27-letni Joshua (17-0, 17 KO), złoty medalista igrzysk w Londynie i aktualny mistrz organizacji IBF w wadze ciężkiej, jest wielką gwiazdą na Wyspach Brytyjskich i każda jego walka oczekiwana jest tam z ogromnym zainteresowaniem. Najwięcej mówi się już o pojedynku z Władimirem Kliczką, 29 kwietnia na stadionie Wembley, a przecież w sobotę broni tytułu z Erikiem Moliną (25-3, 19 KO) w Manchesterze. I gdyby nie wygrał, to będzie problem.
Siedem lat starszy Molina, Amerykanin meksykańskiego pochodzenia, przegrał przez nokaut z mistrzem WBC Deontayem Wilderem kilkanaście miesięcy temu oraz wygrał w takim samym stylu z Tomaszem Adamkiem w kwietniu tego roku.
Warto przypomnieć, że do momentu zadania nokautującego ciosu w dziesiątej rundzie przegrywał z Adamkiem na punkty. Teraz obiecuje, że rozprawi się z Joshuą, ale wszystko wskazuje na to, że czeka go lanie, bo blisko dwumetrowy Joshua nie będzie dla niego tak delikatny jak Adamek. Anglik musi jednak być czujny, bo Molina potrafi mocno uderzyć, o czym przekonał się chociażby Wilder.
Na razie jednak najwięcej hałasu robią inni uczestnicy tej gali, Dereck Chisora (26-6, 18 KO) i Dillian Whyte (19-1, 15 KO). Ten pierwszy rzuca na konferencji stołem w rywala, oblewa go wodą, prowokuje do bójki. Wszystko po to, by zwiększyć zainteresowanie pojedynkiem.
Znacznie spokojniej jest w Omaha (Nebraska), gdzie Amerykanin Terence Crawford, (29-0, 20 KO), jeden z najlepszych pięściarzy bez podziału na kategorie wagowe, mistrz wagi junior półśredniej (WBO), kilka godzin po gali w Manchesterze będzie walczył ze swoim rodakiem Johnem Moliną Jr. (29-6, 23 KO).