Był pan w rządzie 7 lat. Podobało się?
Widziały gały, co brały. Wątpię, czy politycy w pełni zgadzają się z tym, co ich partia robi. Zgodnie z zasadą 80/20 z grubsza wszystko idzie w dobrym kierunku. Na pewno są rzeczy, nie powiem jakie, z którymi się nie zgadzam, ale każda partia ma dobre i złe elementy.
Bo nie czas żałować róż, gdy płoną lasy?
Dokładnie o to chodzi. Sporo moich znajomych się zdziwiło, że poszedłem do rządu, bo nigdy nie byłem polityczny, nadal nie jestem. Moją rolą nie było wspieranie PiS-u, tylko społeczeństwa. Dla mnie najważniejsze było, aby urząd skarbowy nie był miejscem kontroli, a miejscem doradztwa.
Tymczasem jest „Polski Ład" albo jak mówi opozycja „Polski Wał".
„Polski Ład". Koncepcja jest absolutnie dobra, tylko media wymusiły panikę.
Dziennikarze tych ustaw nie pisali.
Też bym chciał, aby była przy mnie osoba, która by wszystko przewidziała. Jeszcze przed wyborami pojawił się temat przywrócenia sprawiedliwości podatkowej, aby osoby, które zarabiają mniej, nie musiały płacić tyle podatków. Później doszła pandemia, więc trzeba było dofinansować sektor zdrowia. I to był moim zdaniem błąd, że te dwie rzeczy były połączone. Gdyby w jednym miesiącu ogłoszono podwyżkę składki zdrowotej, to wszyscy by pokrzyczeli, ale większość społeczeństwa zrozumiałaby, że trzeba bardziej finansować służbę zdrowia. W dodatku sprawiedliwie, bo wszyscy płaciliby procentowo tyle samo. Miesiąc później można było zaś na osłodę ogłosić, że będzie wyższa kwota wolna od podatku. Tymczasem ogłoszono to w jednym momencie, a wicepremier Gowin, choć nie tylko on, powiedział, że osoby, które zarabiają powyżej 5 tys. złotych, będą tracić. To nałożyło zupełnie inną perspektywę na Polski Ład. Zapomniano, że będą tracić, bo będą finansować sektor zdrowia. I tak powstała narracja, że tracą na Polskim Ładzie i z tego powodu jest on negatywny. Pierwsza odpowiedź na to, była taka, że osoby, które są na umowie o pracę, dostaną ulgę dla klasy średniej. Pojawiły się pytania, dlaczego nie dla innych. Zaczęliśmy robić niezły bigos. Łatka na łatce. To jeszcze może byłoby do przeżycia, ale w styczniu pojawił się PIT-2 i nauczyciele, którzy zaczęli mówić, że oni tracą na Polskim Ładzie i to podchwyciły media. Tylko, że oni wcale nie tracili, pensje w skali roku się przecież nie zmienią. Narracja jednak poszła i pojawiła się panika. A do Polskiego Ładu zaczęli być włączani wszyscy pozostali, emeryci, nauczyciele akademiccy, umowy zlecenia i... jest co jest.
Bałagan.
Nie, bardzo trudna misja.