Ceny w polskich kurortach dalej biją rekordy, choć im bliżej końca wakacji tym więcej przecen i promocji

Ceny noclegów w krajowych kurortach poszybowały. Pod koniec sezonu zaczynają się przeceny.

Aktualizacja: 16.08.2016 06:59 Publikacja: 15.08.2016 19:11

Nie ma jeszcze statystyk, które pokazałyby, ilu Polaków, którzy zazwyczaj wypoczywali za granicą, zdecydowało się zostać w kraju. Sądząc jednak po napakowanych plażach i zatłoczonych górskich szlakach, jest ich znacznie więcej niż rok temu.

Powodów, które zniechęcają do wyjazdu za granicę, jest mnóstwo. Najważniejszy to obawa o bezpieczeństwo, odpadają więc Egipt i kraje Afryki Północnej. Turcja stała się mniej atrakcyjna po puczu. Zagrożenie terrorystyczne zniechęca do wyjazdu do Francji.

Mniej czarterów

Prezes gdańskiego lotniska Tomasz Kloskowski ze zdumieniem spostrzegł, że tegoroczny lipiec był pierwszym miesiącem spadku ruchu po 36 miesiącach nieustannego wzrostu. – Przyczyną tej ujemnej dynamiki jest mniejsza liczba pasażerów podróżujących czarterami. Do Turcji, Egiptu czy Tunezji poleciało pięciokrotnie mniej pasażerów niż rok temu. Wyraźnie Pomorzanie postanowili spędzić urlop w kraju – mówi.

Zdaniem analityków Lions Banku niewykluczone, że rodzime kurorty zapełniają się także dzięki programowi 500+, bo więcej ludzi w tym roku było stać na wakacje.

Jak wynika z analizy Trivago, Polska jako bezpieczne miejsce na spędzenie wakacji coraz częściej zwraca także uwagę turystów zagranicznych. Do Kołobrzegu, Międzyzdrojów i Gdańska najchętniej przyjeżdżają Niemcy, Gdańsk i Sopot są popularne wśród Norwegów, Szwedów i Finów. Najczęściej przebywają tam pięć–siedem dni i płacą 100–180 euro za nocleg. To dlatego właśnie zapełniły się plaże nad Bałtykiem i mazurskie mariny.

Urlop w Polsce wcale nie jest tańszy niż za granicą. Noclegi w najbardziej atrakcyjnych miejscowościach na Wybrzeżu wcale nie kosztują mniej niż np. w Bułgarii czy Chorwacji. Lions Bank w analizie cen napisał o wywindowanych stawkach, jakich żądają właściciele kwater i zarządzający hotelami. Wg analityków banku nocleg w Świnoujściu w dobrym hotelu to wydatek 640 zł, w Karpaczu 327 zł, a wszystkie stawki przebija Zakopane, gdzie przeciętnie trzeba zapłacić 1141 zł.

Ale z tych samych miejscowości spływają jeszcze oferty promocyjne na drugą połowę sierpnia. W czterogwiazdkowym hotelu w Gdańsku, który reklamuje się jako „rodzinne spa", można się zatrzymać za 279 zł za dobę, a nie za 560, jak jeszcze tydzień temu. W Doris Spa w Kołobrzegu za 379 zł zamiast 469. W górskich Murzasichlach za pokój zapłacimy 159 zł, a nie 250, jak oferowano dwa tygodnie temu. Jeszcze taniej jest w czterogwiazdkowym Hotel Europa Business & Spa – 199 zł zamiast 491 zł. W Turniach w Poroninie można wypocząć za 179 zł za noc, a nie za 300. Staniały noclegi i pobyty także na Suwalszczyźnie: Hotel Warszawa Spa & Resort na początku sezonu kasował od gości po 365 zł za noc, teraz jest to 189 zł. I są to pokoje z pełnym wyżywieniem, a dzieci do 12 lat mają pobyt gratis.

