Południe Europy apeluje o ratunek. Będzie "nowy plan Marshalla"?

Włochy, Hiszpania i Francja chcą uruchomienia „nowego planu Marshalla" dla całej Wspólnoty. Bez tego pod znakiem zapytania może stanąć przyszłość strefy euro. Co na to Niemcy?

Aktualizacja: 24.03.2020 05:51 Publikacja: 23.03.2020 17:11

Południe Europy apeluje o ratunek. Będzie "nowy plan Marshalla"?

Foto: AFP

Poniedziałek był kolejnym czarnym dniem dla Hiszpanów. Liczba ofiar śmiertelnych z powodu koronawirusa wzrosła o 26 proc., do 2182 osób, zakażonych jest już przeszło 33 tys. W królestwie obowiązuje znacznie surowszy reżim izolacji ludności niż w Polsce: jeśli policja przyłapie kogoś na ulicy bez uzasadnionego powodu, grozi mu kara sięgający nawet 600 tys. euro.

W Madrycie odżywa pamięć o 2012 roku, kiedy tylko wsparcie 125 mld euro od Unii uratowało hiszpański sektor bankowy, a z nim i cały kraj, przed bankructwem. Tyle że teraz może być znacznie gorzej.

– Europa weszła w najgłębszy kryzys od II wojny światowej – przyznaje Paolo Gentiloni, komisarz ds. gospodarczych Unii.

Aby zapobiec kataklizmowi, premier Pedro Sanchez zaapelował o uruchomienie przez całą Unię „nowego planu Marshalla": ogromnej skali funduszu na rozwój infrastruktury, który dałby pracę upadającym przedsiębiorstwom. Miałby on zostać uzupełniony o ogólnoeuropejski system wsparcia bezrobotnych. Zdaniem Sancheza środki na ten cel mogłyby się znaleźć dzięki powołaniu wspólnych euroobligacji krajów unii walutowej. Madryt chce także utworzenia wspólnego mechanizmu zabezpieczeń wkładów bankowych.

Hiszpanie nie są w tym oczekiwaniu odosobnieni. Pod koniec ubiegłego tygodnia o podobne rozwiązania apelował Emmanuel Macron. Francuski prezydent chciał także powołania „europejskiej rady naukowej", która pozwoliłaby koordynować działania krajów „27" w razie katastrofy sanitarnej.

Najbardziej jednak na uruchomieniu „nowego planu Marshalla" zależy premierowi Włoch Giuseppe Contemu.

– Nie ma wątpliwości, że właśnie Włochy są najsłabszym ogniwem, którego pęknięcie może wywołać światowy kryzys i postawić pod znakiem zapytania dalsze istnienie strefy euro – uważa Neil Shearing, główny ekonomista londyńskiego instytutu Capital Economics.

W połowie zeszłego tygodnia Conte nakazał wstrzymanie działalności wszystkich zakładów, które nie mają żywotnego znaczenia dla funkcjonowania społeczeństwa. Na to nie poszedł jeszcze żaden kraj Unii. Jednak dotychczasowe łagodniejsze metody powstrzymania epidemii we Włoszech okazały się niewystarczające.

Włoskie banki już wcześniej były uważane za najsłabsze w strefie euro, przede wszystkim z powodu wysokiego obciążenia złymi długami. Załamanie włoskiej gospodarki może jeszcze bardziej pogłębić ich problemy, bo kolejne podmioty przestaną spłacać zobowiązania. To zaś może uruchomić serię bankructw, którą trudno będzie powstrzymać.

W minioną środę narastającą panikę na rynkach finansowych powstrzymała decyzja Europejskiego Banku Centralnego (EBC) o uruchomieniu pakietu 750 mld euro na wykup zobowiązań finansowych krajów strefy euro, także Włoch. To jednak tylko na krótką metę daje większe pole manewru Contemu na wsparcie gospodarki. Sama prezes EBC Christine Lagarde przyznaje, że działania jej banku nie wystarczą: klucz do powstrzymania kryzysu unii walutowej leży w uruchomieniu przez rządy potężnych pakietów wsparcia gospodarki.

Na razie w Berlinie nie ma jednak sygnałów, że jest na to zgoda. Kanclerz Merkel, która od niedzieli przebywa na kwarantannie, nie skrytykowała co prawda Contego i Macrona, ale też ich nie wsparła. Koncentruje się na uruchomieniu własnego, niemieckiego, programu ratunkowego.

Niemcy, które w tym roku planowały nadwyżkę budżetową 2 proc. PKB i mają relatywnie dwukrotnie niższy dług niż Włochy, mają takie możliwości.

Do tej pory przeciwnikiem solidarności finansowej w strefie euro był także premier Holandii Mark Rutte oraz kraje nordyckie, w tym Finlandia. Czy zmienią zdanie, nie wiadomo. Nie wiadomo także, czy w samym EBC przeważy gotowość do wpompowania na rynek dodatkowych środków: Lagarde musi tu stawić czoła zwolennikom zaciskania pasa, w tym szefowi Bundesbanku Jensowi Weidmannowi.

Wsparcie mogłoby też pochodzić z utworzonego w czasie ostatniego kryzysu Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (ESM). Ma on do dyspozycji 410 mld euro. Jednak status tej instytucji nakazuje domagać się w zamian za pożyczki surowych reform strukturalnych, na które dziś nie jest odpowiedni czas.

Poniedziałek był kolejnym czarnym dniem dla Hiszpanów. Liczba ofiar śmiertelnych z powodu koronawirusa wzrosła o 26 proc., do 2182 osób, zakażonych jest już przeszło 33 tys. W królestwie obowiązuje znacznie surowszy reżim izolacji ludności niż w Polsce: jeśli policja przyłapie kogoś na ulicy bez uzasadnionego powodu, grozi mu kara sięgający nawet 600 tys. euro.

W Madrycie odżywa pamięć o 2012 roku, kiedy tylko wsparcie 125 mld euro od Unii uratowało hiszpański sektor bankowy, a z nim i cały kraj, przed bankructwem. Tyle że teraz może być znacznie gorzej.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia