Na tej samej zasadzie nigdzie nie przypisuje się takiego znaczenia NATO jak w Polsce. Za kluczowy czynnik bezpieczeństwa ocenia sojusz 84 proc. z nas wobec 64 proc. Amerykanów, 68 proc. Niemców i znów jedynie 52 proc. Francuzów.
Ale to uczucie w znacznym stopniu nieodwzajemnione. Średnio tylko 45 proc. respondentów w pozostałych 10 badanych krajach uważa, że Polska jest godnym zaufania partnerem. To najgorszy wynik poza Turcją (23 proc.). Podczas gdy 76 proc. Polaków uważa, że na Ameryce można polegać, jedynie 57 proc. Amerykanów mówi to samo o Polsce. Na Polsce jest też gotowych polegać katastrofalnie mało Niemców – 32 proc. (68 proc. Polaków ufa Niemcom), ale też jedynie 31 proc. Holendrów i 41 proc. Francuzów.
Trudno tego nie wiązać z bilansem rządów PiS w ostatnich sześciu latach. Aż 61 proc. Polaków obawia się o stan demokracji nad Wisłą: z tego dla 31 proc. jest ona obarczona słabościami, a 30 proc. uważa, że znalazła się wręcz w niebezpieczeństwie. Tylko 5 proc. z nas twierdzi, że system demokratyczny działa „znakomicie", a dla 28 proc. „raczej dobrze". To najgorszy wynik wśród 11 badanych krajów poza, rzecz ciekawa, Włochami. Tu aż 65 proc. drży o demokrację. Ale w epoce Trumpa, brexitu czy rosnących wpływów Marine Le Pen przetrwanie demokracji nigdzie nie jest oczywiste. W Niemczech o jej stan martwi się 35 proc. pytanych, w Ameryce 38 proc., we Francji 45 proc.
Z kwestią demokracji powiązana jest ocena autorytarnych Chin. Autorzy analizy zwracają uwagę, że administracja Joe Bidena nie zdołała odbudować pozycji, jaką w światowej opinii publicznej Ameryka miała przed katastrofą pandemii. Średnio już tylko 62 proc. pytanych uważa USA za najbardziej wpływowy kraj świata, ale już 20 proc. przypisuje taką ocenę Chinom, 14 proc. – Unii, a 4 proc. – Rosji. Główną rozgrywającą potęgę widzi w Pekinie aż 32 proc. Włochów, 28 proc. Francuzów, 22 proc. Niemców i 15 proc. Polaków.
Chiński partner
Co znaczące, gdy świat coraz mocniej dzieli starcie Ameryki z Chinami, aż 34 proc. Polaków uważa, że wpływy ChRL są „generalnie pozytywne" lub „bardzo pozytywne" (44 proc. jest przeciwnego zdania). Tylko w Hiszpanii i Włoszech (po 36 proc.) Chińczycy zbierają pozytywne noty u większej liczby pytanych. Taką ocenę podziela ledwie 20 proc. Niemców mimo bliskich relacji biznesowych Berlina i Pekinu (we Francji 24 proc., w Wielkiej Brytanii 25 proc.). Podczas gdy 70 proc. Amerykanów uważa Chiny za „rywala", a tylko 15 proc. za „partnera" (co trudno nie przypisać dziedzictwu administracji Trumpa), to w Polsce tylko 31 proc. przypisuje Pekinowi to pierwsze, negatywne, określenie, a aż 45 proc. – drugie.
Efektem innej historii są też różnice w oczekiwaniach co do polityki gospodarczej we wspólnocie atlantyckiej. 32 lata po upadku komunizmu, pod względem mentalności pozostajemy w znacznej mierze społeczeństwem na dorobku. Gdy Polacy są pytani o priorytety, jakich oczekują po działaniach rządu, na pierwszym miejscu wskazują obniżenie podatków. Tymczasem w USA, Niemczech czy Wielkiej Brytanii to ograniczenie ubóstwa. We Francji – efekt poczucia przegranej z powodu globalizacji – najważniejsze pozostaje „utrzymanie czy przywrócenie produkcji przemysłowej w kraju".