Organizacje żydowskie często wybierają na przywódców miliarderów, bo to zwiększa ich możliwości działania. Jednym z nich jest Moshe Kantor, szef Europejskiego Kongresu Żydów, innym Ronald S. Lauder, przewodniczący Światowego Kongresu Żydów (WJC). O ile jednak pierwszy zbudował fortunę na rozgrabieniu postsowieckiego majątku i służbie Kremlowi, o tyle drugi pomnażał spadek po matce, która od produkcji kremów w kuchni zaczęła budowę jednego z największych koncernów kosmetycznych świata.

Jeszcze bardziej różni jednak Kantora i Laudera to, jak wykorzystują swoje wpływy. Rosjanin w minionym tygodniu reżyserował w Yad Vashem spektakl ku czci ofiar Holokaustu, który w centrum uwagi stawiał nieskazitelne bohaterstwo Związku Radzieckiego i przywódcę kraju, który jest spadkobiercą ZSRR – Władimira Putina. Amerykanin wolał przyjechać do Oświęcimia, i to z zupełnie innym przesłaniem: powstrzymania narastającej ponownie fali antysemityzmu w chwili, gdy odchodzą ostatni świadkowie okrucieństwa Trzeciej Rzeszy.

Lauder mówi nie bez ironii, że świadomym Żydem stał się dzięki Kurtowi Waldheimowi, który został w 1987 r. prezydentem Austrii, mimo że był oficerem Wehrmachtu w Grecji i Jugosławii. Na znak protestu zrezygnował wtedy z misji ambasadora USA w Wiedniu, jaką powierzył mu Ronald Reagan. I zaczął szeroką działalność charytatywną, w szczególności dla odbudowy żydowskiego życia w Europie Środkowej, w tym w Polsce. Darowizny Laudera pozwoliły także na powstanie w Auschwitz nowoczesnych laboratoriów, które pozwolą zachować dla przyszłych pokoleń ślady niemieckiej zbrodni.

Swoistym aktem rewanżu na Austrii, która nigdy nie rozliczyła się z brunatnej przeszłości, był zakup przez Laudera za rekordową w 2006 r. sumę 135 mln dol. „Portretu Adeli Bloch-Bauer" Gustava Klimta od Marii Altmann. Rząd w Wiedniu przez lata robił wszystko, aby nie dopuścić do zwrotu należącego przed wojną do jej żydowskiej rodziny obrazu.

Ale Lauder przez lata równie skutecznie co funduszami potrafił walczyć w obronie ofiar Holokaustu słowem. Zbudował w ten sposób pozycję bezstronnego autorytetu. Także stosunku do Polski. Gdy w lutym 2018 r. Mateusz Morawiecki mówił o „żydowskich sprawcach Holokaustu, a nie tylko niemieckich", szef WJC odpowiedział: „Ten rząd nie cofnie się przed niczym, aby wybielić tych rodaków, których obciąża morderstwo sąsiadów. To jest nic innego niż próba fałszowania historii". Ale już dwa miesiące później, w czasie obchodów 75. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim, w emocjonalnym przemówieniu podkreślał także bohaterstwo powstańców Warszawy: „Niech Bóg błogosławi cały żydowski naród na świecie i cały polski naród. Będziemy razem walczyli z każdym tyranem, który chce zniszczyć nasz świat. Niech Bóg błogosławi Polskę!". Przyjeżdżając w ten poniedziałek do Auschwitz, Lauder pozostał wierny temu przesłaniu.Jędrzej Bielecki