Materiał powstał we współpracy z ING Bankiem Śląskim
Na tegorocznym Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach zaprezentowaliście raport pt. „Polska w światowych łańcuchach dostaw. Szanse globalne a ryzyka lokalne.” Co się stało w łańcuchach dostaw w ostatnich 12 miesiącach?
Bardzo dużo się dzieje i to od kilku lat. To truizm, ale ostatnie 12 miesięcy to z jednej strony komplikująca się sytuacja w globalnych łańcuchach dostaw, a z drugiej, jak to zawsze bywa, ciekawe możliwości nowych projektów dla naszych klientów. I taki jest trochę przekaz tego raportu. Co do konkretnych wydarzeń to warto pamiętać, bo teraz już się często o tym zapomina, że do niedawna mieliśmy jeszcze ostre restrykcje w Chinach związane z COVID-19 w ramach tamtejszej „zero-COVID policy”. Tak naprawdę obowiązywały one do początku br. co cały czas powodowało perturbacje w międzynarodowych łańcuchach dostaw, szczególnie mocno odczuwalne w przemyśle motoryzacyjnym. Do tego doszła wojna na Ukrainie, która spowodowała, iż kluczowe rynki dla polskich eksporterów jak rynek rosyjski, białoruski, również ukraiński w jakimś stopniu, zostały znacząco ograniczone – czy to poprzez sankcje czy to poprzez perturbacje wojenne. No i kluczowym elementem, bo tu też tak naprawdę mówimy o łańcuchach dostaw, są zerwane, a przynajmniej nadszarpnięte łańcuchy dotyczące energii. Mam tu na myśli szczególnie dostawy rosyjskiego gazu i węgla. Wszystkie to kumulowało się przez ostatnie 12 miesięcy tworząc warunki niepewności, nieprzewidywalności jeśli chodzi o łańcuchy dostaw, w których funkcjonują polskie przedsiębiorstwa.
Jaka była reakcja firm, w szczególności w zakresie gospodarowania zapasami, czy firmy zmieniały swe dotychczasowe strategie odnośnie zamówień?
Oczywiście tak. I to też jest jeden z przekazów naszego raportu. Obserwujemy bardzo proaktywne podejście polskich przedsiębiorców do tych kwestii. Widocznie jesteśmy jako przedsiębiorcy, bankowcy działający na polskim rynku przygotowani na to, że rzeczywistość dostarcza nam cały czas nowych wyzwań. Tu akurat mówimy o historycznej kumulacji całego stada tzw. czarnych łabędzi. W początkowym okresie pandemicznym, a nawet już wcześniej podczas wojen handlowych, zaczęło się budowanie zapasów. Mieliśmy do czynienia ze średnio kilkudziesięcioprocentowym wzrostem zapasów gromadzonych przez przedsiębiorstwa, tak aby zabezpieczyć się w kontekście ryzyka czasu dostawy. To oczywiście wiąże się z ogromnym zaangażowaniem kapitału i kosztami magazynowania tych towarów. Jednocześnie widzimy następne wyzwanie, czyli spadający popyt w polskiej gospodarce, ale na rynkach światowych też. Jest on związany z wysokimi stopami procentowymi. Ogólnie, można powiedzieć, gorszym samopoczuciem konsumenta. To powoduje, że dzisiaj priorytetem dla przedsiębiorstw jest upłynnianie tych zapasów w miarę możliwości. To jeden z obszarów ich atencji. Drugi bardzo ważny, oprócz zarządzania zapasami, to jest kwestia stałej dywersyfikacji źródeł dostaw jeżeli chodzi o listę dostawców. Tu się pojawiają często omawiane kwestie nearshoringu i friendshoringu.