Wśród gości pojawili się Skandynawowie i turyści z Europy Zachodniej. Nadal jednak przeważają Rosjanie (26 proc. wszystkich przyjazdów) i Serbowie. Pomimo napiętych stosunków politycznych, Rosjan jest tutaj tylu, że czarnogórski kurort Budva nazywany jest „Moskwą nad morzem", a Montenegro Airlines od marca tego roku zaczęły latać do Moskwy i Sankt Petersburga.

Rosjanie są bardzo cenionymi turystami, ponieważ wydają najwięcej, średnio 104 euro dziennie. Co ciekawe, są tam również Chorwaci i Turcy, którzy na lato uciekają ze swoich krajów przed napływem zorganizowanych wycieczek na wybrzeżach. Pojawiają się także Chińczycy i Arabowie.

To efekt potężnego inwestowania w sieci hotelowe i budowania obiektów o wysokim standardzie. Monstat, czarnogórski instytut statystyczny, podał, że tylko w czerwcu przyjechało tam 144 tys. turystów, o 11 procent więcej, niż w tym samym miesiącu w 2017 roku - pisze Balkan Insider. Kolejne dwa miesiące przyniosły już 22-procentowy wzrost przyjazdów.

Zdaniem ministra turystyki Czarnogóry Pavle Radulovica efekty wzrostu popularności tego kraju, jako nowego kierunku turystycznego, będą spektakularne i przyniosą ponad miliard euro wpływów.

Turystyka jest dla Czarnogóry ważną gałęzią gospodarki, ma 23 procent udziału w PKB i daje pracę 30 procentom zatrudnionych. W planach rządu jest zwiększenie udziału branży w PKB do 30 procent. Przy tym władze kładą nacisk na odejście od wizji taniego kierunku, który jest w stanie zaoferować słońce i plażę (długość wybrzeża to 300 km) i przekształcenie go w turystykę dla wymagających. Dlatego tylko w tym roku ma zostać otwartych 2 tysiące mniejszych i większych hoteli i pensjonatów cztero- i pięciogwiazdkowych. Jeszcze w sierpniu zostanie otwarty luksusowy ośrodek Chedi Lustica Bay w Tivacie. W 2017 zbudowano 33 nowe hotele.