Krzysztof Włodarczyk: Czas wreszcie być sobą

Krzysztof Włodarczyk zmierzy się w sobotę w Poznaniu z Noelem Gevorem. Jeśli wygra, będzie walczył o mistrzostwo świata i duże pieniądze.

Aktualizacja: 17.05.2017 23:54 Publikacja: 17.05.2017 19:54

Krzysztof Włodarczyk: Czas wreszcie być sobą

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

35-letni Włodarczyk już wie, jak smakują zwycięstwa, ale wie też, jak gorzkie bywają porażki. Jedenaście lat temu pokonał na warszawskim Torwarze Steve'a Cunninghama i zdobył pas IBF w wadze junior ciężkiej. Pół roku później, w katowickim Spodku, stracił go w rewanżu z Amerykaninem. – Nie byłem wtedy sobą. Gdy się obudziłem z letargu, było już za późno – mówił „Rz" po przegranym pojedynku.

W 2010 roku jednak znów był mistrzem, tym razem WBC, po wygranej z Włochem Giacobbem Fragomenim w Łodzi. Pas ten we wrześniu 2014 roku odebrał mu w Moskwie Rosjanin Grigorij Drozd. A „Diablo" znów tłumaczył, że nie był wtedy sobą.

W sobotę, w poznańskiej Arenie jego rywalem będzie urodzony w Armenii Noel Gevor. Jego prawdziwe imię i nazwisko to Norair Mikaeljan. Zmienił je na nazwisko ojczyma, który związał się z jego matką. Khoren Gevor, też Ormianin, był czołowym zawodowcem w wadze średniej, mistrzem Europy, walczył o pas WBO z Arthurem Abrahamem (kolejny Ormianin z niemieckim paszportem), ale został znokautowany. To on od kilku lat stoi w narożniku Noela, jest jego trenerem.

Faworytem będzie Włodarczyk, ale Gevora nie można lekceważyć. Jest dziewięć lat młodszy, wyższy i niepokonany. Sporo potrafi, dobrze porusza się na nogach, umie się bronić. I jest bardzo głodny sukcesu.

Stawką w tym pojedynku jest nie tylko prawo do walki o należący przed laty do Włodarczyka pas IBF z Rosjaninem Muratem Gassijewem. We wrześniu rusza bowiem arcyciekawy turniej z sięgającą 50 mln dolarów pulą nagród, w którym wezmą udział najlepsi pięściarze wagi junior ciężkiej i superśredniej.

Lepszy w pojedynku Włodarczyk (52-3-1, 37 KO) – Gevor (22-0, 10 KO) znajdzie się w tym gronie. Nazwiska uczestników, po ośmiu w obu kategoriach, zostaną ogłoszone dopiero 8 lipca, na gali w Monte Carlo, ale już 26 maja lista będzie zamknięta.

Organizatorzy mają nadzieję, że na starcie staną wszyscy mistrzowie obu kategorii, ale chyba nie będzie to takie proste. Gdyby się jednak udało, to w wadze cruiser zobaczylibyśmy Łotysza Meirisa Briedisa (WBC), Rosjan Murata Gassijewa (IBF) i Denisa Lebiediewa (WBA) oraz Ukraińca Ołeksandra Usyka (WBO). Tym samym prestiż takiej rywalizacji byłby godny finansowej skali tego przedsięwzięcia.

Liczący 50 mln dolarów budżet robi wrażenie, 10 mln dla zwycięzcy również, tym bardziej że najlepsi pięściarze wagi junior ciężkiej nie są w tej kwestii rozpieszczani. Na honoraria w tej kategorii przeznaczono 23,5 mln dolarów, reszta zostanie rozdysponowana w wadze superśredniej.

Za samo wejście do ringu pięściarze dostaną po 400 tys., za zwycięstwo i awans do półfinału bonus w takiej samej wysokości.

Skład turniejowej ósemki jednak wcale jeszcze nie jest pewny, gdyż nie wiadomo, czy telewizja HBO wyrazi zgodę na udział w rywalizacji Usyka, mistrza WBO. Ukrainiec ma z nią ważny kontrakt, a turniej pokaże konkurencyjna stacja Showtime.

Występ Lebiediewa, mistrza WBA, też jest mało prawdopodobny, bo intencją pomysłodawców World Boxing Super Series (WBSS) jest rozszerzenie go na wszystkie kontynenty (co jest chyba niemożliwe), a Rosjanie swojego przedstawiciela w osobie Gassijewa już by mieli.

Być może więc zamiast Lebiediewa propozycję otrzyma tymczasowy mistrz tej organizacji, Kubańczyk Yunier Dorticos. Prawdopodobnie zobaczymy też kogoś z Afryki (np. Ilunga Makabu), być może szansę dostanie Amerykanin Andrew Tabiti.

Sama inicjatywa jest niewątpliwie intrygująca. Czuwać nad nią będą panowie Richard Schaefer, Kalle Sauerland, Matthew Hooper i Roberto Dalmiglio, którzy powołali w tym celu spółkę prawa szwajcarskiego Comosa AG. Wiemy też, że uczestników turnieju powoła specjalna komisja ekspercka. Ćwierćfinały zaplanowano na wrzesień, półfinały z początkiem przyszłego roku, a wielki finał w maju 2018.

Schaefer, kiedyś szwajcarski bankier, później wspólnik Oscara de la Hoi w Golden Boy Promotions, dziś promotor i szef firmy Ringstar Sports, będzie w tym przedsięwzięciu prezesem Comosy na Amerykę. Jego zdaniem WBSS wyniesie boks na wyższy poziom i jest wielką szansą dla wszystkich, którzy uwierzą w jego powodzenie.

Krzysztof „Diablo" Włodarczyk jest na pewno jednym z tych, którzy mają osobisty interes, by ten imponujący rozmachem turniej doszedł do skutku i spełnił związane z nim nadzieje. Aby jednak na tym skorzystać, najpierw musi pokonać Noela Gevora.

Dostał prawdziwie diabelską szansę, oby jej nie zaprzepaścił.

Transmisja bokserskiego wieczoru w Poznaniu w sobotę w Polsacie Sport Fight od 19.30, a w Polsacie Sport od 22.30.

35-letni Włodarczyk już wie, jak smakują zwycięstwa, ale wie też, jak gorzkie bywają porażki. Jedenaście lat temu pokonał na warszawskim Torwarze Steve'a Cunninghama i zdobył pas IBF w wadze junior ciężkiej. Pół roku później, w katowickim Spodku, stracił go w rewanżu z Amerykaninem. – Nie byłem wtedy sobą. Gdy się obudziłem z letargu, było już za późno – mówił „Rz" po przegranym pojedynku.

W 2010 roku jednak znów był mistrzem, tym razem WBC, po wygranej z Włochem Giacobbem Fragomenim w Łodzi. Pas ten we wrześniu 2014 roku odebrał mu w Moskwie Rosjanin Grigorij Drozd. A „Diablo" znów tłumaczył, że nie był wtedy sobą.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Boks
Boks. Polskie pięściarki wywalczyły kwalifikacje olimpijskie
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Boks
Anthony Joshua nokautuje jak dawniej. Kto następnym rywalem?
Boks
Walka Joshua – Ngannou. Miliony na ringu w Rijadzie
Boks
Walka Fury - Usyk. Czekając na cud i szczęście
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Boks
Znany polski bokser przyłapany na dopingu. Jest wieloletnia dyskwalifikacja