Ostatnia wizyta premiera Izraela Beniamina Netanjahu w Stanach Zjednoczonych odbiła się szerokim echem, a jej przebieg relacjonowały największe światowe media. Jej częścią była debata z ekscentrycznym miliarderem, właścicielem platformy X Elonem Muskiem, którą śledziły miliony ludzi w sieci. Rozmawiano m.in. o zagrożeniach, jakie rodzi korzystanie z najnowszych zdobyczy techniki.
Przekaz tej wizyty był bardzo klarowny: Izrael ma nieść latarnię nowej rewolucji technologicznej. Netanjahu nie zmarnował przy tym okazji, by zaprosić firmy technologiczne do inwestowania w jego kraju, który chce się stać „supermocarstwem sztucznej inteligencji”, wykorzystując ją dla dobra ludzkości. Dziś aż jedna piąta światowych inwestycji w start-upy zajmujące się sztuczną inteligencją ma miejsce w Izraelu – zauważył premier w wywiadzie dla dziennika „Jerusalem Post”.
Czytaj więcej
Diagnoza uwarunkowań wprowadzenia sztucznej inteligencji (AI) w firmie powinna być celem strategicznym, każdej organizacji.
Zapewnił, że Izrael w pełni wykorzysta rozwój tej technologii. Ta medialna deklaracja była dla inwestorów ważnym sygnałem, że w Izraelu czeka na nich bezpieczna przystań, bez obostrzeń i regulacyjnej niepewności, w jakiej tkwi m.in. Europa, ciągle zastanawiająca się, jaką strategię przyjąć wobec coraz bardziej rozpędzonej AI. Zamiast pragmatycznych działań więcej jest dyskusji, debat i sympozjów na forum Unii Europejskiej. Kończą się ogólnymi konkluzjami, aby AI ująć w karby obostrzeń, które z pewnością rewolucji nie przyspieszą.
W ten sposób Europa przegrywa ten nowy etap wyścigu technologicznego już na samym starcie. A gdzie w tym wszystkim znajduje się Polska? Nigdzie. Polityka państwa nie zauważa wyzwań, jakie niesie sztuczna inteligencja nowoczesnej gospodarce. Nie licząc kilku oświadczeń, ogólnych dokumentów i ciekawostek opowiadanych przez grupę ekspertów na różnych konferencjach.