33-latek po raz ostatni wystąpił w drużynie narodowej jesienią 2015 roku. Kilka tygodni po meczu z Armenią, której strzelił dwa gole, Benzema trafił do aresztu pod zarzutem udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i próby wyłudzenia okupu od Mathieu Valbueny. Miał grozić koledze z kadry upublicznieniem sekstaśmy, choć upiera się, że grał w tej sprawie raczej rolę mediatora.
Francuzi długo przymykali oczy na arogancję Benzemy, niechęć do śpiewania „Marsylianki" (jego zdaniem nawołuje do wojny) oraz zarzuty o korzystanie z usług nieletniej prostytutki, ale już oskarżenia o szantaż przemieniły go w oczach wielu w piłkarza wyklętego.
Może wróciłby do łask wcześniej, gdyby przed Euro 2016 nie wystąpił wobec selekcjonera z oskarżeniem, że ten ugiął się pod presją rasistów i wyrzucił z kadry zawodnika o algierskich korzeniach. Prawdopodobnie to bardziej ubodło Dechampsa niż sprawa rzekomego szantażu, która sądowego finału doczeka się dopiero w październiku.
Benzema to dziś podobno dobry ojciec i chwalący sobie życie rodzinne domator, który dorósł do roli lidera Realu Madryt. Francuz jest dziś jednym z najlepszych napastników świata i zdaje sobie z tego sprawę, bo rok temu pytany o rodaka Oliviera Giroud wypalił: – Nie porównujmy kartingu z Formułą 1.
Deschamps często powtarzał, że jego reprezentacja nie jest grupą najlepszych piłkarzy w kraju, ale zespołem złożonym z zawodników, którzy potrafią stworzyć najlepszą drużynę. W tym kontekście właściwie nie wiadomo, dlaczego zdecydował się na powrót Benzemy. Czy wewnętrzną przemianę przeżył piłkarz, czy jednak zmienił się Deschamps?