Sędzia Barrett, diablica wcielona - rozmowa z prof. Andrzejem Brykiem

Katolicy w Ameryce w istocie byli dyskryminowani do połowy XX wieku – mówi prof. Andrzej Bryk z UJ.

Publikacja: 26.10.2020 17:15

Amy Coney Barrett

Amy Coney Barrett

Foto: AFP

Trwają przesłuchania przed Senatem Amy Coney Barrett kandydatki Donalda Trumpa na sędziego Sądu Najwyższego. Skąd tak duże kontrowersje wokół tej osoby? Czy jako prawnik nie spełnia kryteriów przynależności do tak szacownego gremium?

Prof. Andrzej Bryk: Absolutnie spełnia. Jej kompetencje są wyjątkowe. Barrett jest sędzią sądu apelacyjnego dla stanów Wisconsin, Illinois i Indiany, profesorem prawa Uniwersytetu Notre Dame. Terminowała u Antonina Scalii, jednego z najwybitniejszych konserwatywnych sędziów w USA, zmarłego w 2016 r. Spełnia wszystkie kryteria merytoryczne, aby objąć ten urząd.

To skąd te kontrowersje?

Jest konserwatystką i katoliczką wierną magisterium Kościoła. Ale konserwatyzm i taki katolicyzm to w USA w konfrontacji z liberalną lewicą mieszanka wybuchowa. Zmobilizowały się przeciw Barrett organizacje LGBT i zwolennicy aborcji. W czasie przesłuchań na sędziego apelacyjnego demokratyczna senator Dianne Feinstein stwierdziła: „dogmatyzm [katolicki ] głośno przemawia przez panią i to jest problemem". Zaprotestowali senatorzy republikańscy i konstytucjonaliści, też liberalni, argumentując, że takie oskarżenie to stosowanie niekonstytucyjnego „testu religijnego" przy obejmowaniu stanowisk publicznych. Usiłowania, by stosować go do katolików, są jednak obecnie w Stanach Zjednoczonych, a także w Europie, już nagminne. Republikanie przekonują , że nominacja Barrett będzie gwarantem ukrócenia konstytucyjnego woluntaryzmu sędziów. Demokraci, że zniszczy najważniejsze zdobycze liberałów ostatniego półwiecza, głównie konstytucyjne prawo do aborcji, małżeństwa homoseksualnego i ustawę zdrowotną zwana Obamacare.

Bycie katolikiem w USA to chyba nic złego. Prezydent John Kennedy nim był, obecny kandydat na prezydenta Joe Biden też tak deklaruje i nikt nie ma z tym problemu. Dlaczego właśnie katolicyzm Barrett przeszkadza?

To stary problem Ameryki. Katolicy byli dyskryminowani w istocie do połowy XX w., ale szło bardziej o konflikt lojalności: papież czy republika. Dzisiaj Ameryka jest kulturowo inna, a jeszcze doszła różnica między nominalnym katolicyzmem, jak u Kennedy'ego czy Bidena, akceptującego np. aborcję, a tym zgodnym z magisterium Kościoła. Dominujący kod kulturowy elit po rewolucji kontrkulturowej 1968 r. stał się liberalno-lewicowy, czyli „postępowy", tolerujący publicznie jedynie „otwarty" katolicyzm liberalny, akceptujący aborcję czy małżeństwo osób tej samej płci, czyniący z wiary znak kulturowej tożsamości i rodzaj psychoterapii duchowej.

Czyli osoba sędzi Barett nie odpowiada tak zdefiniowanej koncepcji?

Barrett sprzeciwia się aborcji i małżeństwu osób jednopłciowych jako prawom konstytucyjnym, a dla liberalnej lewicy to dogmaty „wiary". W orzeczeniu Obergefell v. Hodges z 2015 r., uznającym małżeństwo osób tej samej płci za konstytucyjne, większość (pięciu do czterech) sędziów SN uznała, że wyrażanie innych poglądów jest nieakceptowanym przesądem. Według Barrett konstytucja gwarantuje wolność słowa, myśli, religii, prawa do swobodnego zrzeszania się i wolności wychowania dzieci zgodnie z poglądami rodziców, a ich neutralizowanie ideologicznie inspirowaną edukacją publiczną czy orzecznictwem sądów traktuje jako bezprawie. Sprzeciwia się interpretacji konstytucji uderzającej w wolność religijną i zmuszaniu ludzi i instytucji do zachowań sprzecznych z ich sumieniami i wiarą.

Ale przecież konstytucja USA chroni wolności religijne, ortodoksyjny katolicyzm również.

