Michał Mrożek: Krajowy i światowy popyt spada

Globalne łańcuchy dostaw powoli się stabilizują, ale polscy przedsiębiorcy stoją przed kolejnymi wyzwaniami związanymi z wysokimi kosztami finansowania, brakiem środków z KPO oraz kwestiami ESG - mówi Michał Mrożek, wiceprezes ING Banku Śląskiego.

Publikacja: 27.04.2023 17:00

Materiał powstał we współpracy z ING Bankiem Śląskim

Na tegorocznym Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach zaprezentowaliście raport pt. „Polska w światowych łańcuchach dostaw. Szanse globalne a ryzyka lokalne.” Co się stało w łańcuchach dostaw w ostatnich 12 miesiącach?

Bardzo dużo się dzieje i to od kilku lat. To truizm, ale ostatnie 12 miesięcy to z jednej strony komplikująca się sytuacja w globalnych łańcuchach dostaw, a z drugiej, jak to zawsze bywa, ciekawe możliwości nowych projektów dla naszych klientów. I taki jest trochę przekaz tego raportu. Co do konkretnych wydarzeń to warto pamiętać, bo teraz już się często o tym zapomina, że do niedawna mieliśmy jeszcze ostre restrykcje w Chinach związane z COVID-19 w ramach tamtejszej „zero-COVID policy”. Tak naprawdę obowiązywały one do początku br. co cały czas powodowało perturbacje w międzynarodowych łańcuchach dostaw, szczególnie mocno odczuwalne w przemyśle motoryzacyjnym. Do tego doszła wojna na Ukrainie, która spowodowała, iż kluczowe rynki dla polskich eksporterów jak rynek rosyjski, białoruski, również ukraiński w jakimś stopniu, zostały znacząco ograniczone – czy to poprzez sankcje czy to poprzez perturbacje wojenne. No i kluczowym elementem, bo tu też tak naprawdę mówimy o łańcuchach dostaw, są zerwane, a przynajmniej nadszarpnięte łańcuchy dotyczące energii. Mam tu na myśli szczególnie dostawy rosyjskiego gazu i węgla. Wszystkie to kumulowało się przez ostatnie 12 miesięcy tworząc warunki niepewności, nieprzewidywalności jeśli chodzi o łańcuchy dostaw, w których funkcjonują polskie przedsiębiorstwa.

Jaka była reakcja firm, w szczególności w zakresie gospodarowania zapasami, czy firmy zmieniały swe dotychczasowe strategie odnośnie zamówień?

Oczywiście tak. I to też jest jeden z przekazów naszego raportu. Obserwujemy bardzo proaktywne podejście polskich przedsiębiorców do tych kwestii. Widocznie jesteśmy jako przedsiębiorcy, bankowcy działający na polskim rynku przygotowani na to, że rzeczywistość dostarcza nam cały czas nowych wyzwań. Tu akurat mówimy o historycznej kumulacji całego stada tzw. czarnych łabędzi. W początkowym okresie pandemicznym, a nawet już wcześniej podczas wojen handlowych, zaczęło się budowanie zapasów. Mieliśmy do czynienia ze średnio kilkudziesięcioprocentowym wzrostem zapasów gromadzonych przez przedsiębiorstwa, tak aby zabezpieczyć się w kontekście ryzyka czasu dostawy. To oczywiście wiąże się z ogromnym zaangażowaniem kapitału i kosztami magazynowania tych towarów. Jednocześnie widzimy następne wyzwanie, czyli spadający popyt w polskiej gospodarce, ale na rynkach światowych też. Jest on związany z wysokimi stopami procentowymi. Ogólnie, można powiedzieć, gorszym samopoczuciem konsumenta. To powoduje, że dzisiaj priorytetem dla przedsiębiorstw jest upłynnianie tych zapasów w miarę możliwości. To jeden z obszarów ich atencji. Drugi bardzo ważny, oprócz zarządzania zapasami, to jest kwestia stałej dywersyfikacji źródeł dostaw jeżeli chodzi o listę dostawców. Tu się pojawiają często omawiane kwestie nearshoringu i friendshoringu.  

Jakie są zatem perspektywy na nearshoring? Jak wygląda aktywność firm zachodnich w Polsce?