Bo sezon za krótki

Zdecydowanie staniał transport. Tańsze są paliwa, zwłaszcza na południu kraju. Pojawiła się oferta tanich lotów po Polsce od LOT po Ryanaira i Sprint Aira. Z Krakowa do Gdańska bądź na mazurskie lotnisko Szymany można kupić bilet już od 49 zł za podróż w jedną stronę. Polskim Busem można dotrzeć do miejsca przeznaczenia na terenie Polski już za kilkanaście złotych.

Oczywiście hotelarze i restauratorzy starają się jak najbardziej skorzystać z tego boomu na polską turystykę. I wcale nie chodzi o miejsca ekskluzywne. Ceny poszybowały więc do granic absurdu.

W małym sklepiku przy śluzie na Guziance w Rucianym czekolada kosztuje 40 zł („bo niemiecka"), opakowanie 20 dkg borówki amerykańskiej – 8,50 zł, tyle samo kawałek sandacza z frytkami w barze w Karwicy Mazurskiej. Kilogram wędzonego węgorza w Nidzie to wydatek 135 zł. Tyle ile na ekskluzywnym warszawskim bazarze na Polnej. I o ponad 30 proc więcej niż na Kaszubach. Wstęp do mazurskiego parku tematycznego Galindia to wydatek 10 zł od osoby, ale atrakcje słabsze niż kiedyś, gdy w tej kwocie był także talon na napoje. Nawet w grotach mniej straszy niż wtedy, kiedy było taniej.

Dlaczego jest tak drogo? Najczęstsza odpowiedź: bo sezon jest krótki.

Opinia

Radosław Damasiewicz, Travelplanet.pl

Jeśli wakacje w Polsce, to przede wszystkim Bałtyk – to miejsce znalazło się na pierwszym miejscu tegorocznych wakacyjnych wyborów Polaków. Krajowe wybrzeże wybrała ponad połowa ankietowanych przez SW Research, naszego partnera w przygotowaniu tegorocznego raportu. Natomiast z rezerwacji dokonanych za pośrednictwem Travelplanet.pl widać, że ten kierunek wybrało aż 70 proc. urlopowiczów. Nie przekonuje przy tym opinia, że polscy urlopowicze wybierają wakacje w kraju, a nie zagraniczne, bo szybciej można tam dojechać. Czas podróży samochodem ze środkowej Polski nad Bałtyk, czyli ok. 3 godzin, jest dokładnie taki sam jak czas lotu samolotem do któregoś ze śródziemnomorskich kurortów. Nie do końca prawdą jest również to, że w Polsce jest taniej niż za granicą. Polacy wyjeżdżają za granicę do hoteli cztero–pięciogwiazdkowych. A w Polsce jest to standard zero–trzy gwiazdki.

Nie ma jeszcze statystyk, które pokazałyby, ilu Polaków, którzy zazwyczaj wypoczywali za granicą, zdecydowało się zostać w kraju. Sądząc jednak po napakowanych plażach i zatłoczonych górskich szlakach, jest ich znacznie więcej niż rok temu.

Powodów, które zniechęcają do wyjazdu za granicę, jest mnóstwo. Najważniejszy to obawa o bezpieczeństwo, odpadają więc Egipt i kraje Afryki Północnej. Turcja stała się mniej atrakcyjna po puczu. Zagrożenie terrorystyczne zniechęca do wyjazdu do Francji.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Biznes
Igor Lewenberg, właściciel Makrochemu: Niesłusznie objęto nas sankcjami
Biznes
Wojna rozpędziła zbrojeniówkę
Biznes
Standaryzacja raportowania pozafinansowego, czyli duże wyzwanie dla firm
Biznes
Lego mówi kalifornijskiej policji „dość”. Poszło o zdjęcia przestępców
Biznes
Rząd podjął decyzję w sprawie dyplomów MBA z Collegium Humanum