Triumf talibów w Afganistanie obserwuje cały świat. Jakie znaczenie ma sytuacja w tym kraju dla Rosji? Jak na to patrzą w Moskwie?
Na szczęście Rosja nie obstawiała żadnej ze stron konfliktu i dzięki Bogu nie ponosi żadnej odpowiedzialności za sytuację w tym kraju. To, co się tam stało, nie było zaskoczeniem dla władz rosyjskich. W Moskwie nikt nie miał wątpliwości, że opuszczenie Afganistanu przez Amerykanów będzie oznaczało objęcie władzy przez talibów. Nie stanowią oni dużego zagrożenia dla Rosji, bo interesuje ich Afganistan, nie zamierzają prowadzić ekspansji. Zagrożeniem mogą być te islamistyczne ugrupowania, które znajdują się w Afganistanie i wezmą na celownik państwa sąsiednie: Uzbekistan i Tadżykistan. Wiele będzie zależało od tego, jak potoczą się relacje talibów z tymi ugrupowaniami i czy będą im pomagać.
Dla krajów Azji Środkowej to nowa rzeczywistość. Po drugiej stronie wśród islamistów jest wielu Uzbeków i Tadżyków. Poradzą sobie bez Rosji?
Kraje Azji Środkowej były przekonane, że talibowie tak szybko nie przejmą władzy. Bez rosyjskiego wsparcia raczej sobie nie poradzą, ale Rosja bez wątpienia pomoże. Myślę, że najważniejsze działania Rosji będą skierowane na to, by uszczelnić granicę tych państw z Afganistanem. Dzisiaj zdolności Rosji i jej azjatyckich sojuszników do odparcia ofensywy z południa są znacznie większe niż 20 lat temu. Myślę, że panicznych nastrojów w Azji Środkowej z tego powodu nie ma. Ostatnie wspólne tadżycko-uzbecko-rosyjskie manewry były właśnie po to, by wzmocnić zdolności bojowe. A w razie potrzeby rosyjska baza wojskowa w Tadżykistanie zostanie poszerzona.
Czyli tych kilka tysięcy żołnierzy rosyjskich w Tadżykistanie może nie wystarczyć?