp.
– Dopuszczalność renegocjacji nie powinna być jednak traktowana jako remedium na wszelkie niedoszacowania, lecz jako reakcja na okoliczności obiektywnie zewnętrzne wobec stron umowy – wskazuje Anna Szymańska, radca prawny, partner w Dentons.