Według Ministerstwa Edukacji i Nauki do polskich szkół zapisanych jest ok. 200 tys. dzieci z Ukrainy. W rzeczywistości jest ich mniej, bo część z nich wraz z matkami wróciła już do Ukrainy, a niektóre pojechały do innych krajów. – Rzeczywiście, widzimy, że uczniów z Ukrainy w szkołach ubywa – potwierdza Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.

Z danych Straży Granicznej, do których dotarła „Rzeczpospolita”, wynika, że po 24 lutego z Polski do Ukrainy odprawiono 1,705 mln osób z ukraińskim obywatelstwem. Wśród nich było 326 tys. osób do 17. roku życia i 253 tys. osób w wieku szkolnym, 6–18 lat. – Od 10 maja obserwujemy większy ruch w kierunku z Polski do Ukrainy niż z Ukrainy do Polski, w tym również w porównaniu z wcześniejszym tygodniami więcej osób nieletnich wyjeżdża do Ukrainy – informuje por. Anna Michalska, rzeczniczka Straży Granicznej. Zastrzega jednak, że nie wszystkie przekraczające granicę dzieci zostają w Ukrainie na stałe. – Od podróżnych wiemy, że były takie osoby, które jechały z dziećmi, aby spotkały się z ojcami, i wracały do Polski – zaznacza Michalska.

Czytaj więcej

Koniec fali uchodźców? Ruch na granicy nadal jest spory, ale ma inny charakter

Marek Pleśniar z kolei informuje, że ze szkół średnich odchodzą także ukraińscy chłopcy, którzy po uzyskaniu pełnoletności wracają do kraju walczyć. – To dla nas przykre i trudne do zaakceptowania, bo przecież wciąż są to uczniowie – mówi Pleśniar.

Wraz ze znikającymi ze szkół ukraińskimi uczniami dyrektorzy nie wiedzą, czy powinni te osoby klasyfikować czy nie. Tym bardziej że czasami z dnia na dzień przestają przychodzić do szkoły, a rodzice często nie informują, że zdecydowali się na zmianę miejsca zamieszkania. – Od dawna brakuje regulacji prawnych związanych z uczniami z Ukrainy i dyrektorzy muszą rozwiązać to po swojemu. Szkoda, że nie zdecydowano się, jak proponowaliśmy, by zamiast klasyfikacji wprowadzić poświadczenie obecności. Tak byłoby łatwiej i uczciwiej – mówi Pleśniar i zaznacza, że resort edukacji powinien poświęcić lato na przygotowanie odpowiednich przepisów. – Wszystko wskazuje na to, że wojna będzie trwać długo, a uczniowie z Ukrainy zostaną w naszych szkołach na miesiące czy nawet lata – podsumowuje Pleśniar.