Niezależna białoruska gazeta Nasza Niwa, powołując się na sztab wyborczy Wiktara Babaryki poinformowała, że w czwartek nad ranem Babaryka i jego syn "przestali odbierać telefony", po tym, jak udali się do Centralnej Komisji Wyborczej, by złożyć zebrane podpisy.

W sztabie twierdzą, że Babaryka mógł zostać zatrzymany przez służbę zajmującą się przestępstwami finansowymi, DFR. Służba ta prowadzi postępowanie w sprawie Biełgazprombanku, na czele którego przez wiele lat stał Babaryka. Władze w Mińsku na razie oficjalnie nie potwierdziły tych informacji, milczy też DFR.