Obok kwestii rasowych, imigracyjnych i opłacalności globalizacji to obecnie główny front walki kulturowej i politycznej w Ameryce. Konstytucja chroni ciągle jeszcze w interpretacji SN ludzi religijnych w konkretnych sytuacjach, np. odmowy płacenia w Obamacare za aborcję czy środki antykoncepcyjne dla pracowników przez organizacje katolickie, ale już np. nie w kwestii adopcji dzieci przez pary homoseksualne. To pokazuje, że fundamentalne sprawy egzystencjalne zależą od układu sił w SN. Na przykład klauzule religijne pierwszej poprawki do połowy XX w. były całością. Federalne wyznanie było zakazane, by zagwarantować wolność religijną wszystkich w sferze publicznej. Dominująca dzisiaj liberalno-lewicowa jej interpretacja, np. w kulturze masowej, twierdzi, że jej celem jest ochrona społeczeństwa przed przekazem religijnym jako bigoteryjnym, ograniczając np. publiczną autonomię instytucji religijnych czy prawa rodziców do wychowywania dzieci. Ten konflikt nakłada się na spór między zwolennikami tzw. oryginalnej, zgodnej z intencjami jej twórców, interpretacji konstytucji a zwolennikami jej elastycznej interpretacji. W 2016 r. sędziego Antonina Scalii powiedział: Ten sąd może zrobić wszystko, nawet w dziedzinach o których konstytucja nic nie mówi jak aborcja czy tzw. małżeństwo homoseksualne.

Co się stało z amerykańską konstytucją, że stała się polem tak dużego światopoglądowego starcia?

W 1951 r. sędzia SN Robert Jackson, notabene główny prokurator amerykański w Trybunale Norymberskim, na pytanie o prawdziwe odczytanie konstytucji odpowiedział , że to niewłaściwe podejście Jesteśmy ostateczni nie dlatego, że jesteśmy prawdziwi. Jesteśmy prawdziwi dlatego, że jesteśmy ostateczni , potwierdzając zjawisko olbrzymiej władzy interpretacyjnej sędziów. Czasem prowadziło to do destabilizacji , np. w sporze o niewolnictwo , ale generalnie Amerykę spajał konsensus kulturowy On się w latach 60tych załamał , również wśród sędziów.

Ale po co interpretować konstytucję, próbować dostosowywać ją do rzeczywistości? Czy nie łatwiej ją po prostu demokratycznie zmienić?

Konstytucja amerykańska jest praktycznie nie do zmiany. Najpierw większością 2/3 głosów poprawkę zatwierdza Kongres, następnie musi ją zatwierdzić w określonym czasie 3/4 stanów. W pluralistycznej, federacyjnej Ameryce taka większość jest trudna. To dlatego po ponad 230 latach konstytucja ma zaledwie 27 poprawek, z których dziesięć to pierwotna Karta Praw, a reszta to w większości kwestie proceduralne.

Stąd taka presja na Sąd Najwyższy?

Od końca XIX w. wobec gwałtownych zmian ekonomicznych SN stworzył doktrynę „żywej" konstytucji, którą można elastycznie odczytywać. Nastąpiła jeszcze jedna zmiana. W anglosaskim konstytucjonalizmie fundamentalna zasada prawidłowego postępowania sądowego, zapisana też w piątej i 14. poprawce do konstytucji, odnosiła się do proceduralnych zasad gwarantujących sprawiedliwy wyrok. Ale pod koniec XIX w. pojawiła się doktryna, że obok proceduralnego właściwego postępowania sądowego istnieją też pewne fundamentalne „materialne" zasady ustroju amerykańskiego, które, choć niezapisane w konstytucji, decydują o jego prawomocności i sędziowie mają prawo je definiować. To dało im olbrzymią władzę interpretacyjnego woluntaryzmu.

W USA istnieje podział na sędziów liberalnych i konserwatywnych. O co tutaj chodzi?

Zacznijmy od języka i definicji. Sędziowie liberalni dzisiaj nie mają wiele wspólnego z klasycznym liberalizmem. Dzisiejszy liberalizm , też w UE, to pewnego rodzaju ideologia używająca różnych, często dezorientujących pojęć jak liberalna lewica, lewica, postępowość , polityka tożsamości czy polityczna poprawność. W dużym stopniu przyjmują one perspektywę kulturowego neomarksizmu, tj. totalnej krytyki „opresyjnego", tj. "patriarchalnego", „homofonicznego" czy „rasistowskiego" społeczeństwa . Celem jest wyzwalanie się z wszelkich instytucjonalnych, kulturowych i religijnych umocowań ograniczających indywidualną wolność rozumianą jako ekspresja i autonomia, ostateczne źródło praw jednostki. I dopóki ten stan nie nastąpi, a nie nastąpi nigdy bo jest to tez forma sprawowania władzy , musi trwać walka miedzy „wyzwolicielami" a „opresorami" aż proces emancypacyjny , odrywający reguły i osobowości jednostek od jakichkolwiek tradycji normatywnych pozwalających przyswoić konkretne nakazy nadających im sensowna treść i społeczny kontekst , nie zostanie unicestwiony. Stad nic tak nie doprowadza do szalu elitę liberalną jak powoływanie się na np. prawo naturalne czy przekaz moralny zakorzeniony w autorytecie religijnym, rodzicielskim, kulturowym definiujących dobro publiczne i prawa jednostek. Ogranicza to bowiem autonomiczny wybór i narusza wolność jednostki, istota obecnego liberalizmu tożsamościowego , gdzie wartości wspólnotowe są unieważniane na rzecz pragmatycznych reguł funkcjonowania . Obecnie tak rozumiane prawa liberalne, coraz częściej są utożsamiane z prawami człowieka, np. aborcja, czy tzw. małżeństwo homoseksualne.

