Polska nie powinna angażować się w wewnętrzne sprawy Białorusi, bo nie leży to w jej interesie narodowym. Łukaszenko to najlepsze, co mogło spotkać Białorusinów. Szkoda, że nie jest prezydentem Polski. A za protestami w Mińsku stoją Amerykanie, Żydzi i George Soros... Tak sytuację za Bugiem ocenia część środowisk skrajnie prawicowych i jawnie prorosyjskich.
Pierwsze skrzypce wśród obrońców białoruskiego reżimu nad Wisłą grają ludzie związani z partią Zmiana. Otwarcie prokremlowskie ugrupowanie pięć lat temu założył Mateusz Piskorski, bliski współpracownik Andrzeja Leppera. – Po upadku Samoobrony postanowił z różnych działaczy lewicy i prawicy stworzyć nową partię. Dołączyli do niej ludzie z narodowo-bolszewickiej Falangi, parę osób z PPS i kilku byłych działaczy Samoobrony – mówi dr Przemysław Witkowski, badacz skrajnie prawicowych ruchów politycznych z Collegium Civitas. Piskorski zasłynął tym, że w 2014 roku był obserwatorem podczas referendum na okupowanym przez Rosję Krymie. Wówczas wbrew opinii misji OBWE i większości państw Zachodu uznał, że było ono uczciwe. W 2016 roku pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji i Chin został zatrzymany przez ABW.