Nauczycielom najczęściej zazdrości się wolnych ferii i wakacji. Przedłużony urlop to zwykle argument tłumaczący, dlaczego w szkołach zarabia się kiepsko. Okazuje się jednak, że na wypoczynek w tym okresie może sobie pozwolić zaledwie co drugi pedagog.
W ankiecie przeprowadzonej przez branżowy „Głos Nauczycielski” wzięło udział 3536 nauczycieli. Tylko 1774 osoby odpowiedziały, że okres wakacyjny przeznaczają na wypoczynek po trudnym roku szkolnym. 817 osób, czyli 23 proc. uczestników ankiety, w tym czasie bierze dodatkowe zlecenia, by podreperować budżet. 668 osób, czyli 19 proc. ankietowanych, stwierdziło, że letnie miesiące chce wykorzystać na szukanie nowej pracy.
Główny powód odejść nauczycieli to głodowe pensje
Na miesiąc przed rozpoczęciem roku szkolnego ani dyrektorzy szkół, ani samorządowcy nie wiedzą, czy uda im się obsadzić wszystkie wakaty. Facebookowy profil „Dealerzy wiedzy” policzył, że w bankach ofert pracy prowadzonych przez kuratoria oświaty znajduje się obecnie około 20 tys. ofert pracy. Liczba ta może się zwiększać, jeśli ci, którzy zadeklarowali w ankiecie odejście z zawodu, do końca miesiąca znajdą pracę. Nie musi być to trudne, bo bezrobocie w Polsce jest na rekordowo niskim poziomie.
Rzeczniczka resortu edukacji Adrianna Całus we wpisie na Twitterze podkreśla, że wakaty to efekt zwiększonego zapotrzebowania na psychologów, logopedów, pedagogów specjalnych. Jak podaje, MEiN na ten cel przeznaczył 700 mln zł.