Joe Biden pokazuje miejsce Władimira Putina

Prezydent USA chce z pozycji siły ustalić z Kremlem reguły gry, aby mieć wolne ręce w konfrontacji z Chinami.

Aktualizacja: 16.04.2021 06:10 Publikacja: 14.04.2021 19:32

Najważniejszą kartą w rozgrywce prezydenta Joe Bidena z Rosjanami jest Ukraina

Najważniejszą kartą w rozgrywce prezydenta Joe Bidena z Rosjanami jest Ukraina

Foto: AFP

Joe Biden daje sobie czas. We wtorek w drugiej od przejęcia władzy rozmowie telefonicznej z rosyjskim przywódcą zaproponował bezpośrednie spotkanie, ale „za kilka miesięcy". Czas chce wykorzystać na pokazanie, jakimi dysponuje atutami, aby zmusić Rosję do ustępstw. To nie będzie więc próba „resetu" z Władimirem Putinem, jak to zrobili George W. Bush, Barack Obama i Donald Trump.

Ukraina i Morze Czarne

Najważniejszą kartą w talii Bidena jest Ukraina. Taki układ wymusiła sama Moskwa, gromadząc w Donbasie i na Krymie najwięcej żołnierzy od 2014 r. We wtorek zarówno sekretarz NATO Jens Stoltenberg, jak i sekretarz stanu USA Antony Blinken spotkali się w Brukseli z szefem ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kulebą. Główne przesłanie: Sojusz przeanalizuje podanie o członkostwo Ukraińców. Choć jest wciąż mało prawdopodobne, aby Biden wrócił do idei Busha przyjęcia Kijowa do paktu, taka groźba oznaczająca definitywne przekreślenie planów odbudowy rosyjskiego imperium przez Putina może być mocnym atutem w negocjacjach z Kremlem nowych reguł współpracy.

Biden chce też odsunąć na bok tzw. format normandzki negocjacji z Rosją opierający się na od dawna martwym porozumieniu z Mińska. W miejsce gotowych do ustępstw Niemiec i Francji pojawiłaby się Ameryka – mało przyjemna perspektywa dla Putina.

Ale równie przerażająca jest dla Rosjan perspektywa umocnienia się Ameryki na Morzu Czarnym. W tym celu Biden podjął rozmowy z prezydentem Turcji Recepem Erdoganem. Chodzi o to, aby ruch statków w budowanym Kanale Stambulskim nie był ograniczony protokołem z Montreux z 1936 r., jak to jest z Bosforem. Jednocześnie po 2 tygodniach oczekiwań na ten akwen wchodzą w czwartek dwa okręty wojenne USA.

Sankcje

Nad Białorusią wiszą z kolei sankcje na dziewięć firm petrochemicznych, które rzucą na kolana rosyjskiego sojusznika, jeśli Aleksander Łukaszenko nie uwolni do końca kwietnia więźniów politycznych. Jeszcze szybciej sankcje na samą Rosję Waszyngton może wprowadzić za rosyjski cyberatak na cele w USA sprzed kilku miesięcy. Ma mu towarzyszyć uderzenie Ameryki w cyberprzestrzeni na Rosję.

Jak miecz Damoklesa nad Rosją wiszą też sankcje na konsorcjum budujące Nord Stream 2. W poniedziałek rzecznik ambasady USA w Berlinie podkreślił, że Ameryka użyje „wszelkich środków", aby zatrzymać wart 10 mld dol. i ukończony w 95 proc. projekt. Naciska na to też Kongres.

Wreszcie Biden, który wstrzymał planowane przez Donalda Trumpa wycofanie jednej trzeciej amerykańskich wojsk z Niemiec, może umocnić kontyngent USA w Polsce, państwach bałtyckich czy Rumunii. Apeluje o to były sekretarz obrony Mark Esper. Co znaczące, Biden do tej pory nie zadzwonił do Andrzeja Dudy w tej sprawie: sygnał wagi, jaką przywiązuje do zasad państwa prawa.

Zbrojenia i wycofywanie

Do czego Biden chce wykorzystać takie karty? Jego rzeczniczka Jen Psaki powiedziała, że chodzi o zbudowanie „przewidywalnych" relacji z Rosją. A więc takich, które pozwolą Ameryce skoncentrować się na najważniejszym: konfrontacji z Chinami. Waszyngton liczy więc na uwolnienie się od wyścigu zbrojeń z Moskwą: Biden już zgodził się na przedłużenie o pięć lat umowy o redukcji atomowych pocisków balistycznych New Start.

