Jak dużym problemem w Polsce są zaburzenia cholesterolu?
Statystyka medyczna w Polsce ma to do siebie, że wiele rzeczy jest estymowanych. Z tych szacunków wynika, że zaburzenia lipidowe w Polsce ma co najmniej 10 mln osób. Najbardziej skrajne kalkulacje mówią, że należy to pomnożyć przez dwa. Niestety, nie mamy danych, które można uznać za całkowicie wiarygodne. Nie ma żadnej ogólnej bazy danych. Ale problem, tak czy inaczej, jest potężny.
Tylko że pacjent może po prostu nie chcieć się badać.
Ale można coś dla niego zrobić wcześniej. W przedszkolach, szkołach są robione bilanse zdrowia dzieci. Mogą służyć ostrzeżeniu – na przykład rodziców – że dziecko należy do grupy ryzyka. Można też przy okazji tych bilansów młodemu człowiekowi tłumaczyć, żeby nawet po ukończeniu szkoły koniecznie się badał. Nie mówiąc już o tym, że takie bilanse to kopalnia wiedzy i danych dla systemu, która dzięki np. big data pozwala zaplanować późniejsze wydatki. Chciałbym też zauważyć, że przejście do pracy po ukończeniu szkoły czy studiów zmienia kompletnie dyspozycyjność czasową, mamy po prostu mniej czasu. I już zupełnie nie myślimy o zdrowotnym rachunku sumienia, o tym, czy jesteśmy tak sprawni jak wcześniej, i chociażby o tym, czy jeszcze zmieścimy się w przysłowiowy garnitur maturalny. A powinniśmy. Drugim momentem, w którym powinniśmy się porządnie zbadać, zbadać też wydolność organizmu, to okolice 40. roku życia. To jest ostatni moment, kiedy możemy się zacząć skutecznie leczyć, niejako uciec przed ostrymi incydentami sercowo-naczyniowymi.
Czy przynajmniej tutaj system daje możliwości?
Na szczęście tak. Wypadamy całkiem nieźle. Podstawowe leki na podwyższony cholesterol – statyny – są tanie. Ezetymib, lek skuteczny w terapii łączonej dla pacjentów mocno zagrożonych, też mamy w akceptowalnej cenie. Podobnie badania, nawet wykonywane prywatnie, nie należą do specjalnie drogich... To są śmieszne pieniądze w porównaniu z wydatkami Polaków na rzeczy niezdrowe. Mamy też ofertę dla pacjentów bardzo zagrożonych, czyli wysokospecjalistyczny program leczenia hipercholesterolemii (tzw. B.101) z najnowszymi i najbardziej skutecznymi lekami (inhibitory PCSK9, inklisiran). Ostatnio ten program stał się dostępny dla pacjentów po przebytych zawałach, co jest bardzo dobrym posunięciem. Gorzej, że cel terapeutyczny w programie odbiega od światowych norm – mówią one, że pacjent powinien mieć poziom cholesterolu LDL poniżej 55 mg na decylitr i mniej, natomiast w Polsce ta norma została określona na 100 mg/dl. Stąd paradoksalnie uzyskując daleki od optimum wynik leczenia, taki pacjent „nie potrzebuje” tych najnowszych leków. Na szczęście mamy sygnały z Ministerstwa Zdrowia, że do końca roku zostanie wprowadzona norma 70 mg na decylitr. Bardzo na to liczymy! To taki pierwszy krok, który jednak umożliwi objęcie najnowocześniejszym leczeniem znacznie większej grupy pacjentów, po prostu przedłuży im życie.