Ponad 12 tysięcy osób zostało aresztowanych, a setki pozostają w więzieniach, odkąd Aleksander Łukaszenko został ogłoszony zwycięzcą wyborów prezydenckich, które opozycja oceniła jako sfałszowane.
W oświadczeniu przekazanym agencji Reutersa, Joe Biden staje po stronie demonstrantów i żąda przeprowadzenia nowych wyborów.
Biden, były wiceprezydent i przewodniczący Senackiej Komisji Spraw Zagranicznych, który ścierał się z Rosją ws. Europy Wschodniej, nalegał również na uwolnienie kilku liderów opozycji, nazywając ich "więźniami politycznymi".
- Prezydent Trump nie chce wypowiedzieć się przeciwko działaniom Łukaszenki, ani zaoferować swojego osobistego wsparcia dla ruchu prodemokratycznego - mówił Biden.
- Prezydent ukrywający się w strachu przed własnymi obywatelami, odmawiający przyjęcia woli ludu jest oznaką słabego, nielegalnego autokraty, a nie silnego przywódcy - dodał.
Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Kanada wkrótce mają nałozyć na Białoruś sankcje za to, co rządy tych państw uważają za sfałszowane wybory i przemoc wobec pokojowo nastawionych demonstrantów.
Biden obiecał "bronić naszych demokratycznych wartości i stanąć w obronie tych, którzy je podzielają", ale nie doprecyzował, jakie kroki polityczne jego administracja miałaby podjąć wobec Białorusi.