Najważniejszym przeglądem polskiego kina jest festiwal w Gdyni. Ale inne krajowe imprezy też prezentują swoim widzom rodzimą produkcję. W konkursie filmów polskich Netii Off Camery znalazło się dziesięć tytułów. Bardzo różnych.
Są tu obrazy, które zdążyły zebrać worek nagród jak „Wołyń" Wojtka Smarzowskiego, „Jestem mordercą" Macieja Pieprzycy czy uhonorowane w Berlinie za scenariusz „Zjednoczone stany miłości" Tomasza Wasilewskiego. Jest wielki frekwencyjny hit, który obejrzało już w kinach ponad 1,7 mln widzów – „Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej" Marii Sadowskiej. Są ciekawe portrety pokolenia 30-latków: zbierające znakomite recenzje w Stanach „Wszystkie nieprzespane noce" Michała Marczaka i „Kamper" Łukasza Grzegorzka. Kino oryginalne i niestereotypowe reprezentuje też dramat sensacyjny „Amok" Kasi Adamik. Ważny temat narastającej agresji wśród dzieci podejmuje Bartosz Kowalski w znakomitych „Placu zabaw".
Ale ambicją festiwalowych kolekcjonerów jest pozyskanie tytułów, które jeszcze na ekrany nie weszły. I tak w Krakowie odbyła się premiera obrazu Katarzyny Rosłaniec „Szatan kazał tańczyć". To historia młodej dziewczyny, pisarki, która nie może sobie dać rady z pustką życia. Część widzów nie mogła dać sobie rady z pustką filmu, ale są i tacy, którzy konwencję tej opowieści kupili.
Przedpremierowo pokazuje w Krakowie swoje „Gwiazdy" Jan Kidawa-Błoński. Twórca „Różyczki" znów sięgnął po autentycznych bohaterów. Zrobił film o piłkarzu Janie Banasiu, który w latach 70. był legendą Górnika Zabrze i polskiej reprezentacji, ale pozbawiony paszportu nie mógł wziąć udziału w olimpiadzie w Monachium i w odbywających się w RFN mistrzostwach świata. Kidawa-Błoński zbudował swój film wokół piłki, polityki, ale też wokół miłości i rywalizacji dwóch kolegów z podwórka o względy tej samej dziewczyny. A zaletą „Gwiazd" jest niewątpliwie pieczołowite odtworzenie realiów lat 70.
Podobna skrupulatność scenograficzna widoczna jest w innym filmie nieznanym dotąd szerszej widowni. „Wspomnienie lata" Adama Guzińskiego było pokazywane na Warszawskim Festiwalu Filmowym i łódzkiej Cinergii, ale do kin jeszcze nie weszło. A jest to obraz bardzo piękny, pełen wrażliwości, subtelny.