– Szpital tymczasowy na stadionie PGE Narodowy będzie miał docelowo 1,2 tys. łóżek, w tym 100 łóżek OIOM – oświadczył pod koniec października szef KPRM Michał Dworczyk. Tego dnia oficjalnie ruszała placówka na stadionie, przedstawiana jako symbol walki z pandemią. Ostateczna liczba miejsc może się jednak okazać dużo niższa.
Wiadomo to dzięki posłom KO Dariuszowi Jońskiemu i Michałowi Szczerbie. Badając kulisy funkcjonowania placówki, dotarli oni do decyzji premiera Mateusza Morawieckiego z 11 grudnia, wydanej zarządzającej stadionem spółce PL.2012+.
To już trzecia decyzja w tej sprawie. Pierwszą premier wydał 19 października w wątpliwy sposób, bo po tym, gdy ruszyły już prace na stadionie. Polecił w niej spółce PL.2012+ przystosowanie terenu dla szpitala tymczasowego. W kolejnej decyzji z 3 listopada sprecyzował, że w szpitalu ma być od 1 do 1,2 tys. łóżek.
Najnowsza decyzja znacznie poluzowała ten przedział. 11 grudnia Morawiecki określił pojemność szpitala na „od 500 do 1200 łóżek".
Skąd ta zmiana? „Rolą szpitali rezerwowych jest przyjmowanie pacjentów wtedy, gdy wyczerpią się możliwości szpitali tradycyjnych. Zapotrzebowanie na łóżka, które muszą pozostać w stanie gotowości na Stadionie Narodowym, jest uzależnione od liczby zachorowań w Polsce i wynika z bieżącej sytuacji i wydolności szpitali tradycyjnych" – informuje nas Centrum Informacyjne Rządu