Nakreśliłbym to szerzej. Mam tu na myśli nie tylko zachodnie firmy, ale też i wschodnie, Azję. Firmy te poszukują rightshoringu, pewnej równowagi. Tak naprawdę to się dzieje w tej chwili i dlatego mam wrażenie, że 2023 r. jest naprawdę bardzo ważny. Dlatego cieszymy się, że możemy o tych tematach rozmawiać i prezentować nasz raport. To jest pewne poszukiwanie równowagi pomiędzy powrotem do sprawdzonych modeli pozyskiwania dostaw w oparciu o optymalny, z perspektywy kosztowej, model „just in time” versus wprowadzanie nowych rozwiązań celem zabezpieczenia dostaw. Czyli z jednej strony bezpieczeństwo dostaw, z drugiej kwestia optymalności kosztowej i trzeci element, który się pojawia to oczywiście kwestie związane z ESG, ochroną środowiska, zwróceniem uwagi na zieloność tych łańcuchów. Te trzy elementy wymagają pewnej równowagi w podejściu. Badania pokazują, że około kilku, kilkunastu procent, to zależy mocno od branży oczywiście, to komponenty, które wymagają permanentnego zabezpieczenia w zapasach i one powinny być budowane, przy poniesieniu odpowiednich kosztów, z podejściem „just in case”. Natomiast w coraz większym stopniu widzimy powrót do „just in time” i również powrót do dostawców azjatyckich, którzy jednak kosztowo są efektywni. Widzimy też stabilizację jeśli chodzi o ceny frachtu, o terminowość dostaw morskich. To wszystko powoduje większą stabilność.

Z kolei inwestorzy zagraniczni upatrują możliwości nie w masowym przenoszeniu produkcji z Azji np. do Europy Centralno-Wschodniej, ale w poszukiwaniu optymalizacji tzw. ostatniej mili, czyli przybliżenia się do dystrybucji do finalnego klienta. Widzimy atencję związaną nie tyle z przenoszeniem infrastruktury produkcyjnej, a raczej infrastruktury logistycznej, a więc budową magazynów, hubów logistycznych, z których następuje właśnie dystrybucja do konsumenta, finalnego odbiorcy na ostatniej mili. I tu Polska już teraz odgrywa kluczową rolę. Około połowa całej przestrzeni magazynowej w Europie Centralno-Wschodniej, tj. 30 mln m2, jest w Polsce. Widzimy, że to właśnie w Polsce firmy takie jak Amazon itp. budują swe centra, aby zabezpieczyć łańcuchy dostaw.

Drugi ważny element jest związany z regulacjami. Kiedy to cały świat zobaczył, że Stany Zjednoczone wprowadzają pewne zmiany regulacyjne, mam tu na myśli cały pakiet ustaw zwany IRA, a więc Inflation Reduction Act – to słyszymy pytania w jakim stopniu Europa pójdzie tym samy śladem. IRA tak naprawdę ma mniej do czynienia z intencją redukcji inflacji, choć pośrednio oczywiście też, bo to jest kwestia cen, ale przede wszystkim chodzi o uniezależnienie się od dostawców kluczowych komponentów dla transformacji energetycznej z Azji, w domyśle z Chin. Chodzi np. o łopaty do śmigieł w farmach wiatrowych czy też komponenty wykorzystywane w farmach fotowoltaicznych. Pytanie więc na ile Europa idąc tropem protekcjonistycznym będzie chciała przenosić tego typu produkcję z Azji. Oczywiście głównie chodzi o produkcję w Chinach, ale także w Japonii czy Korei Płd. I widzimy tu konkretne zapytania o możliwość przeniesienia produkcji do Europy Centralno-Wschodniej. Polska jest tu rynkiem wiodącym.

Czy nie jest tak, że wśród eksporterów postępuje oddolne wprowadzanie euro, bo mogą się oni taniej finansować oraz unikają ryzyka kursowego przy swych transakcjach mając przychody w euro?

Potwierdzam, że tak jest zarówno jeśli chodzi o nasze rozmowy z klientami, ale również wracam do naszego raportu „Polska w światowych łańcuchach dostaw. Szanse globalne a ryzyka lokalne”, w którym jego uczestnicy zdefiniowali szereg rodzajów ryzyka. Jednym z nich jest wysoka inflacja i co za tym idzie, wysoki koszt finansowania. I dzisiaj ten koszt finansowania dla polskich przedsiębiorstw w złotówce zaczyna być wyższy, droższy niż ich konkurentów w Europie Zachodniej. To jest oczywiście duże wyzwanie, szczególnie jeśli mówimy o projektach bardziej CAPEX-owych, a więc nakładach inwestycyjnych, które zaczynamy widzieć. Potwierdzam, że klienci, którzy mają dochody w euro pytają o możliwość finansowania w euro. Takie zapytania są. Zawsze rodzi to pewne rodzaje ryzyka, jak ryzyko walutowe. Jednak tak długo jak finansowanie w naszej walucie będzie tak drogie, a alternatywa w strefie euro wydaje się będzie coraz tańsza, gdyż przewiduje się, że w ślad za gospodarką amerykańską również gospodarka strefy euro będzie mogła powoli obniżać stopy procentowe, a przynajmniej zatrzymać ich dalszy wzrost, to zainteresowanie finansowaniem w euro będzie rosło. I w ten sposób rzeczywiście będziemy oddolnie integrować się ze strefą euro. Wtedy nasza gospodarka będzie mówiła, że decyzje polityczne to jedno a realia ekonomiczne to coś innego.

