Bolsonaro ma wirusa. Od przebiegu choroby zależy los kraju

Jeśli prezydent pokona Covid-19, Brazylia będzie lekceważyć pandemię. Jeśli umrze, Brazylijczycy na serio przestraszą się zarazy.

Publikacja: 08.07.2020 21:00

Bolsonaro ma wirusa. Od przebiegu choroby zależy los kraju

Foto: AFP

– Owszem, w niedzielę poczułem się średnio. Ale już trzeci dzień biorę chlorochinę. Na mnie to działa. Dziś czuję się świetnie. A wy? Piąteczka! – mówi w opublikowanym w środę filmie uśmiechnięty Jair Bolsonaro i popija szklanką wody pastylkę na malarię.

Prezydent, który przez wiele miesięcy śmiał się z wirusa, nazywając go „grypką”, walczył z gubernatorami 27 brazylijskich stanów o utrzymanie swobody życia społecznego, a ostatnio zawetował ustawę Kongresu obligującą do noszenia maseczek, w końcu sam padł ofiarą przybyłej z Chin zarazy.

W sobotę prezydent wraz z kilkoma ministrami był na przyjęciu z okazji niepodległości USA u amerykańskiego ambasadora Toda Chapmana. Biesiadnicy siedzieli ramię w ramię bez zabezpieczeń. Czy tu złapał wirusa? U Amerykanina go nie wykryto, choć poddał się kwarantannie.

Choroba prezydenta nabrała jednak wagi państwowej. – Jeżeli szybko wyzdrowieje, ludzie nie tylko uznają, że to faktycznie „grypka”, ale uwierzą też w skuteczność chlorochiny. To może doprowadzić do hekatomby. Ale jeśli Bolsonaro umrze, na Brazylijczyków padnie blady strach i zaczną przestrzegać zaleceń lekarzy. Paradoksalnie to może uratować wiele istnień ludzkich – mówi „Rz” prof. David Fleisher, wykładowca na Uniwersytecie Brasilii.

W sieci batalia już się zresztą zaczęła: ci, którzy życzą prezydentowi zdrowia, oznaczają posty hasztagiem ForcaBolsonaro, ci, którzy myślą odwrotnie – ForcaCorona.

Bolsonaro uważa, że lata uprawiania sportu i dobra kondycja ochronią go przed nieszczęściem. 65-letni przywódca w czasie kampanii prezydenckiej 7 września 2018 r. został ugodzony nożem w plecy i stracił 40 proc. krwi. Od tego czasu przeszedł wiele operacji. Trudno więc ocenić, jak jego organizm zareaguje na wirusa: zwykle najgorsze symptomy choroby pojawiają się około tygodnia po zarażeniu.

Na razie lekceważące podejście Bolsonaro do Covid-19 jest górą. Choć nigdzie poza USA nie ma tak wielu zakażonych jak tu (1,6 mln), a liczba zmarłych rośnie o ok. 1,5 tys. dziennie i wynosi oficjalnie prawie 70 tys. (prawdziwe dane są o wiele wyższe), we wtorek zniesiono właściwie wszystkie ograniczenia w poruszaniu się po kraju. Na ulice Sao Paulo, 30-milionowego, największego miasta zachodniej półkuli, wyszły tłumy, ludzie bawili się w kafejkach, tłoczyli w sklepach i klubach. W państwie, gdzie polaryzacja dochodów nie ma sobie równych (sześciu najbogatszych Brazylijczyków jest tak zamożnych, jak połowa społeczeństwa – przeszło 100 mln ludzi), zniesienie restrykcji to efekt nacisków biznesu, który dużo stracił na utrzymywaniu lockdownu.

Po dobrze zapowiadających się reformach liberalnego ministra gospodarki Paula Guedesa, w tym systemu emerytalnego, gospodarka załamała się. Kraj, który jest dwa razy biedniejszy od Polski, w tym roku ma doznać spadku PKB o co najmniej 6,5 proc.

Guedes, który doprowadził w ub. roku do zawarcia umowy o wolnym handlu między UE i Mercosurem, liczył także na szybki wzrost eksportu. Jednak i tu sprawy się komplikują: Emmanuel Macron, który sromotnie przegrał wybory lokalne 28 czerwca na rzecz Zielonych, nagle przypomniał sobie, że jest zwolennikiem ekologii, i zapowiedział, że zablokuje ratyfikację porozumienia, jeśli Brazylia nie wstrzyma dalszego wypalania Puszczy Amazońskiej, aby zrobić miejsce na wielkie plantacje. Dopóki na czele państwa stoi Bolsonaro, spór trudno będzie przełamać – obaj przywódcy się nie cierpią.

Do Pałacu Planalto, rezydencji prezydenta, dotarł list od przywódcy Argentyny Alberta Fernandeza, w którym nie tylko życzy on Bolsonaro powrotu do zdrowia, ale też zwraca uwagę na groźbę, jaką stanowi pandemia. Pismo kończy słowem „sinceramente” („szczerze”), co nie tylko jest grzecznościową formułką, ale też tytułem wspomnień byłej prezydent kraju (dziś wiceprezydent) Cristiny Fernandez de Kirchner. Argentyna pod rządami peronistów przyjęła odwrotną do brazylijskiej, protekcjonistyczną politykę, ale też forsowała surowe zasady przeciwdziałania pandemii i ma ledwie 83 tys. zakażeń oraz 1,6 tys. ofiar śmiertelnych. Ale na niewiele się to może zdać, jeśli Brazylia z Covid-19 nie walczy. Przebieg choroby Bolsonaro i dla Argentyny może wiele zmienić.

– Owszem, w niedzielę poczułem się średnio. Ale już trzeci dzień biorę chlorochinę. Na mnie to działa. Dziś czuję się świetnie. A wy? Piąteczka! – mówi w opublikowanym w środę filmie uśmiechnięty Jair Bolsonaro i popija szklanką wody pastylkę na malarię.

Prezydent, który przez wiele miesięcy śmiał się z wirusa, nazywając go „grypką”, walczył z gubernatorami 27 brazylijskich stanów o utrzymanie swobody życia społecznego, a ostatnio zawetował ustawę Kongresu obligującą do noszenia maseczek, w końcu sam padł ofiarą przybyłej z Chin zarazy.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia