Trump podzieli los Nixona?

Jeśli zeznania w Kongresie pokażą, że prezydent traktował instrumentalnie interesy USA, jego kariera będzie skończona.

Aktualizacja: 14.11.2019 06:37 Publikacja: 13.11.2019 18:52

Adam Schiff, przewodniczący komisji ds. impeachmentu Izby Reprezentantów, ostrzega jeśli Kongres nie

Adam Schiff, przewodniczący komisji ds. impeachmentu Izby Reprezentantów, ostrzega jeśli Kongres nie poskromi Donalda Trumpa, Ameryka stanie się monarchią

Foto: AFP

Demokraci, którzy mają większość 233 deputowanych w 435-osobowej Izbie Reprezentantów i przez to ustalają porządek obrad komisji ds. impeachmentu Donalda Trumpa, na pierwszy ogień wystawili chargé d'affaires w Ambasadzie USA w Kijowie Billa Taylora i zastępcę sekretarza stanu ds. Europy Wschodniej George'a Kenta.

Obaj dyplomaci opisali, jak Trump zbudował równoległy mechanizm prowadzenia polityki zagranicznej na Ukrainie, na którego czele de facto stał osobisty adwokat prezydenta Rudy Giuliani, a brali w nim udział m.in.: specjalny wysłannik USA na Ukrainę Kurt Volker (od tego czasu złożył dymisję), amerykański ambasador przy UE (i sponsor kampanii prezydenckiej z 2016 r.) Gordon Sondland i sekretarz ds. energii Rick Perry.

Wszyscy oni działali poza wiedzą oficjalnych kanałów Departamentu Stanu i zdymisjonowanej 20 maja tego roku ambasador USA w Kijowie Marie Yovanovitch (będzie zeznawać przed Kongresem w piątek). Cel był jeden: znalezienie „kompromatów" na głównego rywala Trumpa w nadchodzących wyborach prezydenckich Joe Bidena i jego syna Huntera.

Javeliny za przysługę

– Gdy Trump wspomniał Zełenskiemu o możliwości przekazania długo wyczekiwanych przez Ukrainę pocisków antyczołogowych Javelin, od razu zastrzegł, że w zamian oczekuje „przysługi". Chodziło o Bidenów. Czy było to w interesie USA? Absolutnie nie – mówił przewodniczący komisji ds. impeachmentu, demokratyczny deputowany z Kalifornii Adam Schiff.

Sprawa zapewne do tej pory nie wypłynęłaby na światło dzienne, gdyby nie anonimowy demaskator, który ostrzegł, że w rozmowie telefonicznej z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim 25 lipca Trump wykorzystał w prywatnej sprawie prerogatywy państwa. Szczególnie podejrzane jest wstrzymanie przez amerykańskiego przywódcę 491 mln USD zatwierdzonej już przez Kongres pomocy wojskowej dla prowadzącego z Rosją wojnę państwa.

Warunkiem uwolnienia przez Biały Dom tych środków miała być publiczna deklaracja Zełenskiego o wszczęciu oficjalnego śledztwa przeciw Bidenowi. Były już doradca ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton próbował interweniować w tej sprawie u Trumpa – bez skutku. A Zełenski był już u progu spełnienia warunku Białego Domu i umówił się w tym celu na wywiad z CNN, gdy w połowie września sprawa ujrzała światło dzienne i Trump zgodził się na wypłatę pieniędzy dla Ukrainy.

Z relacji Taylora i Kenta wynika jednak, że od „załatwienia sprawy Bidena" Trump uzależniał także organizację dla Ukraińcy wizyty państwowej w Waszyngtonie. I domagał się przekazania przez Ukraińców serwerów komitetu wyborczego Hillary Clinton z 2016 r., który jego zdaniem został wywieziony na ukraińską prowincję (nie ma na to dowodów).

Te rewelacje zaszokowały nawet część republikanów. – To była naprawdę bardzo mętna rozmowa. Nie podoba mi się, kiedy prezydent Stanów Zjednoczonych wskazuje obcemu przywódcy amerykańskiego obywatela, który jego zdaniem powinien być ścigany – uznała Condoleezza Rice.

