Podobnie postępują władze Holandii, zamykając bary. Włosi jedynie ograniczyli ich godziny pracy i ilość odwiedzających. Ale za to kara za brak maseczki w miejscu publicznym wynosi tam 1000 euro.
Jednocześnie państwa azjatyckie znad Pacyfiku – które w czasie pierwszej fali były najbardziej zagrożone – nie wprowadzają specjalnych restrykcji. Na Tajwanie na przykład czynne są nocne dyskoteki (tydzień temu na wyspie odnotowano mniej dziennych zachorowań niż w waszyngtońskim Białym Domu – twierdzi CNN). W Korei Południowej zaś odbywają się wielotysięczne koncerty. Ale wszyscy muszą na nich być w maskach.
Eksperci twierdzą, że w przeciwieństwie do Europy państwa azjatyckie prowadziły wiosną „ostre restrykcje dla podróżnych, kwarantanny, agresywne testowanie i wsteczną kontrolę chorych”. W tym ostatnim przypadku w Europie zbierane są jedynie dane o tym, z kim kontaktował się zarażony. A na przykład w Korei Południowej władze wyszukują nie tylko te osoby, ale próbują znaleźć źródło zarażenia samego chorego, prowadząc czasami bardzo żmudne śledztwa.
Unia Europejska stanąwszy wobec drugiej fali pandemii uzgodniła we wtorek wspólne zasady stosowane wobec podróżujących po kontynencie, m.in. jednolity system znakowana obszarów (zielony, pomarańczowy, czerwony) czy ujednolicenie zasad kwarantanny i testów. Zezwolono jednak na wprowadzanie własnych restrykcji. Słowacja już zapowiedziała, że rozważa zamknięcie granicy z Czechami.
Nasz południowy sąsiad jest jedynym krajem na kontynencie, który zdecydował się na zamknięcie szkół. W innych państwach odżegnują się od tego po wiosennym lockdownie. We Francji nawet zaczęto mniej rygorystycznie egzekwować zasadę, że przy wykryciu trzech chorych w szkole zostaje ona automatycznie zamknięta. Mimo że statystyki wskazują, iż w ciągu ostatnich czterech tygodni 35 proc. ognisk epidemii przypada na placówki oświatowe. Podobnie jest w Wielkiej Brytanii (około jednej trzeciej), ale już nie w Niemczech czy Hiszpanii.
Jednocześnie Hiszpania, Francja czy Włochy nakazują uczniom noszenie masek nawet w klasach. Jednak do dziś nie ma takiego nakazu w Wielkiej Brytanii.