Mówiąc o decyzjach politycznych można przypomnieć, że nasz kraj wciąż czeka na pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Jak ich brak wpływa na plany inwestycyjne przedsiębiorców?

Na pewno wpływa negatywnie, a przynajmniej rodzi pytania. Jak wiemy projekty inwestycyjne nie rodzą się z dnia na dzień. A jak nie ma jasnej perspektywy to takie projekty odkłada się na bok. I tu ponownie powracam do naszego raportu. Brak środków z KPO, obok wysokiej inflacji, był następnym czynnikiem wymienianym przez uczestników naszego raportu jako to lokalne ryzyko dla przedsiębiorców, którzy starają się działać w międzynarodowych łańcuchach dostaw. Szczególnie, że polskie przedsiębiorstwa konkurują, a jest to system naczyń połączonych, z innymi firmami w regionie Europy Centralno-Wschodniej. I nasi klienci sygnalizują nam jakie działania podejmują ich konkurenci w innych krajach naszego regionu ponieważ tam te środki są dostępne.

A jak postrzega pan rolę polskich firm w kontekście ich potencjalnego udziału w odbudowie Ukrainy?

Ta rola powinna być i mam nadzieję, że będzie znacząca. Tutaj na EKG często padają pytania czy nie będziemy mieć podobnych doświadczeń jak w Iraku, gdzie zaangażowanie zbrojne Polski również było duże. Ofiary ponieśliśmy, a na koniec dnia niewiele przełożyło się to na działalność ekonomiczną. Miejmy nadzieję, że teraz tak nie będzie. Zresztą tu sytuacja jest inna. Za wcześnie jest, aby już mówić o bardzo konkretnych planach. Wojna cały czas trwa. Trwają też dyskusje. Szacuje się, że odbudowa Ukrainy pochłonie od 300 do 500 mld euro, ale to szacunki codziennie rosnące. Około 40 proc. z tej kwoty trafi na budownictwo, odbudowę szeroko rozumianej infrastruktury transportowej, komunikacyjnej, budynków mieszkalnych. To wszystko będzie wymagało nakładów i wiedzy. I tu polski sektor bankowy jest bardzo dobrze spozycjonowany, aby w tych projektach wziąć udział. Na koniec dnia kluczowym elementem będą nie tylko wysiłki polskich przedsiębiorstw wspartych przez instytucje finansowe m.in. takie jak nasza, która jest obecna zarówno w Warszawie, jak i w Kijowie. Prowadzimy rozmowy jak możemy wspierać w tym zakresie polskie przedsiębiorstwa na razie w pierwszych kontraktach komercyjnych, jeszcze nie w projektach inwestycyjnych. Finalnie będzie chodziło o wsparcie w dwóch kluczowych obszarach. Pierwszy to oczywiście gwarancje długoterminowe wystawiane przez KUKE. I wiem, że tu są konkretne rozmowy i KUKE aktywnie włącza się w ten temat. Drugi to szerzej pojęta dyplomacja gospodarcza, za którą trzymam kciuki, aby rozwijała się w taki sposób, aby wspierać taką ekspansję.

Materiał powstał we współpracy z ING Bankiem Śląskim

Materiał powstał we współpracy z ING Bankiem Śląskim

Na tegorocznym Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach zaprezentowaliście raport pt. „Polska w światowych łańcuchach dostaw. Szanse globalne a ryzyka lokalne.” Co się stało w łańcuchach dostaw w ostatnich 12 miesiącach?

Pozostało 98% artykułu
Materiał partnera
Cyfryzacja w centrum uwagi na EEC
Materiał partnera
Bezpieczeństwo pod lupą podczas EEC
Materiał partnera
EEC: co nowy rząd planuje w infrastrukturze
Materiał partnera
Transformacja to szanse i wyzwania
Europejski Kongres Gospodarczy
Na jakie inwestycje stać dziś samorządy?