Konserwatyzm...

Konserwatyzm w USA to nie prawica, ani Partia Republikańska choć może z nimi być powiązany. Bowiem dzisiejsza prawica ekonomiczna , tzw. neoliberalizm ma sojusznika w kulturowej lewicy –liberalnej tworząc wspólnie wykorzeniony świat konsumentów towarów i indywidualnie wybieranych wartości. Co do konserwatyzmu istnieją różne jego wymiary w orzecznictwie SN – kulturowy zazębia się tutaj z konstytucyjnym gdzie chodzi o obronę integralności tekstu w obliczu woluntaryzmu sędziowskiego. Ten pierwszy uznaje współczesne wydanie liberalizmu za projekt totalitarny, polegający na zmuszaniu ludzi do przyjmowania określonej wizji człowieka jako nosiciela praw poprzez które definiuje siebie w relacji do innych zamieniając je w relacje walki o władzę.

Gdzie przebiega teraz linia podziału między konserwatystami i liberałami w SN? O co toczy się spór?

To konflikt między społeczeństwem opartym na stałych zasadach moralnych i społeczeństwie opartym na autokreacji moralnej jednostek. Barrett na tej linii jest dla liberałów diabłem wcielonym. Chodzi m.in. o dopuszczalność aborcji czy tzw. małżeństwa homoseksualnego na gruncie konstytucji oraz kwestie wolności religijnej. W sprawie np. aborcji Ameryka jest podzielona. Prawo aborcyjne jest tam odrażająco barbarzyńskie. Dopuszcza aborcję w dziewiątym miesiącu ciąży, w trakcie porodu, a w niektórych stanach nawet po urodzeniu dziecka, zgodnie z zasadą liberalnej lewicy, że skoro kobieta zastosowała swoje „prawo reprodukcyjne" i nie chciała urodzić, to nawet pomyłkowy poród nie czyni dziecka podmiotem prawa do życia.

Co zmieni Barrett?

To pytanie otwarte. Bo sędziowie deklarujący się jako konserwatyści często nie obalali precedensów. Ci obecnie nominalnie konserwatywni też argumentują, że najważniejsze jest zachowanie autorytetu SN mającego gwarantować stabilność w podzielonej Ameryce. A większość Amerykanów zdaje się już popierać tzw. małżeństwa homoseksualne. Co do aborcji sondaże są zróżnicowane, a opór wobec jej barbarzyństwa, sprzedawania ciał abortowanych, a nawet zagłodzonych po urodzeniu dzieci, np. przez Planned Parenthood, na organy czy tkanki do przemysłu kosmetycznego i narzucania finansowania aborcji organizacjom religijnym jest potężny. Barrett wchodzi zdecydowanie w ten spór.

W istocie nie o aborcję czy małżeństwo homoseksualne tutaj chodzi, ale kształt ludzkiej wolności.

rozmawiał Tomasz Pietryga

Trwają przesłuchania przed Senatem Amy Coney Barrett kandydatki Donalda Trumpa na sędziego Sądu Najwyższego. Skąd tak duże kontrowersje wokół tej osoby? Czy jako prawnik nie spełnia kryteriów przynależności do tak szacownego gremium?

Prof. Andrzej Bryk: Absolutnie spełnia. Jej kompetencje są wyjątkowe. Barrett jest sędzią sądu apelacyjnego dla stanów Wisconsin, Illinois i Indiany, profesorem prawa Uniwersytetu Notre Dame. Terminowała u Antonina Scalii, jednego z najwybitniejszych konserwatywnych sędziów w USA, zmarłego w 2016 r. Spełnia wszystkie kryteria merytoryczne, aby objąć ten urząd.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji
Opinie Prawne
Jacek Czaja: Lustracja zwycięzcy konkursu na dyrektora KSSiP? Nieuzasadnione obawy
Opinie Prawne
Jakubowski, Gadecki: Archeolodzy kontra poszukiwacze skarbów. Kolejne starcie
Opinie Prawne
Marek Isański: TK bytem fasadowym. Władzę w sprawach podatkowych przejął NSA
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd Tuska w sprawie KRS goni króliczka i nie chce go złapać