Materiał powstał we współpracy z KUKE
Zerwane czy też zaburzone łańcuchy dostaw to znak okresu pandemii i konsekwencji wojny w Ukrainie. Czy globalna gospodarka poradziła już sobie z tym problemem?
Wszystko wskazuje na to, że jeśli spojrzymy na tę kwestię z perspektywy globalnych wskaźników to sytuacja zaczęła powoli wracać do sytuacji sprzed pandemii. Bardzo ciekawy wskaźnik w tym zakresie prowadzi nowojorski Fed, który mierzy 27 różnych czynników wpływających na globalne łańcuchy dostaw. Kiedy indeks ten jest powyżej zera, oznacza to, że są one mocno zaburzone. I w trakcie pandemii oraz po rozpoczęciu wojny w Ukrainie wartość ta zbliżała się nawet do 4. Natomiast teraz odczyty wróciły do długoterminowych średnich i aktualna wynosi -1,06. Przynajmniej więc z tej perspektywy wygląda na to, że sytuacja w globalnych łańcuchach się unormowała.
Polski przemysł jest jednak coraz silniej wprzęgany w te globalne łańcuchy dostaw. Czy ostatnie zaburzenia mocno w nas uderzyły?
Myślę, że nie. Teraz jesteśmy w momencie przejścia jeśli chodzi o obecność Polski w globalnych łańcuchach dostaw. Z jednej strony my zawsze byliśmy w nie zaangażowani, tyle że kojarzeni byliśmy z tym, że jesteśmy na etapie prostszej produkcji, produkcji komponentów. Teraz coraz częściej myślimy o tym, że nawet jeśli nie dostaniemy w łańcuchu dostaw najbardziej złożonych produktów, to próbujemy lokować się tam, by zapewniać jak największą wartość dodaną.