Od czwartku przeciwko wyrokowi w dziesiątkach polskich miast odbywają się protesty. Uczestnicy do niedzieli spotykali się na ogół w okolicach lokalnych siedzib Prawa i Sprawiedliwości. W Warszawie demonstrujący gromadzili się też np. w okolicach willi Jarosława Kaczyńskiego na Żoliborzu. Dowiedz się więcej: Protesty w ponad 60 miastach w Polsce. „To jest wojna!” W niedzielę protesty w dużej części przeniosły się pod kościoły czy kurie diecezjalne. „Hańba", „Myślę – czuję – decyduję", „Aborcja jest OK", „Moje ciało, mój wybór", „Piekło kobiet". To tylko niektóre z haseł na transparentach. Niektóre z nich zaczęły też pojawiać się na murach kościołów. Protesty rozlewają się również na mniejsze miejscowości.

We wtorek liderki Strajku Kobiet przedstawiły swoje postulaty. Jak relacjonuje Onet, Marta Lempart mówiła, że organizacja domaga się, by „oświadczenie pani Przyłębskiej było traktowane jak oświadczenie pani Przyłębskiej, a nie jak orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego”.

- Chcemy prawdziwego Trybunału Konstytucyjnego, chcemy prawidłowego Sądu Najwyższego, chcemy prawdziwego Rzecznika Praw Obywatelskich, chcemy nowelizacji budżetu, chcemy kasy na ochronę zdrowia, chcemy kasy dla pracowników, chcemy pomocy dla przedsiębiorców, chcemy pomocy dla sektora kultury, chcemy pełni praw kobiet, chcemy legalnej aborcji, chcemy edukacji seksualnej, chcemy antykoncepcji, chcemy pełni praw człowieka, chcemy poszanowania praw osób z niepełnosprawnościami - wymieniała Lempart w nagraniu, opublikowanym na instagramowym profilu Strajku Kobiet.

- Chcemy świeckiego państwa, w tym zaprzestania finansowania Kościoła z budżetu - dodała Lempart, podkreślając konieczność wyprowadzenia lekcji religii ze szkół. - Chcemy dymisji rządu i powołujemy Radę Konsultacyjną, tak jak na Białorusi, która będzie pracować nad tym, jak posprzątać ten burdel, który PiS nam tu urządził - dodała.