Głowacki, jedyny polski mistrz świata zawodowców, zmierzy się w sobotę w trójmiejskiej Ergo Arenie z Ukraińcem, złotym medalistą z Londynu, mistrzem świata i Europy (9-0, 9 KO). Stawką będzie należący do Polaka (26-0, 16 KO) pas WBO w wadze junior ciężkiej. Pięściarz z Wałcza zdobył go w sierpniu 2015, nokautując w Newark Marco Hucka.
Wszystko wskazuje na to, że w Ergo Arenie będzie naprawdę światowo. Walki na gali Polsat Boxing Night będzie zapowiadał Jimmy Lennon Jr, oprócz Michaela Buffera najsłynniejszy mistrz ceremonii, a z pierwszych rzędów oglądać je będą Witalij Kliczko i Wasyl Łomaczenko. Ten pierwszy, wraz z bratem Władimirem, jest właścicielem grupy K2, którą reprezentuje Usyk, a drugi, dziś już mistrz świata dwóch kategorii wagowych, to przyjaciel Oleksandra.
– A właściwie brat, bo łączy nas coś więcej niż przyjaźń – mówi o dwukrotnym mistrzu olimpijskim Usyk. Wasyl Łomaczenko przyleci z ojcem, Anatolijem, znakomitym trenerem. – To on zbudował mój bokserski kościec, na którym teraz wszystko się opiera – tłumaczy Usyk. W jego narożniku stanie tradycyjnie James Ali Bashir, z którym poznali się podczas obozu treningowego Władymira Kliczki w Austrii i jak twierdzi amerykański trener, polubili.
Krzysztof Głowacki tym razem nie miał kłopotów zdrowotnych, tak jak przed zwycięskimi walkami z Huckiem i Steve’em Cunninghamem. Docenia sukcesy rywala w boksie olimpijskim, ale zawodowym mistrzem świata jest przecież on, a nie Ukrainiec, więc na pewno drażnią go doniesienia, że Usyk uchodzi za faworyta.
Ta walka nie ma faworyta. Obaj mają wystarczająco dużo atutów, obaj są niepokonani, mocno biją i mają twarde charaktery. Głowacki udowadniał to w różnych okolicznościach, nie tylko w ringu. Długo był w cieniu Krzysztofa „Diablo” Włodarczyka, teraz to on jest liderem grupy Sferis KnockOut Promotions i całego polskiego boksu zawodowego.