Chociaż rząd zdecydował o uruchomieniu stacjonarnej bądź hybrydowej szkoły w maju, a od czerwca całkowicie stacjonarnej, wciąż nie został zakończony proces szczepienia nauczycieli. Większość jest dopiero po podaniu pierwszej dawki.
– Pierwszą dawkę przyjęło 515 tys. nauczycieli. Drugą – blisko 61 tys. Liczba ta jednak bardzo szybko się zwiększa – mówił podczas konferencji prasowej minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Uspokajał także, że nauczyciele – egzaminatorzy, którym drugie szczepienie zaplanowano w terminie matur, będą mieli możliwość elastycznej zmiany terminu szczepienia.
Na szczepienia zdecydowało się ok. 70 proc. nauczycieli. Szczepionek we wcześniejszym terminie nie dostali jednak pracownicy niepedagogiczni szkół – choć pierwotnie im to obiecywano. Ostatecznie jednak zdecydowano, że będą oni szczepieni zgodnie z rocznikiem.
– Problemu z drugą dawką nie byłoby, gdyby szczepienia nauczycieli ruszyły wcześniej, jeszcze w styczniu. Rząd jednak zwlekał z tym kilka tygodni i mamy tego efekt – mówi „Rzeczpospolitej" prezes ZNP Sławomir Broniarz. Przypomina też, że początkowo nauczyciele zwlekali z zapisaniem się na szczepienia z uwagi na kontrowersje związane ze szczepionką firmy AstraZeneca. – Samo szczepienie może jednak nie wystarczyć. Dzieci, tak jak to się dzieje w innych krajach, powinny być regularnie testowane. Na razie jednak nikt o tym nie wspomina – dodaje Broniarz.
Szczepienia nauczycieli to niejedyny problem związany z powrotem dzieci do szkół. Uczniowie obawiają się, że gdy tylko pojawią się w szkole, nauczyciele zorganizują im maraton klasówek. W sieci od kilku dni funkcjonuje petycja, pod którą w czwartek po południu podpisało się ponad 473 tys. osób. Uczniowie domagają się w nim, by nauka stacjonarna wróciła dopiero we wrześniu. „Powrót do nauki w szkole na ostatnie niecałe dwa miesiące jest niepotrzebny" – napisali, zwracając uwagę na to, że nie dość, że wprowadzi niepotrzebne zamieszanie, to w dodatku obawiają się nagromadzenia sprawdzianów.