Współpraca Kremla w sprawie powstrzymania programu atomowego Iranu ma z kolei wybawić Amerykę od kosztownego zaangażowania na Bliskim Wschodzie. W tym samym kierunku idzie zapowiedź zakończenia 11 września 20-letniej wojny w Afganistanie, która pochłonęła biliony dolarów amerykańskich podatników. Wroga postawa Moskwy i tu może pokrzyżować plany Bidena.

Moskwa czeka

Co na to Putin? Na razie trzyma karty przy piersiach, jakby chciał zobaczyć, jak bardzo Biden potrzebuje Rosji i ile może tu Moskwa ugrać. W środę rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zapytany o ewentualną datę i miejsce spotkania stwierdził jedynie, że omawianie szczegółów jest „przedwczesne". Nie chciał nawet potwierdzić, czy Putin przyjmie zaproszenie.

Dziennik „Kommiersant" uważa wręcz, że jeżeli USA rzeczywiście wprowadzą sankcje wobec Rosji, o żadnym spotkaniu nie będzie mowy. Jednocześnie rosyjski MSZ uspokaja, że kraj jest gotowy na najbardziej drastyczne restrykcje, jak odłączenie od systemu bankowego SWIFT. Zdaniem szefowej banku centralnego Olgi Skorobogatowej Rosja ma już własny system płatniczy Mir. Funkcjonuje on jednak wyłącznie w Rosji oraz na Białorusi, w Armenii, Kazachstanie i Kirgizji.

Odpowiedź Kremla koncentruje się też na Ukrainie. Ma pokazać, że odpowiedzialność za wzrost napięcia ponosi Zachód. W środę sekretarz Rady Bezpieczeństwa Rosji Nikołaj Patruszew stwierdził nawet, że USA wysłały na Ukrainę „ponad pięć samolotów wojskowo-transportowych". Zarzucił też Ukrainie, że przygotowuje operację wojskową dla odzyskania Krymu.

Helsinki, Wiedeń

W tej sytuacji telefon od Bidena nie jest w Moskwie odbierany z nadzieją na reset w relacjach z USA. – To był wyłącznie amerykański chwyt, Biden upozorował wyciągnięcie ręki, bo chce ubezwłasnowolnić Putina w sprawach ukraińskich. Celem USA jest przygotowanie do rozmieszczenia jednej lub dwóch baz wojennych nad Dnieprem. Są jednak czerwone linie, po przekroczeniu których może dojść do o wiele poważniejszych konsekwencji niż w 2014 r. Politycy w Rosji nic dobrego od relacji z USA nie oczekują – mówi „Rzeczpospolitej" Aleksiej Muchin, politolog związany z Kremlem. Ale dodaje: Ukraina nie jest państwem suwerennym, jej problemy będziemy rozwiązywali z Waszyngtonem, Brukselą, Berlinem, Paryżem czy Ankarą. Ale nie z Kijowem.

Na razie nie wiadomo, nie tylko czy i kiedy, ale i gdzie miałby się odbyć szczyt. Zaraz po rozmowie z Bidenem Putin zadzwonił do prezydenta Finlandii: organizacja spotkania w Helsinkach byłaby odwołaniem do wielu rozmów na szczycie, gdy jak w 1975 r. (Breżniew–Ford) ZSRR występował jak równy z równym z USA. Czy Ameryka zgodzi się na taki gest wobec partnera z 13 razy mniejsza gospodarką, nie wiadomo. Ma alternatywę: do organizacji spotkania zgłosiła się stolica Austrii.

Joe Biden daje sobie czas. We wtorek w drugiej od przejęcia władzy rozmowie telefonicznej z rosyjskim przywódcą zaproponował bezpośrednie spotkanie, ale „za kilka miesięcy". Czas chce wykorzystać na pokazanie, jakimi dysponuje atutami, aby zmusić Rosję do ustępstw. To nie będzie więc próba „resetu" z Władimirem Putinem, jak to zrobili George W. Bush, Barack Obama i Donald Trump.

Ukraina i Morze Czarne

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?