Późnym wieczorem w stołecznych komisariatach brakowało miejsc, więc kolejnych protestujących stawiano pod ścianą na dziedzińcu. Przez kilka godzin musieli trzymać ręce podniesione do góry, ze świadomością, że z tyłu stoją uzbrojeni funkcjonariusze MSW. Zdjęcia i nagrania, które powstały dzięki mieszkańcom pobliskich budynków, wstrząsnęły Białorusią podobnie jak zdjęcia rannych i torturowanych tuż po wyborach 9 sierpnia. Ale tym razem reżim Aleksandra Łukaszenki pobił wszystkie własne rekordy. Mińskie centrum obrony praw człowieka „Wiosna" (od lat prześladowane przez władze) podaje, że w trakcie niedzielnych protestów aresztowano aż ponad tysiąc osób.

Niezależne białoruskie media sporządziły już nawet „listę znanych osobowości", które trafiły za kraty. Znaleźli się wśród nich miss Białorusi z 2008 roku Olga Chiżynkowa, znany aktor Aleksander Żdanowicz, który wielu Białorusinom kojarzy się z „Kałychanką" (wieczorynką) w rządowej stacji, srebrny mistrz olimpijski w dziesięcioboju Andrej Krawczenko, wielokrotny mistrz Białorusi w kick-boxingu Iwan Ganin, jeden z najbardziej znanych współczesnych reżyserów Juryj Dziwakou oraz kilku wybitnych białoruskich muzyków, takich jak Andruś Takindang czy Paweł Arakelan. Tych ostatnich aresztowano prawdopodobnie za to, że niemal codziennie odwiedzali mieszkańców różnych stołecznych dzielnic, gromadzili tłumy i śpiewali „zakazane piosenki".

Obrońcy praw człowieka alarmują, że w poniedziałek za kratami na Białorusi znajdowało się co najmniej 60 lekarzy, aresztowanych jeszcze podczas protestu lekarzy, gdy dołączyli do tradycyjnego sobotniego marszu kobiet. Funkcjonariusze OMON nie oszczędzili nawet wybitnych specjalistów, na których barkach trzyma się białoruska służba zdrowia. Chodzi m.in. o chirurga-onkologa Aleksandra Minicza, kardiolog Olgę Kornieewą oraz jednego z najlepszych białoruskich psychiatrów Sergieja Popowa. Za kraty trafił nawet kierownik jednego z mińskich szpitalnych oddziałów ratunkowych.