Berlin mówi otwartym tekstem: Nawalnemu podano truciznę

Berlin mówi otwartym tekstem: rosyjskiemu opozycjoniście podano truciznę.

Aktualizacja: 03.09.2020 06:11 Publikacja: 02.09.2020 19:38

Sprawą leczonego w Berlinie Aleksieja Nawalnego (na zdjęciu z 2019 r.) zajął się niemiecki rząd

Sprawą leczonego w Berlinie Aleksieja Nawalnego (na zdjęciu z 2019 r.) zajął się niemiecki rząd

Foto: AFP

„Na prośbę uniwersyteckiej kliniki Charité badania próbek pobranych od Nawalnego przeprowadziło laboratorium Bundeswehry. W ten sposób uzyskano jednoznaczny dowód obecności (w jego organizmie – red.) bojowego środka chemicznego z grupy nowiczok” – stwierdził rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert w specjalnym oświadczeniu.

Z innych źródeł wiadomo, że niemieccy lekarze prosili o pomoc nie tylko swoją armię, ale i brytyjskie wojskowe laboratorium w Porton Down, które pierwsze zidentyfikowało nowiczoka w 2018 roku. Nie wiadomo jednak, jaką odpowiedź obecnie otrzymał stamtąd Berlin.

Konflikt międzynarodowy

W środę w południe kanclerz Angela Merkel omówiła sprawę Nawalnego na spotkaniu z głównymi ministrami swego rządu (w tym szefami resortów obrony i finansów). Poinformowano, że Berlin „zwróci się do partnerów z Unii Europejskiej i NATO w celu omówienia wspólnej reakcji”. Ponadto niemiecki rząd zwróci się do Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej. Ta instytucja nadzoruje wykonanie konwencji z 1997 roku o zakazie produkcji i przechowywania broni chemicznej.

Można się domyślać, że Niemcy poinformują ją, iż Rosja złamała podpisaną przez siebie konwencję.

Ukrywane laboratorium

W 2017 roku Moskwa ogłosiła, że zlikwidowała wszystkie swoje zapasy broni chemicznej, których było ok. 40 tys. ton. Ale rok później – po próbie zamordowania w Salisbury Siergieja Skripala przez agentów rosyjskiego wywiadu wojskowego za pomocą nowiczoka – okazało się, że w Rosji istniał ośrodek produkcji broni chemicznej, do którego Kreml się nie przyznał. Chodzi o miejscowość Szichany (w obwodzie saratowskim), gdzie produkowano nowiczoka.

Pracami nad trucizną kierował jeszcze w latach 80. Państwowy Instytut Naukowo-Badawczy Chemii Organicznej i Technologii (GNIIOChT). Zarówno on, jak i cztery inne rosyjskie instytuty badawcze podejrzane o prowadzenie prac nad bronią chemiczną oraz biologiczną zostały 27 sierpnia objęte amerykańskimi sankcjami. Ale ogłaszając to, Waszyngton nie powoływał się na sprawę próby otrucia Nawalnego.

O istnieniu nieznanej broni chemicznej informowali jednak w latach 90. byli pracownicy instytutu Władimir Uglew i Wil Mirzajanow (wyemigrował do USA). „Uzyskano go w ramach tajnego projektu »Foliant«. Specyfika substancji tej klasy polega na tym, że do stanu bojowego jest doprowadzany tuż przed wykorzystaniem, (…) do tego czasu jej komponenty – dość nieszkodliwe – przechowywane są osobno” – opisał jeden z nich nowiczoka.

Złe przeczucia

Opozycjonista Aleksiej Nawalny źle się poczuł, stracił przytomność i w końcu wpadł w śpiączkę 20 sierpnia w samolocie z Tomska na Syberii do Moskwy. Pilot podjął natychmiastową decyzję o lądowaniu na najbliższym lotnisku – okazał się nim Omsk. Tam Nawalny przebywał przez dwa dni, aż po rozmowie z prezydentem Finlandii Sauli Niinistö rosyjski przywódca Władimir Putin zgodził się na wywiezienie go do niemieckiej kliniki.

W tej samej klinice rok wcześniej leczono innego rosyjskiego opozycyjnego działacza Piotra Wierziłowa. W jego przypadku stwierdzono „prawdopodobne otrucie” – objawy były bardzo podobne do tych, jakie wystąpiły u Nawalnego.

W berlińskiej Charité pod koniec ubiegłego tygodnia Nawalnego wybudzono na krótko ze śpiączki, po czym znów w nią pogrążono. Niemieccy lekarze doszli do wniosku, że Rosjanin może odzyskać sprawność fizyczną, ale nie mogą gwarantować, że również psychiczną i intelektualną. Od tej pory wśród rosyjskich opozycjonistów dominuje pogląd, że został on zatruty tak, by go nie zabijać, ale uczynić z niego kalekę.

Dzień przed ogłoszeniem szokującego komunikatu niemieckiego rządu rosyjska Prokuratura Generalna – jakby coś przeczuwając – zaczęła domagać się od Niemców przedstawienia wyników dotychczasowych badań Nawalnego (w tym, czy stwierdzono podanie trucizny) oraz dokładnego opisu kuracji.

„Na prośbę uniwersyteckiej kliniki Charité badania próbek pobranych od Nawalnego przeprowadziło laboratorium Bundeswehry. W ten sposób uzyskano jednoznaczny dowód obecności (w jego organizmie – red.) bojowego środka chemicznego z grupy nowiczok” – stwierdził rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert w specjalnym oświadczeniu.

Z innych źródeł wiadomo, że niemieccy lekarze prosili o pomoc nie tylko swoją armię, ale i brytyjskie wojskowe laboratorium w Porton Down, które pierwsze zidentyfikowało nowiczoka w 2018 roku. Nie wiadomo jednak, jaką odpowiedź obecnie otrzymał stamtąd Berlin.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Nowy Jork. Przed sądem, gdzie trwa proces Trumpa, podpalił się mężczyzna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Społeczeństwo
Aleksander Dugin i faszyzm w rosyjskim szkolnictwie wyższym
Społeczeństwo
Dubaj pod wodą. "Spadło tyle deszczu, ile pada przez cały rok"
Społeczeństwo
Kruszeje optymizm nad Dnieprem. Jak Ukraińcy widzą koniec wojny?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Społeczeństwo
Walka z gwałtami zakończyła się porażką. Władze zamykają więzienie w USA