Sąd Unii Europejskiej – pierwszej instancji Trybunału Sprawiedliwości UE – w środę wydał wyrok w sprawie Google'a i Alphabetu przeciwko Komisji Europejskiej (sygn. T-612/17). Chodzi o usługę Google Zakupy, wybieraną z poziomu wyszukiwarki i działającą jak inne internetowe porównywarki cenowe. W czerwcu 2017 roku Komisja Europejska nałożyła na Google'a karę w wysokości 2,42 mld euro za złamanie przepisów unijnego prawa o ochronie konkurencji. Sąd podtrzymał tę decyzję.
– Jest to sprawa o tyle przełomowa, że KE wzięła na siebie ciężar przeprowadzenia badania rynku usług świadczonych przez Google'a oraz skutków rynkowych działań Google'a. Dzięki temu mogła skuteczniej polemizować z argumentami Google'a, który utrzymywał, że jego działania mają charakter prokonkurencyjny – komentuje Bernadeta Kasztelan-Świetlik, radca prawny i ekspert w dziedzinie prawa konkurencji. Jak podkreśla, organy Unii Europejskiej zarzucają spółce wykorzystanie swojej pozycji poprzez stosowanie algorytmów, które uprzywilejowywały jej produkt. Miało to doprowadzić do realnego spadku pozycji rynkowych innych porównywarek.
Czytaj więcej
Czy polskie kluby żużlowe stosują praktyki ograniczające konkurencję poprzez wspólne ustalenia dotyczące zasad wynagradzania zawodników? Takie informacje dostał Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Prezes UOKiK wszczął postępowanie wyjaśniające.
Przedstawiciele Komisji Europejskiej, wydając decyzję, podkreślali, że doceniają Google'a za pozytywne, innowacyjne rozwiązania. Zauważono jednak, że działanie spółki odbywa się z naruszeniem unijnych zasad ochrony konkurencji. To nie tylko uniemożliwia rzeczywiste konkurowanie podmiotów na rynku, ale utrudnia też porównywanie usług konsumentom.
Zdaniem Komisji podmiot dominujący na rynku powinien być odpowiedzialny i nie nadużywać swojej silnej pozycji do ograniczania konkurencji. Nie oznacza to jednak, że sąd wskazał spółce kierunek zmian. Wystosował jednak sygnał, że sposób jej działania w chwili obecnej jest niezgodny z prawem unijnym.