Rozmowa została nagrana przy użyciu specjalnych zabezpieczeń, a taśmy były przetrzymywane w oddzielnym sejfie, co może doprowadzić do kolejnych zarzutów wobec Białego Domu: prób zacierania dowodów winy.

Linia obrony prezydenta polega przede wszystkim na powołaniu się na bardzo szerokie (i słabo określone) uprawnienia, jakie daje głowie państwa konstytucja w sprawach polityki zagranicznej. Dlatego, zdaniem adwokatów Trumpa, Biały Dom miał prawo do korzystania z równoległego systemu kontaktów na Ukrainie: Departament Stanu nie może tu mieć roli nadrzędnej wobec przywódcy państwa.

Ekipa Donalda Trumpa uważa także, że nigdzie nie zostało udowodnione, iż działania USA w Kijowie były bezpośrednio powiązane ze sprawą Bidena. Wreszcie prezydent zdecydował się na strategię obstrukcji: stanowczo odmówił składania wyjaśnień w Kongresie, zabronił tego również wszystkim pracownikom rządu. A Taylora i Kenta nazwał „zdrajcami".

– Jeśli pozwolimy, aby Biały Dom w ten sposób wymknął się spod nadzoru Kongresu, staniemy się monarchią. Benjamin Franklin ostrzegał: Ameryka pozostanie republiką, jeśli obroni zasady demokracji. To jest moment próby – mówił Schiff. I podał przykład Richarda Nixona, który też próbował blokować śledztwo w sprawie afery Watergate, ale uległ groźbie aresztowania swoich współpracowników, a gdy okazało się, że impeachment jest nieunikniony, sam podał się do dymisji.

Stawka reelekcji

Wniosek Izby Reprezentantów odsunięcia Trumpa od władzy jest prawdopodobny, ale znacznie trudniej sobie wyobrazić, że podzieli go Senat, gdzie republikanie mają większość, a decyzja musi być podjęta większością dwóch trzecich głosów. Chyba że umiarkowani członkowie partii prezydenta zwrócą się przeciw niemu.

Ale stawką jest też reelekcja Trumpa. Zdaniem portalu FiveThirtyEight poparcie dla procedury impeachmentu istotnie rośnie i osiągnęło już 49,1 proc. (przeciw jest 45,3 proc. pytanych). Jeśli kolejne dni przesłuchań nie odwrócą tej tendencji, może to dla prezydenta okazać się niebezpieczne.

Demokraci, którzy mają większość 233 deputowanych w 435-osobowej Izbie Reprezentantów i przez to ustalają porządek obrad komisji ds. impeachmentu Donalda Trumpa, na pierwszy ogień wystawili chargé d'affaires w Ambasadzie USA w Kijowie Billa Taylora i zastępcę sekretarza stanu ds. Europy Wschodniej George'a Kenta.

Obaj dyplomaci opisali, jak Trump zbudował równoległy mechanizm prowadzenia polityki zagranicznej na Ukrainie, na którego czele de facto stał osobisty adwokat prezydenta Rudy Giuliani, a brali w nim udział m.in.: specjalny wysłannik USA na Ukrainę Kurt Volker (od tego czasu złożył dymisję), amerykański ambasador przy UE (i sponsor kampanii prezydenckiej z 2016 r.) Gordon Sondland i sekretarz ds. energii Rick Perry.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wybory do PE. Kosiniak-Kamysz wyjaśnia, co zachęci wyborców do wędrówki do urn
Polityka
Z rządu do Brukseli. Ministrowie zamienią Sejm na Parlament Europejski
Polityka
Inwigilacja w Polsce w 2023 r. Sądy zgadzały się w ponad 99 proc. przypadków
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego. Ministrowie na "jedynkach" KO w wyborach. Mamy pełne listy
Polityka
Najdłuższy stażem europoseł z Polski nie będzie kandydował w wyborach do PE