Informację o tym, że 50-letni Sousa prowadzi negocjacje z PZPN, jako pierwszy podał już w środowe popołudnie włoski dziennikarz Sky Sports Gianluca Di Marzio. Kiedy agent Portugalczyka Hugo Cajuda zamieścił na Instagramie zdjęcie Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, stało się jasne, że wizyta w Polsce nie jest przypadkowa. Fotografia najpierw szybko zniknęła, potem wróciła z dopiskiem, że została zrobiona rok temu, ale nikt w to nie uwierzył. Kilka godzin później Zbigniew Boniek krążącą w mediach plotkę potwierdził.
Kadry nie poprowadzi więc – jak można było przypuszczać – żaden z włoskich trenerów, ale człowiek mocno związany z Italią. Jako piłkarz z Juventusem zdobył mistrzostwo i krajowy puchar (1995), a rok później triumfował w Champions League. Grał też w Interze i Parmie, a jako trener prowadził Fiorentinę, której zawodnikami byli Jakub Błaszczykowski i Bartłomiej Drągowski.
Trener, jakich wielu
Jego dokonania piłkarskie robią wrażenie (wygrał też Ligę Mistrzów z Borussią Dortmund w 1997 r., pokonując... Juve), ale dorobek szkoleniowy na kolana już nie rzuca.
Sousa był jednym z przedstawicieli portugalskiego złotego pokolenia, które w 1989 roku sięgnęło po mistrzostwo świata do lat 20 (należeli do niego m.in. Fernando Couto i Joao Pinto), a przez kolejną dekadę stanowiło o sile dorosłej reprezentacji. Sousa pojechał na trzy duże turnieje – Euro 1996 i 2000 (przywiózł brąz) oraz mundial 2002, po którym nękany kontuzjami zakończył karierę.
Zespół, z którym wygrał młodzieżowy mundial, trenował Carlos Queiroz, po latach Sousa został jego asystentem w pierwszej reprezentacji. Uczył się u jego boku przez pięć miesięcy, po czym zaczął pracę na własny rachunek.